Całkiem nieoczekiwanie trafiła mi się wycieczka w góry. Nic
nie zapowiadało takiej atrakcji. Chleb sobie spokojnie wyrastał od godziny,
praca zasadnicza została na dziś skończona. Przede mną jeszcze tylko majaczyło
wykreowanie obiadu i spokojny wieczór.
Jeśli w tym momencie ktoś powiedziałby mi , że wieczorem będę siedzieć
przy ognisku z kijem w ręce, a dookoła będą szumiały sosny na gór szczycie, to
popukałabym go w głowę. I pomyliłabym
się. Tak właśnie wyglądał mój wczorajszy wieczór. Zaproszenie było z gatunku
wysoce sympatycznych i nie skorzystanie nie wchodziło w grę.
Znajomi wyremontowali góralską chatę i zrobili z niej wygodne, urocze i bardzo klimatyczne
miejsce. Stare kamienie na podłodze, stare belki w ścianach, ogromne palenisko,
piec chlebowy i widoki za oknami warte wszystkich pieniędzy świata. Szkoda, że to tylko jeden dzień.
Po raz pierwszy tego lata poczułam, że są wakacje. Krążąc na co dzień jak ta
mrówka miedzy kartonami, nie gotową kuchnią i domem pod lasem, przestałam
zauważać, że jest przecież sierpień. I, że są na świecie nie tylko obowiązki
ale i przyjemności. Częściej powinnam mówić chcę a rzadziej powinnam. To taka
złota myśl na mój własny użytek.
W ramach ćwiczenia asertywności, dziś zrobię na obiad makaron. Niestety,
główną ofiarą mojego postanowienia będzie MMŻ. Żeby nie było zbyt rewolucyjnie, bo MMŻ do
fanów makaronu nie należy, ugotuję carbonarę. Wtedy i wilk będzie syty (niby
ja) i owca cała (niby MMŻ). Ja lubię makaron w kombinacjach wszelakich, a MMŻ
dostanie i boczek, i cebulę.
Carbonara z caprese
(2 porcje)
kilka plastrów boczku (szynka też się sprawdza)
1 cebula pokrojona w kostkę
1 ząbek czosnku drobno pokrojony
200 ml kremówki
1,5 szklanki makaronu np. rurki
2 żółtka
4 łyżki startego parmezanu
sól, pieprz, zielona cebulka
oliwa
Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy i smażymy boczek na
krucho. Można smażyć całe plastry lub pokroić boczek w kostkę. Chrupki boczek
przekładamy na papierowe ręczniki a na oliwie z jego smażenia przypiekamy
cebulę i czosnek. Odstawiamy na bok patelnię i gotujemy al dente makaron.
W czasie, kiedy makaron się gotuje, dwa żółtka roztrzepujemy
z misce ze śmietaną, pieprzem i 3 łyżkami parmezanu.
Ugotowany makaron odcedzamy. Wkładamy makaron na patelnię,
na której smażył się boczek. Włączamy ogień i wlewamy masę jajeczną. Mieszamy
aż zgęstnieje. Mieszając pilnujemy, żeby
uniknąć zrobienia się jajecznicy. Doprawiamy solą i pieprzem. Posypujemy
pokrojoną cebulką i jeszcze raz mieszamy. Stawiamy natychmiast na stole a obok
w miseczce podajemy nieco startego parmezanu.
Do makaronowego kompletu brakuje sałatki, ale ona robi się
błyskawicznie.
Caprese na szpadce
male kulki mozarelii
male pomidorki
liście bazylii
oliwa
ocet balsamiczny
patyczki do szaszłyków
Na patyczki nadziewamy na przemian pomidorki, ser i bazylię.
Polewamy oliwą i spryskujemy octem balsamicznym. Kładziemy na brzegu talerza z
makaronem. Jemy.
Carbonara ma rdzennie włoskie korzenie, ale wydaje mi się,
że nieźle koresponduje z naszą wycieczką w góry. Boczek, cebula, jajka to
całkiem swojskie składniki. Gdyby
zamiast makaronu użyć ziemniaków, a parmezan zastąpić oscypkiem, to mogłaby
powstać jej góralska siostra.
A swoją drogą wiecie skąd wzięła się carbonara? I co ma
wspólnego z węglem? Jeśli jesteście ciekawi sięgnijcie do książki Zaskakujące
historie z drugiej wojny światowej napisanej przez Jesúsa Hernándeza. To bardzo ciekawa lektura,
nawet dla tych, którzy historię zazwyczaj omijają szerokim łukiem.
Takie urocze miejsca są na wyciągniecie ręki
Macham do was serdecznie i życzę smacznego, bez względu czy
to w górach czy gdzie indziej
ja na jutro mam zaplanowane tagliatelle ;p carbonara ;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!,
Szana,
www.gastronomygo.blogspot.com
Tagliatelle lepsze. Niestety po raz kolejny okazało się, że wstążki już wywiozłam i nawet nie wiem, który numer pudła zajmują. Musiały więc być rurki. Smacznego obiadu i pozdrawiam
UsuńGóry, drewniana chata, ognisko, pyszny makaron...
OdpowiedzUsuńMiło! Chciałabym tak codziennie:)
Tylko sos do makaronu mógłby być inny każdego dnia;)
Och! to byłyby wieczne wakacje! Na razie musi wystarczyć jeden dzień.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wakacje sa fajne. A poczuc sie chociaz przez chwile jakby sie bylo na wakacjach juz w ogole jest NAJ!
OdpowiedzUsuńA Carbonara to chyba pierwszy makaron jaki nauczylam sie robic. Poza tym z gotowym pesto, hehe.
Nigdy nie wiadomo co nas czeka za rogiem. Na przykład wycieczka do Kocierzy. I jeden dzień wakacji. Było pięknie.
UsuńBuźka
No wygląda magicznie :D
OdpowiedzUsuńI magicznie smakuje:))
Usuń