poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Sposób na upały czyli carpaccio z łososia




Raniutko wyjeżdżaliśmy z domu pod lasem do miasta. Po ósmej na tarasie było już niepokojąco gorąco. Rzut oka na termometr i mamy pełną jasność sytuacji proszę państwa. Jest 26 stopni. O ósmej rano. Nawet nie próbowałam wyobrazić sobie południa w mieście.  U tak zwanych bram miasta (ciekawe gdzie Katowice mają swoje bramy), słupek w termometrze pokazał 32 stopnie.
No, w tym tempie, koło dwunastej będzie prawie czterdziestka. Niby słońce świeci niemrawo, niby nawet wietrzyk podwiewa, a temperatura rośnie. W mieście wszystko jest gorące. Okazuje się, że w takie dni najprzyjemniejszym miejscem w mieście są supermarkety. A szczególnie ich działy z chłodziarkami.

Przypomniało mi się, że kilka lat temu zwabieni przez przyjaciół pojechaliśmy z nimi na wakacje na włoskie wybrzeże. Zapeklowaliśmy się w małym mieszkanku w bloku, ale za to plaża była pod oknem. Gorąc panował niemiłosierny. Po pierwszej próbie oswojenia plaży, MMŻ i dziewczynki nabrali koloru zachodzącego słońca i awersji do opuszczania mieszkania przed zmrokiem. Cóż kiedy godziny wieczorno nocne przynosiły słabe ochłodzenie. Wentylatory chodziły pełną mocą a nam i tak było za gorąco. I pewnej nocy obudził mnie hałas z kuchni. Na palcach podkradłam się do drzwi i co zobaczyłam. Najpierw światło. Z lodówki. Potem tylną część ciała w piżamie. Reszta osobnika tkwiła w lodówce. Nasze dzieci ,mając dość gorąca, urządziły sobie leżkowanie w zamrażalniku. Na zmianę kładły głowę między chłodzące się napoje i lody.  Taka zgodność między nimi panowała jeszcze tylko raz w życiu (dziwnym trafem też we Włoszech), kiedy czytały wspólnie 5 tom Harrego Pottera.

Chłodziarka dziś najlepszym przyjacielem człowieka.

Jak tu stać przy piecu, kiedy w domu temperatura przypomina tropiki?
Ręka w górę, kto dziś gotuje pełny obiad. Na szczęście, nasz organizm też daje się upałowi omamić i wystarczy mu bagietka i nieco dobrej oliwy. I zimna woda z lodem i cytryną.
Dla ludzi pracy będzie carpaccio z łososia*. Kocham MMŻ ale nawet moja miłość nie sięga poza temperatury powyżej 35 stopni. Żadne zupy czy kotlety nie wchodzą dziś w grę. Łosoś i bagietka muszą wystarczyć.  I są pyszne.



Carpaccio z łososia

(jedna porcja)

100 g plastrów wędzonego łososia
pół łyżeczki soku z cytryny
otarta skórka z cytryny
1 łyżka kaparów
2 łyżki dobrej oliwy
świeżo zmielony pieprz
1 łyżka posiekanego koperku
1 łyżka musztardy dijon

Praca jest ława, lekka i przyjemna. A efekty wysoce zadowalające.
Wyciągamy płaski talerz. Smarujemy go musztardą.  Rozkładamy plastry łososia. To jedyna część pracy wymagająca nieco skupienia. Łosoś powinien przykryć talerz i ładnie się prezentować. Posypujemy rybę kaparami. Skrapiamy cytryną i oliwą. Posypujemy pieprzem i odrobiną soli. Zamiast parmezanu, jak w tradycyjnym carpaccio, ścieramy na tarce nieco skórki z cytryny. Dekorujemy koperkiem i pałaszujemy z bagietka maczaną w oliwie.
Ale dobre! Polecam.



I nie dajcie się upałom. Smacznego

* tak naprawdę, marzyło mi się carpaccio z surowego łososia. Niestety temperatura ostudziła(!) moje zapędy. Wędzony jest równie dobrym materiałem a na sto procent bezpieczniejszym.

** Midnightcookie, dziękuję za smaczne zdjęcia.

6 komentarzy:

  1. Ja będąc małym brzdącem, zgodna byłam z bratem tylko w pewnych określonych sytuacjach. Kiedy coś nam się działo lub były inne dzieci raczej źle do nas nastawione. Teraz na szczęście Kochamy się najbardziej na świecie.

    I faktycznie jest dzisiaj bardzo gorąco, a ja obiecałam mojemu mężczyźnie risotto. Wyszło naprawdę dobre ale jednak doskwierał mi duży dyskomfort przejedzenia i to całkiem niedużą porcją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Risotto na upały to też dobry pomysł. Nie wymaga specjalnych zabiegów i jak piszesz jest sycące. Potem zimny prysznic i znów można pomyśleć o jedzeniu.
      Pozdrawiam gorąco

      Usuń
  2. Gotowanie w upalach jest trudne, ale tak jak Limonko piszesz - na szczescie nasz organizm jest rozsadny i az tak w upalach nie glodnieje.

    Carpaccio wyglada pychotnie. Gdyby tylko u mnie byly upaly tez bym sobie takie zrobila na obiad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co czekać na upały? Carpaccio jest dobre i w londyńską niepogodę. Uściski

      Usuń
  3. Pychotka, uwielbiam łososia, a ta propozycja to ideał na nasze upały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Na szczęście dziś jest już bardziej rzeźko i można się pokręcić po kuchni bez niebezpieczeństwa rozpłynięcia.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń