Pije się go w każdej włoskiej
knajpce, w każdym bistro, na każdej ulicy.
Kiedy widzi się go po raz pierwszy to
zachwyt nie ma granic. Bo jak tu się nie zachwycać czymś w tak
intensywnym kolorze. Na dodatek pływa w nim pomarańcza i pobrzękują
kostki lodu. Bardzo, ale to bardzo chcę się go spróbować-
- Poproszę to, co piją sąsiedzi...
- Aperol?
- Jak zwał tak zwał, poproszę.
- Poproszę to, co piją sąsiedzi...
- Aperol?
- Jak zwał tak zwał, poproszę.
I od pierwszego łyku wiem, że zostanie moim towarzyszem na resztę letnich dni. Jest gorzkawy i to pięknie się komponuje z prosecco, wodą sodową i pomarańczą. Gasi pragnienie jak najlepsza gaśnica.
Wracając z wakacji nie omieszkałam
przywieźć ze sobą butelki. Tak na wszelki wypadek. A nuż w
naszych sklepach go nie znajdę. A nuż jesień będzie upalna.
Okazało się, że jesteśmy Europą
bardziej niż podejrzewałam. Aperol można kupić bez problemu i
nikogo to nie dziwi.
Cóż kiedy włoskie wakacje się
skończyły i Aperol wylądował w szafce w towarzystwie wiśniowych
i orzechowych nalewek.
Do czego Aperol może się przydać w
październiku? A tym bardziej w listopadzie?
W tym momencie na scenę wchodzi pomoc
w postaci literatury. A w niej sernik z Aperolem.
Kolorowy jak włoski aperitif. Kolorowy
jak zamówienie na Halloween.
Jak tu się oprzeć.
Kupiłam prosecco, oreo i paczkę
żelatyny i zrobiłam sernik.
W trakcie jego robienia, wzięła mnie
nostalgia. Jak z nią walczyłam? Zrobiłam sobie włoskie lato czyli
Aperol Spritz.
Póki sernik się chłodzi w lodówce,
pozwólcie, że zaproponuję coś zastępczego.
Dziś Halloween, więc mój drink jest
połączeniem włoskich smaków z dziesiejszym świętem. Trochę
koloru, trochę smaku, nieco bąbelków i jedno oko.
Halloween można zaczynać
Aperol spritz
Obowiązuje zasada 3,2,1 czyli:
3 części Prosecco
2 części Aperola
1 część wody gazowanej
plasterek pomarańczy
kilka kostek lodu
Wlewamy do szklanki wszystkie
składniki, wrzucamy plaster pomarańczy i kostki lodu.
Pijemy i nastrajamy się do piątkowego
wieczoru.
Strasznego Halloween
Sernik pokaże w najbliższym czasie
O widzisz, dobrze wiedzieć...:))bedę zatem szukać Aperolu, przy okazji bedąc w wiekszym miescie zwanym Krakowem, bo moja miescinka takich cudów nie serwuję.Pieknę zdjecia Limonko, prawdziwie Hallloweenowoooooooo. Z serdecznymi pozdrowieniami dla Was i czekam na ten serniczek:)))
OdpowiedzUsuńOczy w Aperolu sa super! A Aperol sam w sobie... ach! Tak smakuje slonce! (to pisalam ja, Ciasteczko)
OdpowiedzUsuńDokładnie, we Włoszech znajdziemy go w każdej knajpce i w każdym sklepie. Jednak to nie moje smaki... we Włoszech opijam się Lambrusco :)
OdpowiedzUsuń