Takie niedziele są
idealne. Nie dość, że rano, na dzień dobry świeci słońce, to
na dodatek po nastawieniu wody na herbatę, okazuje się, że to nie
ta godzina.
Nie trzeba jeszcze
wstawać, mamy całą godzinę w prezencie.
Tylko kotom
brzuszki działają jak szwajcarskie zegarki i żadne zmiany czasu
nie zwalniają z napełnienia miseczek. Chyba, że chcę przy uchu
słyszeć ciągłe narzekanie. Ugryzienie w nos jest opcją
ostateczną.
Dzisiejszy dzień
jest przeznaczony na testowanie.
Pogoda idealna,
humory mamy niedzielne, jemy śniadanie i ruszamy w drogę. Gdzie
oczy i fantazja poniosą. Ekologicznie, cicho, komfortowo. Testujemy
pewien samochód.
Biorę aparat
fotograficzny, okulary przeciwsłoneczne i pudełko z ciastkami. Po
drodze odwiedzimy znajomych.
Kolejny raz
sprawdza się metoda na przygotowanie ciastek z wyprzedzeniem.
Niespodzianka z
rodzaju : „kochanie maluj oko bo zaraz odwiedzi nas Brat Pitt lub
inny George Clooney” nie skończy się kompromitacją.
Skoro wszystko
gotowe, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam pięknej
niedzieli, zapiąć pasy i korzystać z okazji.
Ciastka z kremem dyniowym
1 szklanka upieczonej dyni
250 g mascarpone
4 łyżki cukru pudru
pół łyżeczki cynamonu
ciasto na 6 sztuk
20 dkg mąki czyli szklanka i 2 łyżki
1 łyżeczka proszku
100 g zimnego masła
1 łyżka cukru pudru
2 łyżki zimnej wody
szczypta soli
oraz
kilka łyżek konfitury morelowej
Robimy babeczki. Potrzebujemy 6
płaskich foremek o średnicy 10-12 cm.
Mąkę z proszkiem przesiewamy przez
sito i siekamy z resztą składników. Formujemy kulę, spłaszczamy
ją ręką (łatwiej się potem rozwałkowuje), wkładamy do folii i
chowamy w lodówce na 2 godziny.
Potem ciasto rozwałkowujemy i
wykładamy nim foremki.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
Nakłuwamy ciasto widelcem i wkładamy
do piekarnika na 10-15 minut.
Potem wyjmujemy je i studzimy.
Do kremu dyniowego potrzebujemy przede
wszystkim dyni. Ja użyłam butternut squasha,ale hokkaido też będzie
idealna. Najważniejsze, żeby dynia nie była mokra, bo zamiast
kremu będziemy mieli pulpę.
Ja piekę dynię w folii do pieczenia.
Pieczona na blaszce zawsze ma twarde krawędzie i trzeba się ich
pozbywać. A ja nie lubię wyrzucać jedzenia.
Dynia w folii piecze się około 50
minut.
Po jej wystudzeniu możemy ją pokroić,
zmiksować lub zamrozić w woreczku.
Do misy miksera przekładamy zmiksowaną
na puree dynię, cynamon i cukier.
Na koniec dodajemy mascarpone. Krótko
miksujemy i schładzamy godzinę w lodówce.
Ciastka smarujemy cienko konfiturą
morelową i wypełniamy kremem.
Na górę kremu położyłam owoc
kumkwatu.
Poskładanie takiego ciastka jest kwestią 5 minut. Potem cała niedziela należy tylko do was.
Smacznego .
ten krem dyniowy wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńA jak smakuje!:))
Usuńmniam! ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPiekne ciastka i jakie piekne te male dynki!
OdpowiedzUsuńDyńki mnie też urzekły. Są idealne:))
UsuńAle słodko, ale kolorowo, ale wspaniałe te malusie dynki!! :))Obłędna propozycja na hallowen:D
OdpowiedzUsuńMasz rację. Wystarczy wszystko razem ułożyć zgrabnie a potem tylko pomalować pazury na czerwono, odkurzyć miotłę i...fru:))
UsuńKrem dyniowy dla mnie absolutnie genialny! ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie też. Ty bardziej, że nie ma w nim żadnej komplikacji:)
UsuńAleż one ślicznie wyglądają!
OdpowiedzUsuńMy wczoraj byliśmy u rodziców C., i wpadł jego brat z synkiem w poszukiwaniu zaginionego klocka ;) I tylko szybko, szybko, bo jeszcze do sklepu. Aż go uświadomiliśmy, która godzina. Z uśmiechem od ucha do ucha wyciągnął kubek z szafki, nalał sobie kawy, usiał przy stole i stwierdził, że teraz sobie pogadamy... ;)
Wydawało by się, że co znaczy jedna godzina? A tu nagle okazuje się, że dostaliśmy prezent. W postaci czasu z rodziną. Rewelacja:))
Usuń