środa, 8 sierpnia 2012

Carbonara jako przejaw asertywności




Całkiem nieoczekiwanie trafiła mi się wycieczka w góry. Nic nie zapowiadało takiej atrakcji. Chleb sobie spokojnie wyrastał od godziny, praca zasadnicza została na dziś skończona. Przede mną jeszcze tylko majaczyło wykreowanie obiadu i spokojny wieczór.  Jeśli w tym momencie ktoś powiedziałby mi , że wieczorem będę siedzieć przy ognisku z kijem w ręce, a dookoła będą szumiały sosny na gór szczycie, to popukałabym go w głowę.  I pomyliłabym się. Tak właśnie wyglądał mój wczorajszy wieczór. Zaproszenie było z gatunku wysoce sympatycznych i nie skorzystanie nie wchodziło w grę.
Znajomi wyremontowali góralską chatę i zrobili  z niej wygodne, urocze i bardzo klimatyczne miejsce. Stare kamienie na podłodze, stare belki w ścianach, ogromne palenisko, piec chlebowy i widoki za oknami warte wszystkich pieniędzy świata.  Szkoda, że to tylko jeden dzień.
Po raz pierwszy tego lata poczułam,  że są wakacje. Krążąc na co dzień jak ta mrówka miedzy kartonami, nie gotową kuchnią i domem pod lasem, przestałam zauważać, że jest przecież sierpień. I, że są na świecie nie tylko obowiązki ale i przyjemności. Częściej powinnam mówić chcę a rzadziej powinnam. To taka złota myśl na mój własny użytek.
W ramach ćwiczenia asertywności,  dziś zrobię na obiad makaron. Niestety, główną ofiarą mojego postanowienia będzie MMŻ.  Żeby nie było zbyt rewolucyjnie, bo MMŻ do fanów makaronu nie należy, ugotuję carbonarę. Wtedy i wilk będzie syty (niby ja) i owca cała (niby MMŻ). Ja lubię makaron w kombinacjach wszelakich, a MMŻ dostanie i boczek, i cebulę.

Carbonara z caprese

(2 porcje)

kilka plastrów boczku (szynka też się sprawdza)
1 cebula pokrojona w kostkę
1 ząbek czosnku drobno pokrojony
200 ml kremówki
1,5 szklanki makaronu np. rurki
2 żółtka
4 łyżki startego parmezanu
sól, pieprz, zielona cebulka
oliwa

Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy i smażymy boczek na krucho. Można smażyć całe plastry lub pokroić boczek w kostkę. Chrupki boczek przekładamy na papierowe ręczniki a na oliwie z jego smażenia przypiekamy cebulę i czosnek. Odstawiamy na bok patelnię i gotujemy al dente makaron.
W czasie, kiedy makaron się gotuje, dwa żółtka roztrzepujemy z misce ze śmietaną, pieprzem i 3 łyżkami parmezanu.
Ugotowany makaron odcedzamy. Wkładamy makaron na patelnię, na której smażył się boczek. Włączamy ogień i wlewamy masę jajeczną. Mieszamy aż zgęstnieje.  Mieszając pilnujemy, żeby uniknąć zrobienia się jajecznicy. Doprawiamy solą i pieprzem. Posypujemy pokrojoną cebulką i jeszcze raz mieszamy. Stawiamy natychmiast na stole a obok w miseczce podajemy nieco startego parmezanu.
Do makaronowego kompletu brakuje sałatki, ale ona robi się błyskawicznie.



Caprese na szpadce

male kulki mozarelii
male pomidorki
liście bazylii
oliwa
ocet balsamiczny
patyczki do szaszłyków

Na patyczki nadziewamy na przemian pomidorki, ser i bazylię. Polewamy oliwą i spryskujemy octem balsamicznym. Kładziemy na brzegu talerza z makaronem. Jemy.

Carbonara ma rdzennie włoskie korzenie, ale wydaje mi się, że nieźle koresponduje z naszą wycieczką w góry. Boczek, cebula, jajka to całkiem swojskie składniki.  Gdyby zamiast makaronu użyć ziemniaków, a parmezan zastąpić oscypkiem, to mogłaby powstać jej góralska siostra.



A swoją drogą wiecie skąd wzięła się carbonara? I co ma wspólnego z węglem? Jeśli jesteście ciekawi sięgnijcie do książki Zaskakujące historie z drugiej wojny światowej napisanej przez  Jesúsa Hernándeza. To bardzo ciekawa lektura, nawet dla tych, którzy historię zazwyczaj omijają szerokim łukiem.

                                       Takie urocze miejsca są na wyciągniecie ręki

Macham do was serdecznie i życzę smacznego, bez względu czy to w górach czy gdzie indziej

8 komentarzy:

  1. ja na jutro mam zaplanowane tagliatelle ;p carbonara ;D
    pozdrawiam!,
    Szana,
    www.gastronomygo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tagliatelle lepsze. Niestety po raz kolejny okazało się, że wstążki już wywiozłam i nawet nie wiem, który numer pudła zajmują. Musiały więc być rurki. Smacznego obiadu i pozdrawiam

      Usuń
  2. Góry, drewniana chata, ognisko, pyszny makaron...
    Miło! Chciałabym tak codziennie:)
    Tylko sos do makaronu mógłby być inny każdego dnia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och! to byłyby wieczne wakacje! Na razie musi wystarczyć jeden dzień.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Wakacje sa fajne. A poczuc sie chociaz przez chwile jakby sie bylo na wakacjach juz w ogole jest NAJ!

    A Carbonara to chyba pierwszy makaron jaki nauczylam sie robic. Poza tym z gotowym pesto, hehe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie wiadomo co nas czeka za rogiem. Na przykład wycieczka do Kocierzy. I jeden dzień wakacji. Było pięknie.
      Buźka

      Usuń