sobota, 7 lipca 2012

Hymn do soboty i malinowa lazania





Gorące sobotnie popołudnie nie nastraja do pracy. Zimna lemoniada, kawa mrożona, zacieniony taras to zdecydowane priorytety. Tym bardziej, że po tygodniu ciężkiej pracy, myśl o kiwnięciu choćby palcem jest mi obrzydliwą. Spakowałam (wybaczcie nudne wracanie do tematu) 190 kartonów. Zużyłam 9 rolek taśmy klejącej. Przeniosłam około tony rzeczy, w większości książek.
W tym szaleństwie pakowania jest jedno miejsce, które ciągle wygląda jak ostoja spokoju.  To moja kuchnia.  Ale i ona jest skazana na pustkę i opuszczenie. Już w nadchodzącym tygodniu.
Jest jeszcze wiejski azyl, który działa jak SPA. Tu uciekaliśmy przed upałami, kłopotami, hałasem. Teraz uciekamy też od pustoszejących ścian, smutnych półek i wszechogólnego bałaganu. Krótko mówiąc od przeprowadzki.

Zacieniony taras i mrożona kawa sprawdzają się tutaj znakomicie. Nikt nawet nie wspomina słowa na „p”… Jest sobota, jest gorąco, jest spokojnie.

Po co myśleć o poniedziałku.



Dzisiejsze ciasto jest właściwie naturalną konsekwencją połączenia tego co dostępne  z lenistwem.
Według Dziecka ciastko to „malinowa lazania. MMŻ zobaczył w deserze malinową pagodę. Mnie skojarzyło się z francuskim mille-feuille. Jak zwał tak zwał, ale ciastko wyszło smakowicie.

Mille-feuille malinowe

Kupujemy ciasto francuskie, takie robione na maśle. Kroimy na kwadraty i pieczemy na złoto.
Szklankę malin zasypujemy połową szklanki cukru żelującego. Po kwadransie stawiamy na piecu i delikatnie gotujemy 3 minuty. Zdejmujemy z ognia i studzimy.

wypełnienie ciastka

!00 g mascarpone
200 ml kremówki
2 łyżki cukru pudru
miseczka malin
jagody, porzeczki, morele

Upieczone kwadraty ciasta kroimy wzdłuż na dwie części. Dolną grubo smarujemy malinami w żelu. Na to kładziemy drugą połowę ciasta. Smarujemy kremem i nakładamy warstwę malin. Kolejne ciastko kroimy wzdłuż i górną część smarujemy od spodu kremem, żeby trzymała się na malinach. Przykrywamy maliny trzecią warstwą ciasta i lekko przyciskamy. Na górę dajemy kleks kremu i dekorujemy maliną.



Dziecko zapytało mnie dzisiaj skąd wzięłam ciastko. A ja ze spokojem odparłam, że upiekłam ciasto francuskie tydzień temu. Dziś wystarczyło po prostu przełożyć je kremem i malinami.

Kiedyś Nigella Lawson powiedziała, że wiele jej dań tylko wygląda na pracochłonne. Tak jest z tym deserem. Wygląda imponująco a cała praca zajęła niecałą godzinę. Wliczając pieczenie.



Chwilo trwaj! Soboto, nie mijaj!
Pozdrawiam słonecznie i życzę smacznej soboty

P.S.
Piękne zdjęcia zrobiła gościnnie MidnightCookie

4 komentarze:

  1. piękne zdjęcia.
    a pomysł z owocową lazanią okazał sie genialny! chciałabym takiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karmelitko. Zobacz jakie to proste. Jedyne co musisz zrobić, to upiec ciasto francuskie. Takie gotowe, ze sklepu. Obiecuję, że reszta pójdzie jak z płatka. Podziel się swoimi sukcesami. Pozdrawiam cię serdecznie

      Usuń
  2. Och, lasagne z owocow byla pyszna. Taka lekka i owocowa - w sam raz na gorace popoludnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz na dwa tygodnie pieczesz ciasto i masz deser z głowy. No, chyba, że ktoś wchłania ciasto jak chleb powszedni.
      A propos popołudnia, towarzystwo też było fantastyczne. Buźka

      Usuń