niedziela, 4 sierpnia 2013

Macierzanka, morele, słońce czyli konfitura


Nie myślcie, że stałam wczoraj i dziś przy piecu, żeby usmażyć konfiturę. Dziś tak usilnie próbowałam uniknąć gotowania obiadu, że nawet faszerowaną paprykę, zamiast na piecu, desperacko umościłam w ognisku.  A właściwie w resztkach wczorajszego ogniska. Skoro upiekły się ziemniaki, to czemu nie garnek z papryką? Stanie przy piecu w temperaturze 30 stopni wydawało mi się zbyt dużym poświęceniem.
Niestety za dużo było głodnych do wykarmienia a za mało czasu na zabawy z ogniskiem. Musiałam garnek przenieść na piec i chcąc nie chcąc bawić się w hutnika przy spuście surówki.
W czasie kiedy gar z papryką tkwił jeszcze w popiele, ja opisywałam słoiki z konfiturą.
To moja ulubiona. Zresztą, wszystko co morelowe jest moje ulubione. Ciasto, konfitura, lody. Konfiturę zazwyczaj robię w różnych wersjach. W tym roku do jednej partii dodałam jak zwykle rozmarynu, do drugiej wanilii a do trzeciej macierzanki. Ta ostatnia nabrała cytrusowego aromatu.
Macierzanka rośnie zazwyczaj tam, gdzie sosny i brzozy. To ona nadaje wieczornemu powietrzu lekko cytrynowy aromat. Wiem, że trudno ją zerwać w mieście, ale przy okazji wycieczki za miasto na pewno ją wypatrzycie.  Można jej kwiatki dodawać do sałatek, ususzyć i schować w słoiku lub jej aromatem wzbogacić słodkie przetwory. Ciekawe czy sprawdziła by się w lodach?



 Konfitura morelowa z macierzanką

1,5 kg moreli
1 kg cukru
sok z jednej cytryny
spory pęk świeżej macierzanki

Co tu dużo gadać. Potrzebujemy dużego gara. Dzielimy morele na polówki, sypiemy cukier, wlewamy sok z cytryny. Stawiamy na ogień. Zagotowujemy. Zmniejszamy ogień. Zdejmujemy pianę, która zrobiła się na wierzchu. Wrzucamy między morele macierzankę i smażymy godzinę.


Zdejmujemy garnek z ognia , przykrywamy.
Następnego dnia zagotowujemy konfiturę i gotujemy kolejną godzinę. Zapomniałam powiedzieć, że zarówno pierwszego jak i drugiego dnia trzeba konfiturę często mieszać.
Po godzinie konfitura powinna mieć idealną gęstość, by ją zapakować do wyparzonych słoików.
Przed przełożeniem jej do słoików wyjmujemy macierzankę.
Gorące słoiki z konfiturą mocno zakręcamy i odwracamy do góry nogami. Studzimy i chowamy do spiżarni.
Śniadanie w towarzystwie sera pecorino z łyżeczką konfitury morelowej  pozytywnie was nastroi do całego dnia.






Smacznego

10 komentarzy:

  1. I dziś u Ciebie smakowicie i kolorowo, bo i fioletowo i pomarańczowo. To kolory które współgrają nie tylko na kartkach...ale iw kuchni.A Ty wyczarowałaś z nich ucztę dla podniebienia.:))) Pozdrawiam Cię serdecznie i.....zazdroszczę widoku zza okna..:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię kiedy kolory przekładają się na smaki. Lubię kiedy jedno uzupełnia drugie. Tak jak przypadku twoich prac. Wszystko u ciebie jest harmonijne i takie jak powinno. Uśmiechy wysyłam i pozdrowienia:))

      Usuń
  2. Ciekawy pomysł, lubię zapach macierzanki, ale jeszcze nigdy nie dodawałam jej do potraw, chyba trzeba spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, macierzanka jest super! Ja najbardziej lubię z takim zwykłym cytrynowym ciastem z polewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że macierzanka poprawi wszystko nawet ucierane ciasto:)) Buźka

      Usuń
  4. Droga Limonko, a czy zamiast moreli można użyć brzoskwiń? Albo inaczej, co ciekawego można dodać do konfitury z brzoskwiń, aby miała ciekawy smak? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodałabym macierzankę do brzoskwiń bez wątpliwości. Pasuje tak samo jak do moreli. A co możesz dodać w innej wersji? Myślę, że biała czekolada byłaby niezła i coś mi podpowiada, że nieco bazylii zrobiłoby brzoskwiniową rewolucję. Napisz z czym zrobiłaś swoje konfitury Majka. Pozdrawiam cię smakowicie i bardzo:))

      Usuń
    2. Odrobina konfitury z sokiem z pomarańczy i bazylią się studzi. Pierwsze próby smakowe wypadły całkiem nieźle, ostateczną ocenę przedstawi Mama :D dziękuję za pomoc :D

      Usuń