czwartek, 6 czerwca 2013

Buraczane gnocchi z groszkowym pesto czyli kolory grudniowe




Dziś będzie świątecznie. I na dodatek grudniowo. Nie będę was co prawda zachęcać do kupowania jemioły czy robienia makówek, ale źródło dzisiejszej obiadowej propozycji jest jak najbardziej bożonarodzeniowe.
W miejscach, gdzie obcy sobie ludzie spędzają razem sporo czasu, przychodzi taki moment, kiedy potrzebujesz czegoś więcej niż zdawkowe „dzień dobry”. Takim momentem są święta. Szczególnie te spędzane z dala od najbliższych. Wtedy następuje koncentracja sił i środków i bez względu na dietę, kolor skóry czy poglądy polityczne, ludzie siadają do jednego stołu. A wcześniej gotują to, co potrafią najlepiej.
Oprócz niezaprzeczalnych szoków w postaci np. wegańskiego haggisu są zapachy zdecydowanie nie polskie, kolory absolutnie nie świąteczne i smaki zupełnie nieoczekiwane.
W moim dzisiejszym opowiadaniu występuje potrawa kolorystycznie adekwatna do Bożego Narodzenia. Jej wykonawcami byli…Polacy. Ale podobno jej autora trzeba szukać w Australii.
Pojawienie się dania na stole wywołało podobno furorę. Z relacji naocznego świadka wiem, że z równą euforią zostało ono zjedzone. 
Wyprosiłam przepis i dziś jest ten moment by powołać go do życia w mojej kuchni.

Świeże buraczki i rosnące w donicach bazylia i rozmaryn przyśpieszyły moją decyzję. Tym bardziej, że kolor kolorem a potrawa wydawała mi się idealnym wyjściem na letni obiad. Lekka, pachnąca… no i te kolory!
Dookoła mokro. Chmura od poniedziałku wisi nad łąką. Niby kwiaty kwitną ale jakoś tak blado. Zamiast czerwcowego szaleństwa barw, wszystko zdecydowanie rozmyte, blade i mało energetyczne.

Jak się nie ma co się lubi, to się zakasuje rękawy i kombinuje w garach.


Buraczane gnocchi z groszkowym pesto

3 małe buraki
1 jajko
2 i pół szklanki mąki
375 ml ricotty
¾ szklanki startego parmezanu
1 i 1/3 łyżeczki soli
¼ łyżeczki pieprzu

Buraki myjemy i zawijamy w folię. Pieczemy w piekarniku aż będą miękkie. Buraki to odporne dranie i co najmniej godzinę muszą siedzieć w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni, żeby zmięknąć.
Potem je studzimy i ścieramy na najdrobniejszej tarce.
W misce łączymy wszystkie składniki czyli starte buraki, mąkę, parmezan, jajko, sól i pieprz. Jeśli okaże się, że masa jest za wilgotna, dodajcie więcej mąki. Buraki mogą być mniej lub bardziej wilgotne i od nich zależy konsystencja ciasta. Nie powinno kleić się do rąk. Jeśli kiedykolwiek robiliście kluski, to wiecie o czym mówię. Z ciasta muszą się dać uturlać małe kluseczki.
W garnku zagotowujemy wodę z solą i wrzucamy kluseczki.
Gnocchi są gotowe, kiedy wypłyną na powierzchnię gotującej się wody.  
Polewamy je masłem rozmarynowym i serwujemy z groszkowym pesto.


Masło rozmarynowe
2 łyżki masła
gałązka rozmarynu
W rondelku roztopić masło z igiełkami rozmarynu. 

Groszkowe pesto:
225 g mrożonego groszku
pęczek świeżej bazylii
2 łyżki tartego parmezanu
1/3 szklanki podprażonych orzechów nerkowca
1 łyżka śmietany
1 łyżka oliwy
1 ząbek czosnku, zmiażdżony
sól, pieprz

Wszystkie składniki  pakujemy do blendera i miksujemy do momentu uzyskania zarąbiście zielonego pesto. Kolor jest tak porażający, że obawiam się, że wiosna może się  nieco zawstydzić. 



A na koniec domowa anegdota na temat. 
Jest lipcowy wieczór. Stoimy na tarasie i gapimy się w niebo. Gwiazdy, Mleczna droga i nagle Dziecko pyta: a co tam tak mruga na czerwono i zielono?
Ja spokojnie: to nadchodzące Boże Narodzenie.
Dziecko: No, tak. przecież to logiczne.



Słonecznej drogi do weekendu i smacznego

2 komentarze:

  1. Jakie piekne te gnocchi! Ja buraki kocham, ale nigdy o tej milosci nie pamietam. Jak tylko dostane w nastepnym vegboxie zaraz takie ukulam!

    (Boze Narodzenie w czerwcu moze byc tylko na niebie. Jest przeciez w drodze :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj kochana Limonko, jakie kolorowe pyszności u Ciebie..kiedyś w jednym dosyć znanym programie...była zapowiedź gnocchi...tak się stało, że akurat wtedy wyłączyli mi prąd....potem zapomńiałam...Dzięki Tobie wspomnienia wróciły i teraz już wiem co to smakowie gnocchi :))))Uściski ciepłe przsyłam i pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń