Nie myślcie, że stałam wczoraj i dziś przy piecu, żeby
usmażyć konfiturę. Dziś tak usilnie próbowałam uniknąć gotowania obiadu, że
nawet faszerowaną paprykę, zamiast na piecu, desperacko umościłam w ognisku. A właściwie w resztkach wczorajszego ogniska.
Skoro upiekły się ziemniaki, to czemu nie garnek z papryką? Stanie przy piecu w
temperaturze 30 stopni wydawało mi się zbyt dużym poświęceniem.
Niestety za dużo było głodnych do wykarmienia a za mało
czasu na zabawy z ogniskiem. Musiałam garnek przenieść na piec i chcąc nie chcąc
bawić się w hutnika przy spuście surówki.
W czasie kiedy gar z papryką tkwił jeszcze w popiele, ja
opisywałam słoiki z konfiturą.
To moja ulubiona. Zresztą, wszystko co morelowe jest moje
ulubione. Ciasto, konfitura, lody. Konfiturę zazwyczaj robię w różnych
wersjach. W tym roku do jednej partii dodałam jak zwykle rozmarynu, do drugiej
wanilii a do trzeciej macierzanki. Ta ostatnia nabrała cytrusowego aromatu.
Macierzanka rośnie zazwyczaj tam, gdzie sosny i brzozy. To
ona nadaje wieczornemu powietrzu lekko cytrynowy aromat. Wiem, że trudno ją
zerwać w mieście, ale przy okazji wycieczki za miasto na pewno ją wypatrzycie. Można jej kwiatki dodawać do sałatek, ususzyć
i schować w słoiku lub jej aromatem wzbogacić słodkie przetwory. Ciekawe czy
sprawdziła by się w lodach?
1,5 kg moreli
1 kg cukru
sok z jednej cytryny
spory pęk świeżej macierzanki
Co tu dużo gadać. Potrzebujemy dużego gara. Dzielimy morele
na polówki, sypiemy cukier, wlewamy sok z cytryny. Stawiamy na ogień.
Zagotowujemy. Zmniejszamy ogień. Zdejmujemy pianę, która zrobiła się na
wierzchu. Wrzucamy między morele macierzankę i smażymy godzinę.
Zdejmujemy garnek z ognia , przykrywamy.
Następnego dnia zagotowujemy konfiturę i gotujemy kolejną
godzinę. Zapomniałam powiedzieć, że zarówno pierwszego jak i drugiego dnia
trzeba konfiturę często mieszać.
Po godzinie konfitura powinna mieć idealną gęstość, by ją
zapakować do wyparzonych słoików.
Przed przełożeniem jej do słoików wyjmujemy macierzankę.
Gorące słoiki z konfiturą mocno zakręcamy i odwracamy do
góry nogami. Studzimy i chowamy do spiżarni.
Śniadanie w towarzystwie sera pecorino z łyżeczką konfitury
morelowej pozytywnie was nastroi do
całego dnia.
Smacznego
I dziś u Ciebie smakowicie i kolorowo, bo i fioletowo i pomarańczowo. To kolory które współgrają nie tylko na kartkach...ale iw kuchni.A Ty wyczarowałaś z nich ucztę dla podniebienia.:))) Pozdrawiam Cię serdecznie i.....zazdroszczę widoku zza okna..:))))
OdpowiedzUsuńLubię kiedy kolory przekładają się na smaki. Lubię kiedy jedno uzupełnia drugie. Tak jak przypadku twoich prac. Wszystko u ciebie jest harmonijne i takie jak powinno. Uśmiechy wysyłam i pozdrowienia:))
UsuńCiekawy pomysł, lubię zapach macierzanki, ale jeszcze nigdy nie dodawałam jej do potraw, chyba trzeba spróbować :)
OdpowiedzUsuńOj, trzeba:)) Pozdrawiam
UsuńO, macierzanka jest super! Ja najbardziej lubię z takim zwykłym cytrynowym ciastem z polewa
OdpowiedzUsuńJa myślę, że macierzanka poprawi wszystko nawet ucierane ciasto:)) Buźka
UsuńDroga Limonko, a czy zamiast moreli można użyć brzoskwiń? Albo inaczej, co ciekawego można dodać do konfitury z brzoskwiń, aby miała ciekawy smak? :D
OdpowiedzUsuńDodałabym macierzankę do brzoskwiń bez wątpliwości. Pasuje tak samo jak do moreli. A co możesz dodać w innej wersji? Myślę, że biała czekolada byłaby niezła i coś mi podpowiada, że nieco bazylii zrobiłoby brzoskwiniową rewolucję. Napisz z czym zrobiłaś swoje konfitury Majka. Pozdrawiam cię smakowicie i bardzo:))
UsuńOdrobina konfitury z sokiem z pomarańczy i bazylią się studzi. Pierwsze próby smakowe wypadły całkiem nieźle, ostateczną ocenę przedstawi Mama :D dziękuję za pomoc :D
UsuńPosiłek bogów :))
OdpowiedzUsuń