sobota, 1 grudnia 2012

Jak pożegnałam się ze świętym spokojem czyli ciasteczka z żurawiną i białą czekoladą





Czy ja coś przeoczyłam? Zimno się zrobiło. Jestem tym zdziwiona. A nie powinnam. Łagodny listopad uśpił moją czujność. Coraz ciaśniej zaciskający się krąg świątecznych atrybutów jakoś mnie nie dotyczył.  Płynął nieco równolegle. Co prawda rodzina od jakiegoś czasu naciskała na napisanie listu do świętego Mikołaja, ale ciągle mi się wydawało, że mam czas. Aż do dziś. Zerwałam ostatnią listopadową  kartkę i okazało się, że dalej już tylko zielono, czerwono, złoto.  Tylko wesołe reniferki, seksowne śnieżynki, mrugający karp i pląsające Mikołaje. Chyba czas na święta.  W domu można jeszcze żyć w błogiej nieświadomości. Choć wystarczy włączyć telewizor, odpalić komputer czy po prostu zajrzeć do skrzynki pocztowej. Na bank znajdziesz tam propozycję nie do odrzucenia a to kredytu, a to jedynej świątecznej okazji kupna nowego samochodu. Jeszcze groźniej to wygląda, kiedy idziesz kupić mleko. Już z kartonika wyziera zaprzęg wyładowany prezentami. Wyjście po żarówkę może się skończyć depresją, bo nagle przed sklepem elektrycznym wyrósł las choinek. Czy chcesz czy nie, święta wciskają ci się w każdą szczelinę życia. Jakaś dyktatura czy co?
 I nawet jeśli do dziś czułam się w tej mojej ignorancji całkiem wygodnie, to ta nieszczęsna kartka z czerwoną jedynką i literkami GRUDZIEŃ, odblokowała w mojej głowie hasło ostrzegawcze: a jeśli nie zdążysz? No właśnie. Co to będzie?
Nawet sobie nie wyobrażam takiej katastrofy. Chyba muszę ochłonąć. Najlepiej chłonąć przy czymś pachnącym i smakowitym. A na dodatek kolorystycznie nawiązującym do tego co nadchodzi.



ciasteczka z żurawiną i białą czekoladą 

na 10- 12 ciasteczek

150 g miękkiego masła
80 g drobnego cukru
80 g brązowego cukru
1 jajko
210 g mąki
1 spora łyżka masła orzechowego
pół łyżeczki soli
1 łyżeczka esencji waniliowej
pół łyżeczki  sody
100 g żurawiny
100 g białej czekolady

Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni. Miksujemy ze sobą miękkie masło, masło orzechowe i oba rodzaje cukru. Wbijamy jajko i wanilię. Miksujemy. Mieszamy w drugiej misce mąkę, sodę i sól.  Dodajemy do masy maślanej i ucieramy . Na koniec dosypujemy żurawinę i połamaną czekoladę.
Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia układamy po łyżeczce ciasta. Wypukłą stroną łyżeczki spłaszczamy ciasto. Pamiętajcie o zostawieniu odstępów między ciasteczkami.  Pieczemy 15-20 minut lub do chwili, kiedy nabiorą złotej barwy. Wyjmujemy i studzimy. 
Całkowicie zimne chowamy do blaszanego pudełka a w odpowiednim czasie przewiązujemy czerwoną wstążeczką i dajemy w prezencie. 


Życzę spokoju, smakowitych zapachów i dobrego nastawienia.

3 komentarze:

  1. Ja sie obudzilam dzis podobnie zdziwiona, ze juz grudzien. I zamiast planowac swieta, poszlam do fryzjera. Ale teraz juz nie uciekne i plany czas zaczac.

    Muffinki wygladaja pycha, chociaz ja bym je zrobila z ciemna czekolada (ale to kwestia osobistych preferencji)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy sposób na uniknięcie planowania jest dobry. Ale i tak trzeba będzie wrócić do rzeczywistości. Choć z nowymi włosami taki powrót jest przyjemniejszy. Buźka

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie ciasteczka to raj dla oczu, a pewnie niebo dla podniebienia. Zapisuję przepis i wkrótce wypróbuję! :) Super!

    OdpowiedzUsuń