sobota, 17 sierpnia 2013

Lawendowe ciasto z karmelizowanymi morelami czyli co moja głowa robi nocą



Budzę się w środku nocy. Nieprzytomnie próbuję sobie przypomnieć co mnie obudziło. W ciemnościach mojego półprzytomnego umysłu błyskają pojedyncze wskazówki. Pomarańczowy, ściana, batonik. Myśli, choć ospale, idą ich śladem.
Leżę i wiem, że nastąpi przerwa w spaniu. Myśli zaczną się podkradać najpierw pojedynczo i ostrożnie a potem rozszalałą bandą.
Nocą stają się bardziej śmiałe. Jakby światło dnia i moja przytomność umysłu stanowiły skuteczną zaporę. Nocą trudniej nałożyć im kaganiec i zapędzić do ciemnych kątów. Niektóre nigdy nie powinny oglądać światła dziennego.  Czy nocą zamki w myślowych klatkach pozostają niedomknięte i myśli wykorzystują to niedopatrzenie na wymknięcie się po cichu?
Czy może strażnik zasnął i w głowie odbywa się bal na całego.
Leżę i im głębiej w tę moją głowę zaglądam, tym bardziej obudzona jestem.
A gdyby? A co? Jeżeli…? Kto? Może by..? Kiedy? Muszę… Powinnam… To przypomina karuzelę, w której ktoś uszkodził hamulce.
Otwieram oczy i widzę w mroku sprzęty sypialni. Skoro je widzę, to znaczy, że czas płynie i za chwilę wstanie dzień. Świt nabiera rozpędu.
Nie patrzę na zegarek, żeby samej siebie nie przestraszyć. Przecież chcę zasnąć. Wyłączyć ten rozgardiasz.  Wrzasnąć do  własnej głowy: CISZA!
Próbuję skierować myśli do wyjścia. Może jakaś wyliczanka spłucze je jak woda z prysznica. Potrzebna mi jest przynęta. Pomarańczowy, batonik, ściana. Od tego się zaczęło. Wracam do snucia pomarańczowych scenariuszów opierając o ścianę słusznych rozmiarów batonik…
Zasypiam.
Jakie to szczęście, że jest sobota. Zamiast dochodzić do przytomności nad czwartą kawą, mogę się położyć na trawie i patrzeć na chmury. Wszystko mogę. Nic nie muszę.




Ciasto lawendowe z karmelizowanymi morelami:

W wazonie stały trzy badylki lawendy. Uschły już a ja pokruszyłam je do ciasta kruchego. Nie spodziewałam się, że łyżeczka suszonej lawendy nada smaku tarcie.

Ciasto kruche lawendowe:

2 szklanki  mąki pszennej
200 g zimnego masła
2 żółtka
2 łyżki kwaśnej śmietany
2 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka suszonej lawendy
szczypta soli

oraz:

kilka łyżek konfitury morelowej
250 g mascarpone
2 łyżki cukru pudru

1 kilogram moreli
5 łyżek cukru
2 łyżki wody

Szybko siekamy a potem zagniatamy składniki na ciasto. Formujemy kulę, spłaszczamy ją i wkładamy w worku do lodówki na godzinę. Potem rozwałkowujemy ciasto i wykładamy  nim formę do tarty. Przykrywamy papierem, obciążamy np. fasolą i pieczemy 10 minut w 180 stopniach.
Po 10 minutach zdejmujemy papier i dopiekamy ciasto kolejne 10 minut.
Karmelizujemy morele. Dzielimy owoce na pół. Na patelnię sypiemy cukier i dwie łyżki wody. Rozpuszczamy cukier i czekamy aż zacznie się złocić. Wrzucamy morele i obracamy patelnią, żeby morele całe zanurzyć w karmelu. Gotujemy 5 minut morele i zdejmujemy z ognia. Studzimy.
Serek mascarpone miksujemy z cukrem pudrem. Na upieczonym cieście rozsmarowujemy konfiturę morelową. Na nią kładziemy warstwę zmiksowanego mascarpone. Na górę wykładamy morele.
Ciasto schładzamy w lodówce (przykryte) i podajemy na podwieczorek w taką sobotę jak dzisiaj.






Smacznego 

8 komentarzy:

  1. Bo najlepsze pomysły przychodzą nocą - tarta wygląda świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już chyba wiem do czego wykorzystam swoją suszoną lawendę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. na patelnię dajemy cukier i dwie łyżki cukru powinno być chyba dajemy wody 2 łyżki ? Z gorącymi pozdrowieniami Majka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie chodziło o wodę. Również serdecznie pozdrawiam:))

      Usuń
  4. Lawenda jest dobra do wszystkiego! Ja co prawda glownie o niej mysle, a mniej z nia robie, ale ... wszystko przede mna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe to ciasto :)
    Oj, jak dobrze jest móc, a nie musieć...

    OdpowiedzUsuń