Słońce świeci lecz kto wie co będzie
za chwilę. Już dzisiaj padał deszcz, deszcz ze śniegiem, mokry
śnieg, śnieg jak kaszka, siąpił kapuśniaczek, świeciło słońce,
unosiły się mgły. A to dopiero popołudnie. Koniec marca nareszcie
jest przysłowiowy. Pogoda sprawia wrażenie próbującej nadrobić
dziś zaległości.
Weźmiesz parasol a okaże się, że
bardziej potrzebne byłyby okulary przeciwsłoneczne. Nie weźmiesz
parasola – na pewno zmokniesz. Taka zabawa w kotka i myszkę.
Dziś nareszcie mam wrażenie, że
ponownie odzyskałam panowanie nad swoim czasem.
Świat z grubsza ogarnęłam, choć,
żeby zawiesić flagę, minie jeszcze nieco czasu.
Póki co upiekłam chleb, bo brakowało
mi swojskiego zapachu. No i ten przywieziony z domu twardością
przypominał cegłę.
Potrzebowałam chleba, który nie
będzie potrzebował dwudniowych podchodów. Miał być
nieskomplikowany i na pszennym zakwasie. Znalazłam tutaj. Niestety okazało się, że owszem zakwas przywiozłam, ale w mąkach
nie mam specjalnego wyboru. Trzeba było upiec chleb z tego, co
znalazłam w szafce.
Polecam ten przepis każdemu, kto
ciągle jeszcze uważa, że pieczenie chleba to wyższa szkoła
jazdy. Jedynym utrudnieniem jest zrobienie zakwasu pszennego. Jeżeli
zaczniecie od zera, trochę potrwa zanim będzie się nadawał do
spełnienia swojej powinności.
Ale pamiętajcie, ze raz założony
zakwas, dopieszczany od czasu do czasu i używany, będzie wam służył
wiernie przez lata.
Nie szukajcie pretekstu. Zrobienie tego
bochenka zajęło jedno popołudnie.
Chleb na zakwasie pszennym jednodniowy:
(jeden bochenek)
500 g mąki pszennej chlebowej (czyli
takiej z numerkiem 750)
30 g mąki pszennej razowej
30 g mąki pszennej pełnoziarnistej
340 g letniej wody
1 szklanka zakwasu pszennego
10 g soli
jeśli ktoś nie wierzy w możliwości
swego zakwasu, może dodać 5 g suchych drożdży
Wszystkie mąki przesiewamy przez sito
i wlewamy do nich wodę. Mieszamy (będzie raczej gęsto),
przykrywamy folią i na 45 minut zostawiamy w spokoju.
Potem dodajemy cały zakwas i sól.
Wyrabiamy ciasto osobiście lub przy
pomocy sprzętu około 10 minut. Musi być dobrze wyrobione.
Potem wkładamy je do naoliwionej miski
i składamy ze trzy razy, co pół godziny. Po 90 minutach jeszcze
raz składamy ciasto i przekładamy do foremki (u mnie durszlak
wyłożony ręcznikiem lnianym i obsypany mąką). Ciasto powinno
dwukrotnie urosnąć.
W mojej, nagrzanej piecem, kuchni, po
czterdziestu minutach chlebek był gotów do pieczenia.
W nieco niższej temperaturze może
rosnąć sobie i dwie godziny.
Wyrośnięty chlebek wkładamy do
piekarnika nagrzanego do 250 stopni i spryskanego wodą.
Przedtem lekko nacinamy bochenek z
góry.
Pieczemy w 250 stopniach kwadrans i
zmniejszamy temperaturę do 230 stopni. Dopiekamy pół godziny, po
czym wyjmujemy na kratkę.
Nie mogłam się powstrzymać i piętkę
zjadłam na gorąco.
Smacznego
Wydawalo mi sie, ze slowko po sobie zostawilam, widocznie coś z bllogerem nie tak, lub....nabrala maszyna apetytu na wspaniały chlebuś:)))
OdpowiedzUsuńMisiowa, ja dokladnie tak samo - zostawilam komentarz a widze, ze zniknal! Chlebek wyglada przepysznie!
OdpowiedzUsuńWitam !
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy spotkałem się z określeniem "chleb jednodniowy". Czy zechciała by Pani wyjaśnić:
- skąd się wzięło takie określenie ?
- co dokładnie oznacza ?
- jakie są specyficzne właściwości takiego chleba ?
Rąbka tajemnicy uchyla jedno Pani zdanie, cytuję: "Potrzebowałam chleba, który nie będzie potrzebował dwudniowych podchodów". To chyba znaczy, że upieczenie chleba według podstawowego przepisu wymaga więcej niż jednego dnia. Ale ponieważ nie mam zielonego pojęcia o pieczeniu chleba, proszę jednak o dokładniejsze wyjaśnienie.
Pozdrawiam !
Bogusław Kołtuniewicz
Witam !
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy spotkałem się z określeniem "chleb jednodniowy". Czy zechciała by Pani wyjaśnić:
- skąd się wzięło takie określenie ?
- co dokładnie oznacza ?
- jakie są specyficzne właściwości takiego chleba ?
Rąbka tajemnicy uchyla jedno Pani zdanie, cytuję: "Potrzebowałam chleba, który nie będzie potrzebował dwudniowych podchodów". To chyba znaczy, że upieczenie chleba według podstawowego przepisu wymaga więcej niż jednego dnia. Ale ponieważ nie mam zielonego pojęcia o pieczeniu chleba, proszę jednak o dokładniejsze wyjaśnienie.
Pozdrawiam !
Bogusław Kołtuniewicz
Witam Pana serdecznie.Już śpieszę z wyjaśnieniem. Określenie "chleb jednodniowy" jest zupełnie nieprofesjonalne i określa po prostu chleb, który nie wymaga przygotowania zacieru i dojrzewania nocą. Czyli w przeciwieństwie do chlebów tradycyjnie pieczonych na zakwasie, ten można upiec po powrocie z pracy do domu. Warunek jest tylko jeden by całe przedsięwzięcie się powiodło: trzeba dokarmić wcześniej zakwas.
UsuńProszę wybaczyć, jeśli przepis brzmiał niejasno.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że określenie "chleb jednodniowy" spotykamy na blogach piekarniczych dość często.
Pozdrawiam i zachęcam do pieczenia chleba.