Ktoś mi dzisiaj powiedział, że upały już do nas nie wrócą. I
że lato już się kończy. Dodał, że nawłoć kwitnie, a to najlepszy dowód na to,
że ma rację. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
Jakie kończy? Jak to nie wrócą? Zgoda, że poziomki już sobie poszły. To prawda,
że czereśnie tkwią już w słoikach. Ale przecież ciągle można upiec kruche
ciasto z wiśniami i wykorzystać ostatnie jagody do letniego tortu. Towarzyska rozmowa zeszła na tematy podróżnicze
i okazało się, że niektórzy martwią się nawet wakacyjnym wyjazdem. A myślałam, że mistrzem wymyślania problemów
jestem ja. Co powiedzielibyście na taki plan? Samolot, wyspa, słońce, ciepłe
morze, totalne lenistwo. Każdy w miarę rozsądny człowiek podskoczyłby z
radości. Okazuje się, że nie każdy. Dla niektórych to powód do narzekania. Samolot
niebezpieczny, wyspa za daleko, słońce za gorące, morze za słone. A co z
lenistwem? Lenistwo nie wchodzi w grę.
Takie założenie przekreśla wszelką przyjemność. Brr… Aż mnie
zmroziło. Szybciutko się pożegnałam, żeby się broń Boże takim malkontenctwem
nie zarazić. Tym bardziej, że zupełnie nieoczekiwanie i nam się okruch
prawdziwych wakacji dostał. Za to jaki
okruch. Pachnący oliwą i chianti, mozarellą i cyprysami. I ani mi w głowie narzekać, że krótko, że
tylko na chwilę. Chwilo, trwaj!
W czasie tej nadchodzącej krótkiej przerwy od codzienności
zapowiedziano mi zakaz wstępu do jakiejkolwiek kuchni. Czeka mnie więc jedzenie
(cudze), robienie zdjęć (swoich) i spisywanie wszystkiego, co mi się po drodze
przytrafi. A potem opowiem to wam.
Na razie żegnam się torcikiem jagodowym.
Na złość wszystkim
marudom, jagody ciągle jeszcze można kupić na targu. A to najlepszy dowód na
to, że lato trwa w najlepsze.
torcik z kremem jagodowym
biszkopt
4 jajka
4 łyżki cukru pudru
4 łyżki mąki pszennej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka esencji waniliowej
szczypta soli
1 łyżka gorącej wody
krem jagodowo jogurtowy
1 szklanka jagód
1 szklanka jogurtu (im gęstszy, tym lepszy)
1 szklanka kremówki
3 łyżeczki żelatyny
pół szklanki cukru pudru
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Zaczynamy od zrobienia biszkoptowego spodu. Oddzielamy
białka od żółtek i ubijamy białka ze szczyptą soli. Kiedy piana jest sztywna, dodajemy po łyżce
cukier. Jak przy robieniu bezy. Potem miksując, wlewamy po jednym żółtka i
wanilię oraz łyżkę gorącej wody. Wyłączmy mikser i delikatnie za pomocą łyżki łączymy
masę jajeczną z przesianą mąką. Wlewamy
do formy wyłożonej na spodzie papierem do pieczenia.
Pieczemy pół godzinki a potem pozwalamy ciastu ostygnąć.
Bierzemy się za krem. Żelatynę zalewamy niewielką ilością
zimnej wody aby napęczniała. Potem stawiamy ją nad garnkiem z gorącą wodą, aby
się rozpuściła.
Ubijamy kremówkę.
Jagody (przebrane, opłukane i osuszone) rozgniatamy, żeby
puściły sok. Wcześniej odłóżcie łyżkę owoców do dekoracji.
Jogurt miksujemy z cukrem. Dolewamy do niego żelatynę i znów
miksujemy. Na koniec delikatnie mieszamy z ubitą kremówką. W tym momencie
dzielimy masę na dwie części, w proporcji 1 do 2. Jedną zostawiamy białą, a do
drugiej dodajemy roztarte jagody.
Biszkopt kroimy na dwa krążki.
Na jednym biszkopcie
rozsmarowujemy krem jagodową. Przykrywamy drugim biszkoptem i smarujemy resztą jagodowego kremu. Wkładamy
ciasto na pół godzinki do lodówki. Potem na samą górę wykładamy całą masę
jogurtową, wyrównujemy i znów wstawiamy do lodówki.
Po kilku godzinach
dekorujemy zostawionymi owocami . W moim przypadku były to borówki
amerykańskie, bo tak się skupiłam na ucieraniu, że zapomniałam o zostawieniu
jagód do dekoracji.
To chyba ostatnie ciasto z jagodami tego lata. Ale w kolejce
już czekają brzoskwinie, gruszki i śliwki. Jak tu narzekać?
Żegnam się z wami na chwilkę i życzę smacznego
nie ma nic lepszego jak jagody i borówki!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej mozarelli w towarzystwie chianti :)
OdpowiedzUsuńBon voyage! A moze powinnam powiedziec buon viaggio! Wracaj do nas wypoczeta i zadowolona Limonko. Chwilo trwaj, a marduy niech spadaja!
OdpowiedzUsuńUrodziny dzieki niemu przyniosły dużo radości. Solenizant bardzo zadowolony ❤️
OdpowiedzUsuń