niedziela, 14 kwietnia 2013

Psychiczna sauna i czekoladowe tarteletki z kremem cytrynowym i bezą








Zgubiłam gdzieś ostatnie pięć dni. Przegapiłam Dzień czekolady, zapomniałam o urodzinach Richie’go Blackmore’a.
Po nieoczekiwanym przedłużeniu urlopu w końcu nadszedł dzień pożegnania się z Olą. Odwieźliśmy na lotnisko, pomachali, ja się tradycyjnie zasmuciłam a potem…
 „Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni. Gdy nie ma dzieci w domu…” Znacie ten tekst Kazika? No, właśnie. Dom opustoszał. Przedpokój nareszcie można przejść bez niebezpieczeństwa potknięcia się o kolejną parę butów, a łazienka nie jest najbardziej oblężonym miejscem w dzielnicy.
I co w takim wypadku robią wolni rodzice? Szybciutko pakują szczoteczki  do zębów i majtki na zmianę, i wyruszają zaszaleć.
Nasze szaleństwo wywiało nas w góry. Wisła, słońce, Adam Małysz, spacery, terapia świeżym powietrzem. To wszystko nie było nam dane.
Było ciemno, głośno, muzycznie, towarzysko i bardzo, bardzo przyjemnie. Ilość imion do zapamiętania przekroczyła moje możliwości więc dałam sobie spokój po pierwszych pięciu osobach. Najważniejsze, że wszyscy śpiewaliśmy te same teksty i podskakiwaliśmy w podobny sposób. Były śpiewy, tańce i dyskusje po świt. Kilkanaście godzin wagarów. Taka psychiczna (i nie tylko) sauna.
Wróciliśmy do domu gotowi zmierzyć się z następnym tygodniem.

Dziś końcu znalazłam czas, żeby sprawdzić, co w świecie się wydarzyło i napisać co nieco.
W aparacie znalazłam nie tylko beskidzkie widoczki ale i ciasteczka, zrobione jeszcze na początku tygodnia. Nie było okazji ich pokazać a niedziela nadaje się do tego idealnie.
Będzie i słodko, i wytrawnie, i kwaskowato. Jak w życiu.


Czekoladowe tarteletki z kremem cytrynowym i bezą

ciasto na 8 tarteletek:

100 g zimnego masła
110 g mąki 
2 łyżki mielonych migdałów
1 łyżka kakao
2 łyżki cukru pudru
2 łyżki kwaśnej śmietany
2 żółtka
szczypta soli

Jak w przypadku każdego ciasta kruchego, tu też liczy się szybkość. Im krócej masło będzie miało kontakt z ciepłymi rękami, tym lepiej. Mieszamy więc wszystkie suche składniki i przesiewamy przez sitko. W misce umieszczamy pokrojone na kawałki masło i żółtka. Wsypujemy mieszankę mąki, kakao, cukru i soli. Dodajemy śmietanę i mielone migdały. Włączamy mikser i mieszamy aż składniki z grubsza się połączą. Nie martwcie się widocznymi kawałkami  masła. Szybko zagniatamy kulę, formujemy z ciasta wałek, wkładamy do woreczka i chowamy na godzinę w lodówce. Po godzinie kroimy wałek na osiem części i rozwałkowujemy na cienkie placuszki. Placuszkami wykładamy formy tarteletek. Nakłuwamy widelcem i chowamy na 30 minut do lodówki. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Tarteletki wyjęte z lodówki przykrywamy papierem do pieczenia, lekko go dociskając do ciasta. Musimy je czymś obciążyć, żeby nam ciasto nie urosło. Ja stosuję do tego groch lub ciecierzycę.
Napełnione ciastem, papierem i grochem foremki pieczemy około 20 minut a potem studzimy. Formy z ciasta kruchego mamy gotowe.


Jeśli mogę wam coś poradzić, to upieczenie takich gotowych spodów na zapas, rozwiązuje niejeden problem. Schowane w szczelnie zamkniętym pojemniku są świetną deską ratunkową. Kiedy pojawi się nagły gość lub nagła potrzeba osłodzenia sobie lub komuś życia, macie gotowy elegancki deser. Wypełniony owocami czy nutellą i udekorowany np. śmietaną zaspokoi najbardziej wyrafinowanego łasucha.

Moje czekoladowe tarteletki spotkał taki właśnie los. Lemon curd zrobiłam z okazji świąt i nadszedł czas by zjeść go do końca. A zapas bez (bezów?) miałam głęboko schowany przed sobą i MMŻ.
Czyli z czegoś, co upiekłam miesiąc temu, ukręciłam dwa tygodnie temu i przygotowałam w zeszłym tygodniu wyszedł piękny i smaczny deser.



Polecam takie sztuczki. I życzę pięknej niedzieli

18 komentarzy:

  1. Tarteletki tez sa jak taka terapeutyczna sauna! W sam raz na sloneczna niedziele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko niedzielę. Są dobre prawie zawsze. Buźka

      Usuń
  2. Zazdroszczę tak udanej zabawy! Ja właśnie reperuje zdrowie by poszaleć w podobny sposób ze znajomymi:)
    Tarteletki wyglądają świetnie, jest w nich wszystko to co lubię, czekolada, cytryna i beza. Pyszny pomysł na deser!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrówka więc życzę i zabawy do upadłego, kiedy tylko nadarzy się okazja.Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Tarteletki wyglądają bardzo apetycznie i słonecznie jak na dzisiejszy dzień..takie słonce wiosenne..na talerzu.:)Zawierają to co lubie...a w szczegółności czekoladę i ..ten krem cytrynowy...Mniam :) Tak, zgadzam się takie spody ciastowo-babeczkowe zawsze są na wyjątkowym miejscu bo nigdy nie wiadomo kiedy się mogą przydać :))
    Ciesze się, że wyjazd zaliczasz do udanych..Bosko-grunt to naładować akumlatorki bo długo trwającej zimie.Pozdrawiam wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dawno nie byłam w górach, że zapomniałam jakie są piękne. Nawet takie wczesno wiosenne i mało kolorowe. I to powietrze, pachnące wiosną. Bosko. Też pozdrawiam cieplutko i słonecznie:))

      Usuń
  4. jak zwykle zachęcają swoim widokiem do schrupania.wyglądają śliczznie.pozdrawiam Majka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze powiedziane: do schrupania:))) Pozdrowionka

      Usuń
  5. Pyszne tartarelki :))) Fajnie, że córka wrociła do zdrowia :))) i piękny wypad w góry musieliście miec :))) dawno w Wiśle nie byłam, musimy się wybrać :))) miło kojarzą mi się te nasze beskidzkie tereny :))
    Pozdrawiam,
    Olinka - Smakowy Raj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pamięć. Dziecko wróciło i do zdrowia, i za wodę. A Wisła po kilku latach okazała się pięknym miejscem. Cieszę się, że ją odwiedziłam. Na pewno tam wrócę. Pozdrawiam serdecznie:))

      Usuń
  6. bylaś w Wiśle na zlocie Limonek?.Super,też bym a nie ważne co bym chciala.Majka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha. Zlot Limonek! To byłoby niezłe. Zlot był, ale bardziej mroczny. Uściski posyłam:))

      Usuń
  7. Kuchenne sztuczki - nieocenione :) Prześliczne, słoneczne tartaletki Ci wyszły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo. Takie sztuczki ratują czasami skórę. Pozdrawiam bardzo:))

      Usuń
  8. Góry mają coś w sobie, dobrze, że mamy je tak blisko :) A babeczki? Boskie, nic więcej nie dodam! :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, góry są magiczne. Znam totalnych zakręceńców na ich punkcie. I są na wyciągnięcie nogi:))
      Ściskam mocno:))

      Usuń