„Łosoś to nuda.” Ile razy
słyszałam ten tekst. Może to i prawda, ale pokażcie mi rybę
mniej wymagającą jeżeli chodzi o obróbkę. A na dodatek nie ma
najmniejszych problemów ze zdobyciem go w świeżej postaci. Ilość
dodatków, które aż piszczą z radości, żeby skomponować się z
tą rybą jest praktycznie nieograniczona.
Proszę mi więc nie mówić o nudzie.
Daleko nam jeszcze do rybnych stoisk
pod innymi szerokościami geograficznymi.
Niewiele jest sytuacji, że czegoś
komuś zazdroszczę, ale obfitość ryb w sklepach jest wyjątkiem.
W pobliskim Selgrosie otwarto dział
rybny. I wydawało mi się, że nareszcie nie będę wspominać
cudzych sklepów.
Radość moja trwała równo miesiąc.
Po pierwszych zachwytach świeżymi doradami, tuńczykiem, makrelami
i czterema rodzajami małży, pojechałam na piękną wieś devońską.
A tam, w sklepiku wielkości kiosku ruchu, na lodzie leżała cała
zawartość kornwalijskich wybrzeży. Serio!
Prawie się obraziłam.
To ja z wypiekami na twarzy opowiadam
ludziom o dobrach selgroskich a tu, bez fanfar i ogni sztucznych
każdy może sobie kupić dowolnego monk fisha lub langustynkę?
Ludzie łażą, nawet nie zerkają na
te dobra niesamowite. A ja jak ten byczek Fernando zalazłam swoją
łąkę. To nic, że rybną.
Kocham łososia ale czasami dobrze by
było zjeść goatfisha.
Trzeba jeszcze popracować nad naszym
rynkiem rybnym.
Jak się nie ma co się lubi, to się
lubi co się ma... Prawda?
Będzie więc łosoś. Ciągle nie
jest nudny.
Aha, zapomniałam o jednej rzeczy. W
Selgrosie mają małże brzytwy (one się chyba jakoś inaczej
nazywają) i to jest to, co zdecydowanie działa na korzyść
Selgrosa.
Gravlax
1,5 kg świeżego filetu z łososia
otarta skórka z jednej cytryny
1 łyżka brązowego cukru
2 łyżki soli
1 łyżeczka białego pieprzu
60 ml wódki
2 ziarenka jałowca
pół łyżeczki nasion kopru
włoskiego*
3 pęczki koperku
Łososia myjemy i czyścimy z ości.
Skórkę zostawiamy.
Dobrze osuszamy rybę ręcznikiem
papierowym i kroimy filet na połowę.
Koper drobno siekamy a ziarna jałowca
i kopru włoskiego ucieramy drobno w moździerzu.
W misce mieszamy wszystkie składniki
marynaty. Dno naczynia cienko smarujemy marynatą.
Do naczynia, najlepiej kamionkowego lub
szklanego, wkładamy jedną połówkę łososia skórką do dołu. Na
rybę wykładamy całą marynatę i przykrywamy drugą połówką
łososia. Tym razem skóra musi być u góry. Ciasno zawijamy
naczynie folią a na górę stawiamy coś ciężkiego np. 2 puszki
kajmaku.
Po 3-4 dniach łosoś jest gotowy.
Wyjmujemy go z naczynia. Zeskrobujemy
marynatę i kroimy rybę na cienkie plasterki. Podajemy z sosem
musztardowym lub cytrynowym.
Kieliszeczek dobrze schłodzonej wódki
mile widziany.
*zamiast kopru włoskiego możemy użyć
ziaren kolendry lub pominąć ziarna a dodać 2 łyżki chrzanu;
nawet wersja z tartym imbirem jest warta uwagi:)
Smacznych snów i pięknego słońca jutro
Czad :) Bardzo mi się podoba "stylizacja" potrawy, chętnie kiedyś wypróbuję pomysł !
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem czy ten losos taki nudny. Tutaj sie prezentuje pieknie!
OdpowiedzUsuńcóż za piękne ,wyrafinowane róże ,wyglądają bajecznie ,Limoneczko podziwiam Twój talent
OdpowiedzUsuńskładniki na tort kupione nie udało się jeszcze zrobić ,pół godziny to jednak za mało.Sciskam mocno
OdpowiedzUsuńUwielbiam łosiosia, a Twój jest obłedny:)))
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawi ten dodatek wódeczki, bo ja robię bez. A podanie z tymi różyczkami mega apetyczne. Co ja będę słodzić- wiesz co dobre.
OdpowiedzUsuńJa łososia na gravlax kupuję w makro. Też ubolewam nad rynkiem rybnym w Polsce. I rzezników z prawdziwego zdarzenia też brak.