Kolejna wyprawa do Toskanii.Tym razem nie pedzimy przez austriackie, czeskie czy slowackie autostrady. Tym razem wykorzystujemy niebo. Czyli zamiast 13 godzin porozy, tylko dwie. No, moze 4, bo trzeba przeciec byc duzo wczesniej przed odlotem. Ale za to po polskim sniadaniu, na kawe bedziemynjuz we Florencji. A stamtad 56 kilometrow do Panzano.
Nasza wycieczka nie byla w tym roku planowana. Zamieszanie zwiazane z przeprowadzka nie przewidywalo urlopu. Ale z drugiej strony, kiedy jesli nie teraz, nie urzadzic sobie malych wagarow, tym bardziej, ze widok pustego domu nastraja raczej depresyjnie. Toskania jest dobra zawsze a czasami bardziej.
Rano jesz sniadanie w Chorzowie a po poludniu moczysz cialo w basenie miedzy toskanskimi wzgorzami.
Ale zanim do tego basenu dotarlismy, nasza wedrowka troche trwala. Wystarczyl jeden blad i nasza trasa okazala sie totalna niewiadoma.Kto wybiera sie w droge bez gpsa? Bez mapy? Na szczescie krajobrazy dzialaly jak melisa i nikt nie narzekal. A po dotarciu do celu, zimne proseco i woda w basenie zmyly z nas gorskie wrazenia.
Dookola oliwki, winnice i pinie. Slonce, na szczescie, nieco zawoalowane. Ale nie sadzcie, ze temperatura jest rozczarowujaca. Takie marne 30 stopni.
Towarzystwo, poki co, podzielilo sie na spiochow i czytaczy. Ale wieczor niedaleko i wszystkich nas polaczy jedno: glod. Wtedy wyruszymy na poszukiwanie kulinarnych wrazen.
Poki co, cieszymy sie zdecydowanie zasluzonym nicnierobieniem.
Pozdrawiam cieplutko
Cudowne widoki i jeszcze lepsze jedzenie! Miłego odpoczynku!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Och, che bella vista!
OdpowiedzUsuńAleż zazdroszczę! Udanego urlopu!:)
OdpowiedzUsuń