Mroczne myśli mnie naszły. Żeby było śmieszniej mrok
związany jest z bielą.
Mleka mi się zachciało. Takiego od krowy. Zamarzył mi się
twaróg własnej produkcji. Maślanka z czasów mojego dzieciństwa, którą można
było kroić nożem.
Konia z rzędem temu, kto zna jakąś krowę.
Wydawałoby się, że mieszkam w miejscu, gdzie mleko leje się
strumieniami. Wieś z dala od miasta, łąki dookoła, jakieś gospodarstwa też się
trafiają. Nic bardziej mylnego.
Moi zaprzyjaźnieni rolnicy, jedyni w mojej osadzie i mieszkający tu od pokoleń poradzili mi, żebym
pojechała do miasta. Tam są takie budki, w których podstawia się butelkę i już.
Radość moja nie miała granic. Wolałabym mleko pozyskiwane metodą bardziej
tradycyjną czyli wiadro, wymiona, krowa.
Znajomi nie znali w okolicy nikogo, kto trzymałby w obejściu
coś więcej oprócz psa, kota i kur.
Tego się mogłam spodziewać. Przecież wędruję przez okoliczne
pola i lasy i krowa jest tu równie często spotykana jak velociraptor.
Widząc moje zatroskanie, niezastąpiony MMŻ postanowił mi
ulżyć w cierpieniu i zorganizował wycieczkę w krainę swojego dzieciństwa. Okolice
były sielskie, dostatnie w trawę i bydło. Zwróćcie uwagę na czas przeszły.
Były.
Pojechaliśmy na spotkanie z przeszłością i nadzieją na
krowie mleko.
Pierwsze spostrzeżenia były następujące. Okolica znana ale
jakaś mniejsza. Wszystko jest bliżej niż kiedyś. Pola, owszem, są. Łąki jak
najbardziej obecne. Krowy ani śladu.
Przejeżdżasz prawie 300 kilometrów i nie spotykasz ani
jednej krowy! Zaczynam się niepokoić czym jest to białe z kartonu, które
pijemy na śniadanie.
Ostatnią nadzieją była wizyta rodzinna. Oni zawsze mieli
krowę. Bez krowy rolnik nie jest rolnikiem.
Na prośbę pokazania lodówki rodzina zareagowała zdziwieniem.
Podejrzewam, że nasze dziwactwo zostało potraktowane jako miejska fanaberia.
Moje podejrzenia zmieniły się w pewność. Nikt nie wie gdzie
się podziały krowy. W lodówce rolniczej rodziny, która krowy miała zawsze (to
słowa MMŻ) na półce stało Łaciate. Koniec.
Czas pojechać na targ i kupić jakieś bydlątko, które da mi
mleko. W innym wypadku z marzeniem o domowym twarożku będę się musiała pożegnać.
Na mroczne myśli najlepsze jest mroczne ciasto. Skoro nie
może być biało, to nich będzie mrocznie.
Mroczne ciasto jagodowe
forma okrągła o średnicy 20 cm
Ciasto:
4 jajka
3/4 szklanki mleka
3/4 szklanki oleju
1 szklanka cukru
1,5 szklanki mąki pszennej
6 łyżek kakao
1 płaska łyżeczki sody oczyszczonej
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
Nie będziemy potrzebowali miksera. Wystarczy nam rózga lub
mątewka. Do tego dwie miski. Jedna na suche składniki, druga na mokre.
Mieszamy wszystko co mokre, do połączenia się składników. Z
suchymi robimy to samo, pamiętając o przesianiu mąki przez sito.
Wsypujemy suchą mieszankę do mokrej i mieszamy na gładką
masę.
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. Okrągłą formę wykładamy
papierem do pieczenia (tylko spód) i wlewamy ciasto. Pieczemy około godziny.
Sprawdzamy pod koniec pieczenia drewnianym patyczkiem czy ciasto jest suche.
Jeśli patyczek wyjmujemy upaprany czekoladowym ciastem, musimy je dopiec 5-7
minut.
Upieczone ciasto wyjmujemy i studzimy. Po wystudzeniu kroimy
na trzy części. Pagórek, który urośnie na cieście, odkrawamy i zjadamy na
stojąco z kapką dżemu jagodowego.
Bierzemy się za krem jagodowy.
Krem jagodowy:
2 szklanki jagód
3 łyżeczki żelatyny
pół szklanki cukru
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej rozpuszczone w 1 łyżce wody
250 g mascarpone
200 ml kremówki
4 łyżki cukru pudru
Oraz
200 ml kremówki do posmarowania boków.
Żelatynę wsypujemy do miseczki i zalewamy trzema łyżkami zimnej
wody. Kiedy napęcznieje, stawiamy miseczkę na garnuszku z gotującą się wodą. Żelatyna
się rozpuści.
Do rondelka wsypujemy jagody i cukier. Musimy rozgnieść nieco jagody,
żeby nam się cukier nie przypalił. Zagotowujemy jagody z cukrem i wlewamy mąkę ziemniaczaną,
wymieszaną z odrobiną wody.
Zdejmujemy jagody z ognia i wlewamy rozpuszczoną żelatynę. Mieszamy i wystudzimy
Ubijamy kremówkę i dodajemy cukier. Osobno ubijamy mascarpone i
dodajemy po łyżce ubitą śmietanę. Na koniec dodajemy też porcjami jagody.
Pamiętajcie aby wszystkie trzy części czyli śmietana, mascarpone i jagody miały
tę samą temperaturę.
Wracamy do ciasta. Pierwszą warstwę skrapiamy ulubionym
likierem (u mnie z czarnej porzeczki) i smarujemy obficie kremem. Przykrywamy
drugą warstwą ciasta i powtarzamy skrapianie i smarowanie kremem. Następnie kładziemy
trzeci krążek ciasta. Lekko dociskamy i chowamy do lodówki na kilka godzin.
Kiedy ciasto stężeje, smarujemy boki bitą śmietaną. By nie
było tak mrocznie jak się wydawało na początku. W końcu wszystko się zaczęło od
bieli.
Pozdrawiam serdecznie i smacznego tygodnia życzę
Oddałabym wszystkie krowy, hektolitry mleka...gdybym tylko miała, całą swoją lodówkę za.....odrobinę, za kawałeczek..tego przepysznego i kolorowego ciasta.....
OdpowiedzUsuńOch, jak miło z twojej strony. Ale ja podzieliłabym się
Usuńzupełnie bezinteresownie :DD
Pozdrawiam
Mroczne ciasto to najlepszy rodzaj ciasta! A krowa... coz... teraz chyba tylko w filmach... (to pisalam ja, mroczne ciasteczko!)
OdpowiedzUsuńPodobno jeszcze jakieś bydlątka widziano na północy:))
UsuńMniam, super przepis:)
OdpowiedzUsuńhttp://domowe-wypieki.com/konkurs/konkurs-do-wygrania-kolorowe-slomki-do-napojow-oraz-papilotki-na-muffiny/ - ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU W NASZYM LETNIM KONKURSIE
Dziękuję za zaproszenie i na pewno zajrzę. Pozdrawiam bardzo:))
UsuńTo co, może mały handel wymienny?
OdpowiedzUsuńJa Tobie swoją młodą mućkę, a Ty mnie taki tort na urodziny? ;D
Jakoś się tego roku nie załapałam na jagódki, niestety... T.T
Pozdrawiam!
N.
To bardzo kuszący pomysł. Pozdrawiam ciepło:))
UsuńPyszne ciasto, zwłaszcza jagodowy krem, mmm... Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńDzięki piękne i pozdrawiam bardzo:))
UsuńTo ciasto było stuprocentowo perwersyjne.
OdpowiedzUsuńNo, no, no.
UsuńCiasto raczej rozproszyło mroki mrocznej przygody w poszukiwaniu krowy?;)
OdpowiedzUsuńPonawiam Twoje pytanie, to skąd mleko w kartonach??
pozdrawiam,
www.kuchnianaparterze.blox.pl
Kurcze! Do teraz nie wiem. Ale podobno mleczarnie należy omijać z daleka:))
Usuńciasto jak dla mnie idealne - połączenie jagód i czekolady zawsze smakuje wybornie! a tutaj jeszcze zamknięte w tak fantastycznej formie, mmm... ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie i serdecznie pozdrawiam:))
UsuńPiękne to Twoje "mroczne" ciasto! A w sprawie mleka, bardzo Ci współczuję i zapraszam do siebie, w łódzkie. U nas krówki ciągle się pasą na polach. Ryczą jak dawniej, a mleczka nie skąpią. Może Ci sera uwarzę i wyślę gdzie trzeba?
OdpowiedzUsuńCzyli jest nadzieja. Wróciłaś mi radość z tego powodu. We wtorek jadę do Łodzi i będę się rozglądać po drodze za krowami:D
UsuńPozdrawiam bardzo
a ja mam codziennie mleczko od krowy mama mieszka zaraz obok i mają krowy no to teraz zazdraszczaj ^^ i serek i masełko i proziaczki że o pierogach z wszystkiego własnego nie wspomnę :) zapraszamy na Podkarpacie :)
OdpowiedzUsuń