Jak trudno jest gotować dla jednej czy dwóch osób wie każdy,
kto choć raz został sam na kilka dni. Jeszcze trudniej upiec pieczywo czy
ciasto. Przepisy proponują proporcje dla małego przedszkola. Kilogramy mąki,
kopy jajek. I piekę potem te swoje ciasta, modląc się w duchu, żeby nas ktoś
poratował. Z tego powodu bułki, bułeczki niezbyt często goszczą na naszym
stole. Zrobienie 12 czy 24 sztuk skutkowało by stuprocentowym znudzeniem.
Jagodzianki były dotychczas na liście do zrealizowania. Ale
jagody same pchają się do ręki. Jeśli nie zdecyduję się teraz, to potem wena
odleci i zostaną tylko mrożone owoce.
Jagody kupiłam, postawiłam na stole i krążyłam wokół nich całe popołudnie.
I nigdy nie wiadomo, co człowiekowi wpadnie do głowy w tzw wieczornej ciszy. Ja późną nocą dojrzałam do upieczenia pachnących bułeczek.
Posiłkowałam się przepisem z White Plate, gdzie znajdziecie
kilka przepisów na te pyszne bułeczki. Podzieliłam składniki na pół,
zapomniałam o wodzie (co jak się okazało, wcale im nie zaszkodziło),
pokombinowałam z lawendą. I taki udało mi się osiągnąć efekt.
Lawendowe jagodzianki
na 6-8 bułeczek
270 g mąki
1 łyżeczka z czubkiem suchych drożdży
1,5 łyżki cukru
¼ łyżeczki soli
niecałe pół szklanki mleka
85 g masła
1 jajko
3-4 gałązki lawendy
nadzienie jagodowe:
szklanka jagód
2 łyżki masła
3 krople esencji waniliowej
pokruszone lawendowe kwiatki (jeden zupełnie wystarczy)
Składniki nadzienia mieszamy.
do posmarowania
1 żółtko
1 łyżeczka cukru
Na początku musimy zrobić lawendowe mleko. Ono nada nieco
intrygującego aromatu naszym bułeczkom. Zagotowujemy mleko z lawendowymi
kwiatkami. Gotujemy pod obserwacja 5 minut. Przelewamy przez sitko i do
gorącego mleka wkładamy masło, aby się rozpuściło. Zostawiamy do wystygnięcia.
W misce łączymy wszystkie suche składniki. Wlewamy,
mieszając, wystudzone mlekom z masłem. Zagniatamy elastyczne ciasto, formujemy
kulę, przykrywamy i zostawiamy na godzinę żeby urosło.
Po podwojeniu objętości ciasto rozwałkowujemy i wycinamy
krążki. Na środku kładziemy łyżkę jagodowego nadzienia i zwijamy ciasto jak
sakiewkę.
Po raz pierwszy piekłam dziś nadziewane bułeczki i przyznam,
że nie jestem z siebie dumna, jeśli chodzi o klejenie. Tu mi coś w trakcie
pieczenia wyciekło, tam coś urosło ponad miarę.
Sklejone starannie jagodzianki odstawiamy w cieple na pół
godzinki. Niech trochę podrosną. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 200
stopni.
Podrośnięte bułeczki smarujemy roztrzepanym żółtkiem i
posypujemy cukrem.
Pieczemy 15-18 minut.
Zapach jaki wydobył się z piekarnika postawił na równe nogi
MMŻ. Godzina była bardziej sprzyjająca marzeniom sennym niż pachnącej
rzeczywistości. Dlatego też MMŻ był przekonany, że śni na jawie. Śródnocna
szklanka mleka i jeszcze ciepłe jagodzianki pachnące lawendą to rzecz, którą
warto powtórzyć. Dziś zostały tylko jagodowe ślady na talerzu.
Smacznego i dużo uśmiechu życzę
Cudne są! Lawenda jest boska na słodko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie i pozdrawiam
UsuńJakie fantastyczne jagodzianki! I jeszcze do tego z lawenda! Ach, jakbym takie zjadla!
OdpowiedzUsuńJakieś szanse majaczą na horyzoncie. Gorzej, że jagody powoli przechodzą do historii. Ale coś wymyślę. Buźka
Usuń