Czasami nachodzi mnie nostalgiczna
potrzeba powrotu do przeszłości.
MMŻ wstaje dziś bladym świtem i
wchodząc do kuchni jest przekonany, że jest tym jedynym.
Jedynym, który otworzył oczy i za
chwilę będzie musiał pędzić do miasta. A tu niespodzianka.
W kuchni siedzę ja. I to całkiem
przytomna. Chociaż to nie do końca prawda. Ciało i owszem
siedziało w kuchni, ale myśli poleciały tak daleko, że żaden
odległościomierz nie dałby rady zmierzyć.
Wróciłam do dzieciństwa. Najpierw
moich Dzieci.
Siedziałam samotnie w tej kuchni i
myślałam, że po raz pierwszy w życiu spędziłam dzień matki
tak, jak spędzam ten poranek.
Dlaczego zamyśliłam nad tym dopiero
dzisiaj? Kto może wiedzieć, co człowiekowi przyjdzie do głowy po
siódmej rano w deszczowy poranek. Czy to początek dalszego ciągu?
Do wielu nowości muszę się przyzwyczaić. Z wieloma nowościami
muszę się pogodzić. Czy chcę? Czy muszę?
Siódma rano nie jest dobrą porą na
roztrząsanie filozoficznych dylematów. I na pewno nie jest dobrą
porą by odpowiadać na pytanie: o czym myślisz? O tej porze głowę
powinny zajmować twarożek ze szczypiorkiem i pierwsza kawa. Potem
dopiero można zacząć zajmować się sprawami poważniejszego
kalibru.
Między moim zamyśleniem a pierwszym
dziś kubkiem herbaty z mlekiem upłynęły lata świetlne. Od mojego
dzieciństwa począwszy a na dorastaniu naszych Córek skończywszy.
Elastyczność z jaką w myślach
przenosimy się w czasie i przestrzeni jest niewiarygodna. Próbowałam
kiedyś opowiedzieć ciąg skojarzeń od punktu A do punktu Z. I
zajęło mi to jakieś dziesięć minut niezbyt składnego bełkotu.
W rzeczywistości ciąg myślowy odbył się w trakcie jednego
mrugnięcia okiem.
Dziś rano siedziałam, deszcz padał,
z dachu za oknem spadała kropla za kroplą. Patrzyłam jak odbijają
się od pełnej po brzegi beczki na deszczówkę. A myśli płynęły
jak strużki wody po dachu. Były słodko gorzkie. Jedne sprawiły mi
przyjemność, inne zacisnęły się chłodnymi palcami i brakło mi
tchu. Na moment.
Potem do kuchni wkroczył MMŻ i świat
wskoczył na swoje tory.
Kaszankowy torcik z jabłkiem i
macierzanką
(na dwie porcje)
1 kaszanka
1 cebula
garść macierzanki (świeży tymianek
może ją zastąpić ale zdecydowanie zmieni smak)
1 łyżeczka masła
do tego:
1 jabłko
pół łyżeczki masła
oraz:
4 nieduże ziemniaki
1 łyżka mascarpone
sól
Gotujemy obrane ziemniaki do miękkości.
Potem ugniatamy na puree z mascarpone. Doprawiamy solą.
Cebulę kroimy w drobną kostkę i
przesmażamy na maśle aż zmięknie. Dodajemy pokrojoną, obraną ze
skórki kaszankę. Doprawiamy pieprzem i smażymy pięć minut na
małym ogniu.
Jabłko obieramy ze skórki i części
nasiennej. Kroimy w krążki. Na patelni rozpuszczamy masło. Kiedy
zaczyna nabierać złotego koloru, zmniejszamy ogień i kładziemy
plastry jabłka. Posypujemy listkami macierzanki.
Smażymy po minucie z każdej strony.
Zdejmujemy z ognia.
Do ułożenia kaszankowego torcika
potrzebujemy metalowego krążka. Stawiamy go na talerzu. Na dno
dajemy plaster pieczonego jabłka. Posypujemy świeżą macierzanką.
Następną warstwę tworzy przysmażona
kaszanka a potem puree ziemniaczane. Na ziemniaki kładziemy drugą
warstwę kaszanki. Ostatnią warstwę tworzy plaster jabłka,
posypany macierzanką.
Ktoś powie, że to niewyszukana
potrawa. I będzie miał rację. Ale to nie znaczy, że ma wyglądać
niewyszukanie.
Smacznego
Wspomnienia są czymś dzieki czemu możemy się przenieść do pewnych sytuacji, ktore zawsze będą w sercu, bez względu na to czy te wspomnienia są dobre czy zle.Oby ...tych pięknych bylo więcej miż tych smutnych.A kaszanka, no takiego torciku nigdy nie jadlam. życzę Wam sloneczka i ciepelka, bo za oknem....szaruga.
OdpowiedzUsuńAch te wspomnienia :) zajrzałam tu skuszona,, zapachem,, kaszanki bo też czasem lubię taką odsmażaną ale tę domową, którą robi Mama....i to co tu zastałam to kaszanka w wersjii de lux.... :) torcik wygląda obłędnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam....
Takiej kaszanki to ja jeszcze nigdy nie jadłam, ale na prawdę jest wersją delux :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę bardziej słonecznych i wesołych poranków :)
Kurcze, transformacja kaszanki! W zyciu bym sie po zdjeciach nie domyslila, ze to taka zwykla kaszanka ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje Limonko, ze mysli wiecej bylo jednak slodkich niz gorzkich. Szkoda majowych porankow na zbyt wiele gorzkich mysli!