Zupy kremy są moimi ulubionymi. Wszelkie dyniowe,
marchewkowe, groszkowe czy porowe uważam za wyjątkowo udany wynalazek. MMŻ nie
podziela mojego zachwytu w tej kwestii i twierdzi, że czasy przecierek ma dawno
za sobą. Ale nawet on docenia aksamitną konsystencję takiej zupy. Byle tylko od
czasu do czasu.
Zupa bobowa wpadła mi do głowy, kiedy kolejny zbiór z mojej
grządki wylądował na stole. W sezonie bobowym MMŻ mógłby go jeść codziennie. A
ja poczułam się już znudzona tymi zielonymi fasolami. Tym bardziej, że do
entuzjastów nie należę. Pomyślałam więc,
że skoro MMŻ lubi bób a ja lubię zupy kremy, to może połączę obie preferencje i
zobaczymy co z tego wyjdzie.
Tak się zapędziłam w tym oglądaniu, że wyszły mi dwie zupy.
Jedna dla dziewczynek, druga dla chłopców. Nie dopatrujcie się tu żadnych
politycznie poprawnych lub niepoprawnych podtekstów. Mowa jest o gotowaniu i o
niczym więcej.
Zupa z bobu
4 szklanki ugotowanego i obranego bobu
1,5 szklanki bulion
1 cebula
2 ząbki czosnku
kilka liści bazylii
3 łyżki oliwy
3 łyżki śmietany lub gęstego jogurtu
3 plastry boczku
sos tabasco
sól, pieprz
Zaczynamy od ugotowania bobu. W sporym garnku gotujemy wodę.
Nie solimy! Wrzucamy bób i gotujemy jakieś 3 minuty. Młody bób nie wymaga
długiej obróbki, a starym nie zawracajcie sobie głowy. Zasada jest taka, że bób
musi być powalająco zielony. Inaczej można go już z tylko zasuszyć.
Ugotowany bób odcedzamy i nieco chłodzimy. Najłatwiej
obierają się z łupinek niezbyt zimne fasolki.
Obrany bób jest gotów do zadania zasadniczego.
W rondlu rozgrzewamy oliwę i smażymy na niej pokrojoną
cebulę i czosnek. Nie musicie się zbytnio starać, bo i tak wylądują w
blenderze.
Zalewamy cebulę i czosnek bulionem, wsypujemy bób.
Zagotowujemy i doprawiamy solą, i pieprzem.
Zdejmujemy z ognia i po chwili wlewamy wszystko do blendera.
Dodajemy listki bazylii i miksujemy (ostrożnie, bo gorąca zupa to niebezpieczna
rzecz). Sprawdzamy, czy gęstość zupy jest taka, jaką lubimy. Teraz możemy dodać
śmietanę lub jogurt.
Tu moje opowiadanie rozdziela się na dwa wątki.
Wersja dla dziewczynek:
Do miksowanej zupy dodajemy 2 łyżki jogurtu lub śmietany.
Jeszcze raz sprawdzamy czy nie trzeba dodać soli lub pieprzu. Wlewamy porcję
zupy do szklanki a na wierzch, delikatnie za pomocą odwróconej łyżki kładziemy śmietanę
lub jogurt. Dekorujemy bazylią i już.
Wersja dla chłopców:
Kilka plasterków boczku smażymy na krucho. Wykładamy na
papierowy ręcznik. Zupę w blenderze wzbogacamy 2 łyżkami jogurtu i kilkoma kroplami sosu tabasco. Miksujemy.
Wlewamy na talerz, a na wierzch kładziemy porwany na paski boczek. Skrapiamy
tabasco i podajemy.
Wyszło całkiem zabawnie i smakowało zarówno dziewczynkom
(tym razem kozłem ofiarnym była Córka) jak i chłopcom (MMŻ lubi takie nowości).
Pozdrawiam i zachęcam do spojrzenia z innej strony na rzeczy
już opatrzone
Smacznego
Mniam! Chyba bardziej porwala mnie wersja dla chlopcow, ale i dziewczynkowa wyglada smakowicie!
OdpowiedzUsuń