Zrób mi galaretkę.
Nie lubię galaretki. Ani słodkiej, ani słonej. Nie dla mnie
karp w galarecie czy nóżka na zimno. Drżące ciało pucharka z truskawkową czy
malinową zawartością nie robi na mnie wrażenia. Ale rozumiem upodobania tłumów
do tej nieco perwersyjnej przyjemności.
Jednak robiąc ciasto z galaretką podchodzę do sprawy jak
agent 007. Profesjonalnie. Nie marudzę, nie wybrzydzam. Czytam przepis i go
realizuję. Ku ogólnej uciesze. Podobno
też mój karp świąteczny nie ma sobie równych.
Ale kiedy MMŻ nachodzi chętka na nóżki w galarecie, biorę telefon i
dzwonię do Mamy. Ona zrobi to najlepiej.
Tym razem moja Mama postanowiła udzielić mi lekcji. Aby
lekcja się odbyła, potrzebowaliśmy nieco mięsa, trochę przypraw, kilku misek,
ostrego noża i chęci do pracy. Łatwizna.
galaretka z nóżek
3 przednie nóżki wieprzowe
pół kilograma karczku lub łopatki lub 2 udka z kurczaka
2 liście laurowe
kilka ziaren ziela angielskiego
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka soli
pieprz
2 łyżki octu winnego
To proste danie, jednak wymaga nieco czasu. Nóżki wieprzowe
gotują się długo bo około 2 godzin. Muszą być mięciutkie.
Zaczynamy od umycia nóżek i zalania ich wodą. Zagotowujemy
zawartość garnka i gotujemy 40 minut. Potem dokładamy karczek bądź kurczaka. Przykrywamy garnek. Mięso powinno być
schowane pod wodą. Dodajemy przyprawy. Gotujemy do momentu aż mięso zacznie
odchodzić od kości. Trwa to zazwyczaj około 2 godzin. Studzimy zawartość
garnka, ale nie całkowicie. Wyjmujemy liść laurowy i ziele angielski. Ciepłe mięso lepiej się obiera. Kroimy łopatkę
czy udka a nóżki obieramy z kości. Wszystko jest bardzo klejące i takie ma
być. Jeśli gotowaliśmy nóżki na niewielkim ogniu, to ilość wywaru jest idealna
do zrobienia galaretki. Nie trzeba płynu odparowywać. Przyjmujcie zasadę, że
płyn powinien w garnku sięgać 3
centymetry powyżej mięsa.
Mieszamy wszystko
razem i sprawdzamy czy nie trzeba dosolić. Sypiemy świeżo zmielony
pieprz i dolewamy 2 łyżki octu. Nakładamy do miseczek. Odstawiamy w chłodne
miejsce. Po kilku godzinach galaretka powinna być gotowa.
Wyjmujemy porcję galaretki na talerz i podajemy z posiekaną
cebulą, sosem sojowym, octem i pieprzem. Niektórzy dodają szczyptę curry. I
kromkę świeżego pieczywa.
Dobre na stawy i skwaszony pogodą humor.
smacznego
Ooo muszę zrobić mężowi, zapisuję przepis :D
OdpowiedzUsuńPodobno była dobra. Podobno:))
UsuńJa tez wlasnie muszę zrobić mężowi hehe
UsuńNie dla mnie takie atrakcje... Ale podziwiam Cie Limonko za odwage i chec eksperymentowania!
OdpowiedzUsuńA gdzie tam odwaga! Wszystkiego pilnowała Babcia. Buźka
Usuń