Nie będę dziś nikogo odrywać od kontemplowania wolnego czasu.
Tym bardziej, że ten wolny czas jest okraszony tak piękną pogodą. Po miesiącach wyczekiwania i nadziei nareszcie mamy ciepło, słonecznie.Mamy truskawki i coraz dłuższe dni. Żyć nie umierać.
Kto by dziś tracił czas na siedzenia przed ekranem, skoro wszystko
woła na zewnątrz.
Moja propozycja na dziś nie oznacza, że zachęceni widokiem
truskawki, macie popędzić do czynnego jeszcze supermarketu (piszę „jeszcze”, bo
niedługo zamkną) i wyrywać sobie z ręki koszyczki.
Truskawki nie zające. Są dziś, będą i jutro. I przez
najbliższe kilka tygodni.
Tylko nie odkładajcie truskawkowych potraw na świętego
nigdy, bo potem zostaną tylko mrożone lub laboratoryjne.
Tak bardzo nie mogłam się doczekać własnych truskawek
grządkowych, że kupiłam wczoraj koszyk na targu. Opierałam się długo tzw owocom
tunelowym ale widząc bardzo powolne rumienie się moich truskawek, wczoraj się
poddałam. W rezultacie zamiast kromki na śniadanie pochłonęłam miseczkę truskawek. Ciasto w
ogóle nie wchodziło w grę inne jak tylko z truskawkami. Na koktajl też starczyło.
Zamarzyły mi się jeszcze lody ale skończyły się owoce.
A potem okazało się, że mój pośpiech był niepotrzebny, bo i
u mnie coś drgnęło w kwestii dojrzewania. I wiecie co się okazało? Kolejny raz
zjadłam pierwszą truskawkę z grządki i stwierdziłam, że nie ma to jak własne. I
tego będę się trzymać.
Ciasto z
karmelizowanymi truskawkami i bazylią
Kruchy spód:
paczka oreo
2 stopionego łyżki
masła
Karmelizowane truskawki:
kilogram truskawek
pół szklanki cukru
2 gałązki bazylii
2 liście mięty
ćwierć szklanki zimnej wody
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
Krem z mascarpone:
250 g mascarpone
200 ml kremówki
2 łyżki cukru pudru
To właściwie nie ciasto. Po pierwsze nic nie piekłam a
raczej smażyłam. Po drugie warstwa ciasta jest tak cieniutka, że spokojnie
można jej nie zauważyć. Chociaż można po prostu upiec kruchy spód i wtedy mamy
ciasto z prawdziwego zdarzenia.
Zaczynamy od przygotowania spodu. Ciasteczka wsypujemy do
blendera i mielimy na drobne okruchy. Potem wlewamy masło i jeszcze na chwilę
włączamy blender. W ciastkach oreo najbardziej lubię ich chrupkość. Nawet po
zmieleniu i potraktowaniu masłem są idealnie chrupkie.
Wykładamy okruchami formę do tart i schładzamy ją w lodówce.
Na patelnię wsypujemy cukier i topimy nie spuszczając z
oczu. Kiedy zacznie brązowieć zdejmujemy patelnię z ognia, żeby zatrzymać
proces karmelizowania.
Obrane, umyte, osuszone truskawki kroimy na połówki i
wrzucamy do karmelu. Stawiamy patelnię z powrotem na ogniu. Nie zamartwiajcie
się grudkami cukru. Za chwilę się rozpuszczą w truskawkowym soku. Delikatnie
obracajcie patelnią, żeby całe owoce uturlały się w karmelu. Po 5 minutach
dorzućcie liście bazylii i smażcie jeszcze kilka minut.
Do wody wsypcie mąkę i rozmieszajcie. Dolejcie połowę wody z
mąką do truskawek, żeby zagęścić truskawkowy sos. Zdejmijcie sos z ognia i
wystudźcie. Wyjmijcie liście bazylii, bo takie omdlałe są niezbyt piękne.
Aby zrobić krem z mascarpone pamiętajcie o najważniejszej
rzeczy. Zarówno ser jak i śmietana muszą być w tej samej temperaturze. Dzięki
temu unikniecie przykrych niespodzianek. Kiedy już ubiliście kremówkę na
sztywno a mascarpone z cukrem pudrem na gładko, możecie je połączyć. Dodajecie
łyżkę śmietany do sera i mieszacie. Potem dodajecie drugą łyżkę i znów
mieszacie. Potem łączycie całość śmietany z masą serową. Wykładacie na wyjęty z
lodówki spód, wyrównujecie i pokrywacie karmelizowanymi truskawkami.
Ze dwa liście bazylii i dwa liście mięty cieniutko kroicie
nożyczkami i posypujecie ciasto.
Wygląda bardzo apetycznie, takie czarno- czerwono- zielono-
białe.
Możecie też zrobić wersję szklankową czyli: do wysokiej
szklanki kruszycie ciastka, kładziecie warstwę białego kremu (jogurt też będzie
pycha) i przykrywacie truskawkami. Na to liść mięty lub bazylii i deser podano!
Następne ciasto będzie już z moich osobistych grządkowych
truskawek.
Słodkiej leniwej niedzieli i smacznego
witam. czytam wszystko co piszesz Limonko,ale czasu zero.W zimie będzie trochę więcej czasu,bo wtedy nie ma ogrodu kwiatów mszyc koszenia trawnika pielenia zasilania podlewania itd,itp.ściskam gorąco.Dużo słońca.Majka.Truskawki od tygodnia mam już swoje,niedużo,ale własne ,ekologiczne.Pa.
OdpowiedzUsuńOjejku! Do zimy całe wieki! Majka, a kiedy ty odpoczywasz?
UsuńJa już też znalazłam u siebie pierwsze truskawki. Ale były dobre! Ściskam cię mocno i bardzo pozdrawiam. I niech ci wszystko rośnie a mszyce niech się przeniosą do sąsiada:))
No to masz mnie w całości...top jest pycha!!!
OdpowiedzUsuńNieskromnie powiem, że ciasto było rewelacyjne. A truskawki, takie wyczekane są dwa razy smaczniejsze.
UsuńPozdrawiam serdecznie i słonecznie:))
O kurcze nigdy nie jadłam połaczenia bazyli z truskawkami :) Jestem strasznie ciekawa tego smaku :)
OdpowiedzUsuńO łał, ależ to musiało być dobre...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już za trzy dni dni będą coraz krótsze...
Ach, jakie kolory! Ach jakie smaki! Ach, ale bym zjadla takie ciasto!
OdpowiedzUsuń