Czy ja coś przeoczyłam? Zimno się zrobiło. Jestem tym
zdziwiona. A nie powinnam. Łagodny listopad uśpił moją czujność. Coraz ciaśniej
zaciskający się krąg świątecznych atrybutów jakoś mnie nie dotyczył. Płynął nieco równolegle. Co prawda rodzina od
jakiegoś czasu naciskała na napisanie listu do świętego Mikołaja, ale ciągle mi
się wydawało, że mam czas. Aż do dziś. Zerwałam ostatnią listopadową kartkę i okazało się, że dalej już tylko
zielono, czerwono, złoto. Tylko wesołe
reniferki, seksowne śnieżynki, mrugający karp i pląsające Mikołaje. Chyba czas
na święta. W domu można jeszcze żyć w
błogiej nieświadomości. Choć wystarczy włączyć telewizor, odpalić komputer czy
po prostu zajrzeć do skrzynki pocztowej. Na bank znajdziesz tam propozycję nie
do odrzucenia a to kredytu, a to jedynej świątecznej okazji kupna nowego
samochodu. Jeszcze groźniej to wygląda, kiedy idziesz kupić mleko. Już z
kartonika wyziera zaprzęg wyładowany prezentami. Wyjście po żarówkę może się skończyć
depresją, bo nagle przed sklepem elektrycznym wyrósł las choinek. Czy chcesz
czy nie, święta wciskają ci się w każdą szczelinę życia. Jakaś dyktatura czy
co?
I nawet jeśli do dziś
czułam się w tej mojej ignorancji całkiem wygodnie, to ta nieszczęsna kartka z
czerwoną jedynką i literkami GRUDZIEŃ, odblokowała w mojej głowie hasło
ostrzegawcze: a jeśli nie zdążysz? No właśnie. Co to będzie?
Nawet sobie nie wyobrażam takiej katastrofy. Chyba muszę
ochłonąć. Najlepiej chłonąć przy czymś pachnącym i smakowitym. A na dodatek
kolorystycznie nawiązującym do tego co nadchodzi.
ciasteczka z żurawiną i białą czekoladą
na 10- 12 ciasteczek
150 g miękkiego masła
80 g drobnego cukru
80 g brązowego cukru
1 jajko
210 g mąki
1 spora łyżka masła orzechowego
pół łyżeczki soli
1 łyżeczka esencji waniliowej
pół łyżeczki sody
100 g żurawiny
100 g białej czekolady
Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni. Miksujemy ze sobą
miękkie masło, masło orzechowe i oba rodzaje cukru. Wbijamy jajko i wanilię.
Miksujemy. Mieszamy w drugiej misce mąkę, sodę i sól. Dodajemy do masy maślanej i ucieramy . Na
koniec dosypujemy żurawinę i połamaną czekoladę.
Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia układamy po
łyżeczce ciasta. Wypukłą stroną łyżeczki spłaszczamy ciasto. Pamiętajcie o
zostawieniu odstępów między ciasteczkami.
Pieczemy 15-20 minut lub do chwili, kiedy nabiorą złotej barwy.
Wyjmujemy i studzimy.
Całkowicie zimne chowamy do blaszanego pudełka a w
odpowiednim czasie przewiązujemy czerwoną wstążeczką i dajemy w prezencie.
Życzę spokoju, smakowitych zapachów i dobrego nastawienia.
Ja sie obudzilam dzis podobnie zdziwiona, ze juz grudzien. I zamiast planowac swieta, poszlam do fryzjera. Ale teraz juz nie uciekne i plany czas zaczac.
OdpowiedzUsuńMuffinki wygladaja pycha, chociaz ja bym je zrobila z ciemna czekolada (ale to kwestia osobistych preferencji)
Każdy sposób na uniknięcie planowania jest dobry. Ale i tak trzeba będzie wrócić do rzeczywistości. Choć z nowymi włosami taki powrót jest przyjemniejszy. Buźka
OdpowiedzUsuńTakie ciasteczka to raj dla oczu, a pewnie niebo dla podniebienia. Zapisuję przepis i wkrótce wypróbuję! :) Super!
OdpowiedzUsuń