wtorek, 25 czerwca 2013

Mamut w jaskini i opiekana ryba




MMŻ jest w głębi duszy stworzeniem wodnym. Należy do drapieżników, więc to on poluje na mniejsze okazy a nie odwrotnie. Jego zamiłowanie do środowiska wodnego przybiera różne formy. Raz jest to trzepot żagli, innym razem zapach chloru o poranku w hotelowym basenie, a kiedy indziej wędka i wielogodzinne siedzenie w szuwarach.
Zaopatrzony we wszystko co rasowy wędkarz mieć powinien, znika na kilka dni w towarzystwie podobnych do niego rekinów, wyłącza telefon i zarzuca przynętę.
Podobno nie chodzi wtedy o łowienie. Możliwe, że to prawda. Wiem jedynie, że chwalenie się swoim łupem należy do obowiązku. Niby wyprawa służy męskim rozmowom, głębokim przemyśleniom, układaniu strategii a z drugiej strony duch rywalizacji nie śpi. Kto jaką rybę złowi ma znaczenia nawet po latach. I mam wrażenie, ze wędkarze pamiętają każdą złowioną przez siebie sztukę. Co więcej, pamiętają co złowili koledzy.
W każdym razie, po takiej wyprawie mój Mężczyzna, z uczuciem triumfu na twarzy i oczekujący komplementów, kładzie mi na stole swoją zdobycz. I tyle. On zrobił swoje. Do jaskini wtaszczył mamuta a teraz kobieto twoja kolej.

Co tu dużo mówić. Najlepsza ryba pod słońcem to ryba usmażona zaraz po złowieniu. W zestawie z masłem i solą. Nie potrzeba żadnych polepszaczy czy ekskluzywnych dodatków.
Tylko to patroszenie! Uważam, że jest czynnością obrzydliwą. Ale jak już przebrnę ten etap, czeka mnie sama przyjemność. Ten kto powiedział, że nie da się zrobić jajecznicy nie rozbijając jajka, wiedział co mówi.

Kiedy rejony polowania MMŻ przenoszą się gdzie indziej i ryba występuje tylko w postaci sklepowej, paleta jej przyrządzania się powiększa.




Jednym ze sposobów na pysznego pstrąga jest zalewa octowa.
Nie wiem czy lubicie opiekaną rybę. Ja lubię i nie lubię. Mogę jej nie jeść pół roku i za nią nie tęsknić, a mogę mieć ciąg rybny podobny do każdego nałogu. Wtedy kupuję rybę, piekę, marynuję i jem, jem, jem. A ze mną cały dom. 
Nie lubię się chwalić, ale robię najlepszą rybę na świecie. Metodą prób i błędów doszłam do przepisu idealnego. Idealnego dla mnie. Bo przecież nie wiem czy wolicie bardziej kwaśną czy może bardziej słodką.
Spróbujcie proszę i dajcie znać jak wam smakowała.



Opiekany pstrąg w żółtej zalewie
4 pstrągi
sól
1 szklanka mąki
3 jajka
1 szklanka bułki tartej
olej do smażenia

Zalewa octowa:
1 litr  i 1 szklanka wody
pół łyżeczki soli
1 szklanka octu 
1 szklanka cukru 
3 liście laurowe
5 ziarenek ziela angielskiego
1 łyżeczka curry w proszku
3 cebule obrane i pokrojone w krążki

Czyścimy (niestety) rybę. Chyba, że kupicie filety. Kroimy na kawałki i delikatnie solimy.  Przygotowujemy trzy talerze. W jednym powinna być mąka, w drugim jajka a w trzecim tarta bułka. Obtaczamy kawałki ryby po kolei we wszystkich trzech talerzach. Najpierw w mące, potem w jajku a na koniec w bułce.


Na patelni rozgrzewamy olej i smażymy na niedużym ogniu rybę. Powinna być złota i chrupiąca. Już taka może być zjedzona ze smakiem ale to dopiero połowa drogi. Zjedzcie sobie kawałek a resztę wystudźcie.
Do garnka wlewamy wodę i zagotowujemy ją z solą, liściem i zielem. Do gotującej się wody wlewamy ocet i wsypujemy cukier. Na koniec dodajemy curry. Zagotowujemy i na pięć minut dorzucamy krążki cebuli. Zdejmujemy garnek z ognia i łyżką cedzakową wyjmujemy cebulę. Studzimy wszystko i po kilku godzinach w pojemniku lub misce kładziemy na przemian rybę i cebulę. Zalewamy całość zalewą i przykrywamy.


Teraz powinniśmy ze dwa dni poczekać aż procesy chemiczne zrobią swoje. Z doświadczenia wiem, że po czterech dniach ryba jest mistrzostwem świata.




Smacznego i obfitych łowów

2 komentarze:

  1. Ryb w takim wykonaniu nie jadłam. TEŻ panieruję tak jak piszesz, w określonej magicznej kolejności, czasem jeszcze potraktuję przyprawą do ryb...ale nie taką sklepową..Mam tajną..swoją. Ale ta zalewa octowa i curry. Hmmm.....tajemniczo brzmi. Ja kiedyś jadłam sos curry...i było to'niebo w gębie". Wiec...TWOJA RYBA to musi być mistrzostwo świata!. Aż ślinka cieknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny opis - jak zwykle zresztą :)))
    uwielbiam ryby, ale z curry nie robiłam jeszcze, chociaż mam podobny przepis na zalewę. Muszę wypróbować. Rybka wygląda mega apetycznie i na pewno smakuje super.
    Pozdrawiam,
    Olinka - Smakowy Raj

    OdpowiedzUsuń