poniedziałek, 20 stycznia 2014

Kolejny wyjazd i wyjątkowy tort z potrójną czekoladą
























Znikam znowu na dni kilka. Ale obiecuje, że w tym miesiącu to już ostatnie (chyba) zniknięcie.
Styczeń nie dość, że jest miesiącem mocno imprezowym, bo urodzin w nim bez liku, to na dodatek jest wyjazdowy. Ten wyjazd to trochę obowiązek ale przede wszystkim przyjemność.
Obowiązek bo nie wypada nie być. A przyjemność, bo dotyczy jednej z osób najbliższych. Odbieranie dyplomu to nie przelewki a odbieranie dyplomu za granicą to już bardzo poważna sprawa.
Pamiętam swoje przywitanie z dyplomem. Po prostu wezwano mnie do dziekanatu po „odbiór”. Potem pokwitowanie, wydanie i żegnaj. Żadnych sentymentów, uścisku ręki czy fanfar. Nawet goździk nie był przewidziany.
A okazuje się, że może być inaczej.
Kilka lat temu przeszliśmy chrzest bojowy, kiedy starsza Córka odbierała swój dyplom. Już to, że musiała mieć togę wprawiło nas w zachwyt. Cała oprawa i ceremonia miała w sobie taką magię, że czuliśmy się jak w Hogwarcie. Profesorowie ubrani w szaty swoich wydziałów, chór akademicki, strażnicy z halabardami i wywoływanie każdego absolwenta z osobna by uścisnąć dłoń rektora robiły piorunujące wrażenie. A na dodatek trzy rzędu przed nami siedział Daniel Day Lewis, który też odbierał swój dyplom. O Matko i Córko! Jestem przekonana, że każdy z absolwentów zapamiętał ten dzień na zawsze.
Teraz jedziemy na kolejne rozdanie i już wiemy, że toga została zakupiona, biret zmierzony. Co będzie dalej, zobaczymy. Chusteczki mam w dużej ilości, bo do twardych nie należę.

Jak widzicie okazji do świętowania w ostatnim czasie nie muszę szukać. Same przychodzą stadami.
Tort, który dziś jest na zdjęciach był tortem urodzinowym. Zrobiony na bardzo precyzyjne zamówienie: poproszę tort czekoladowo – czekoladowo - czekoladowy. Ni mniej ni więcej z trzema rodzajami czekolady. Zamawiającą była zeszłotygodniowa solenizantka i tegotygodniowa absolwentka, odbierająca w środę swój dyplom.
Jak tu nie upiec tortu dla kogoś takiego? Z całą przyjemnością i radością.





Tort potrójnie czekoladowy

ciasto:

6 jajek
6 łyżek cukru pudru
6 łyżek pszennej mąki
3 łyżki kakao

krem biały:

200 g białej czekolady
200 ml kremówki
100 g miękkiego masła
kieliszek likieru pomarańczowego (np.Cointreau)

krem ciemny:

200g gorzkiej czekolady
250 ml kremówki
4 łyżki cukru pudru
250 g mascarpone
kieliszek wódki

ganasz z mlecznej czekolady:

200g mlecznej czekolady
200 g kremówki
kieliszek likieru pomarańczowego

Instrukcja obsługi:
Zaczynamy od kremów, bo dobrze im zrobi kilka godzin w lodówce.

krem biały:

Na garnek z gotującą się wodą stawiamy miskę. Do niej wlewamy kremówkę i dodajemy połamaną czekoladę. Rozpuszczamy czekoladę mieszając. Moja rada jest taka. W momencie zagotowania się wody w garnku można wyłączyć piec. Czekolada stopi się siłą rozpędu.
Wystudzoną czekoladę kładziemy do lodówki.
Następnego dnia wyjmujemy czekoladę z lodówki i ubijamy mikserem. Miękkie masło również ubijamy mikserem na puszystą masę (tym samym mikserem ale po umyciu końcówki do ubijania). Do masła dodajemy czekoladę.
Nie będę was oszukiwać, że wszystko poszło gładko. Otóż nie poszło. Jak zwykle w takich przypadkach, w trakcie łączenia masła z czekoladą, masa się zwarzyła.
Co się wtedy robi? Nie biega się po kuchni z obłędem w oku. Nie wywala się wszystkiego do kosza.
Bierze się głęboki oddech i stawia miskę z nieszczęsnym kremem na garnku z wrzącą wodą i ubija się, ubija aż masa nabierze znów gładkiego, aksamitnego wyglądu. To trwa ze dwie minuty. Potem fizyka robi swoje czyli wszystko wraca do normy. Potem dolewamy likier ciągle mieszając.

krem ciemny:

Pora na zrobienie kremu z ciemnej czekolady. Zasada jest podobna. Topimy kremówkę z czekoladą. Chłodzimy, potem ubijamy a potem łączymy z mascarpone i cukrem pudrem. Ostatnim elementem jest dodanie wódki.
Jeżeli i w tym przypadku, krem będzie miał skłonności do rozwarstwiania, użyjcie sposobu z podgrzewaniem.
Jest sprawdzony i jak dotąd, niezawodny.

Ostatni element to ganasz z mlecznej czekolady.
Tu sprawa jest prosta. Topimy czekoladę z kremówką. Dodajemy likier pomarańczowy i studzimy.

ciasto:

Oddzielamy białka od żółtek. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Formę o średnicy 26 cm wykładamy papierem do pieczenia (tylko dno).
Ubijamy białka na sztywną pianę. Dosypujmy cukier puder i ubijamy do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Potem wbijamy po jednym żółtko. Na koniec wyłączamy mikser i powoli, bez pośpiechu sypiemy mąkę zmieszaną z kakao. Robimy to delikatnie, żeby nic nie stracić na puszystości masy jajecznej.
Przekładamy masę do formy, wyrównujemy powierzchnię i pieczemy 40 minut.
Studzimy biszkopt i zajmujemy się kremami.

Kiedy już wszystkie elementy układanki mamy w komplecie, możemy zająć się złożeniem ich w tortową całość.
Ciasto kroimy na trzy placki. Pierwszy skrapiamy likierem pomarańczowym i smarujemy białym kremem. Jedną trzecią kremu zostawiamy. Będzie nam potrzebne posmarowania wierzchu tortu.
Na białym kremie kładziemy drugi krążek. Skrapiamy go likierem i smarujemy ciemnym kremem. Na niego kładziemy trzeci krążek. Znów skrapiamy likierem i smarujemy resztą białego kremu.
Wstawiamy tort do lodówki. Ganasz doprowadzamy do stanu półpłynnego, podgrzewając go na garnku z wrzącą wodą. Tort wyjmujemy z lodówki (pół godziny w chłodzie mu wystarczy) i smarujemy ganaszem z mlecznej czekolady.
Dekorowanie tortu jest kwestią naszego gustu i upodobań.
Mój miał mieć czekoladową kokardę. Niestety, próby ujarzmienia czekolady skończyły się klęską.
W końcu się poddałam i kupiłam czekoladowe róże.

Solenizantce i tak się podobały. Ale najważniejsze, że tort smakował jak marzenie. Spełnione.  
























Mimo deszczowego wieczoru życzę wam pięknego tygodnia i dużo smacznego

6 komentarzy:

  1. Piękny tort na doniosłą okazję. Gratulacje dla Absolwentów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę,że jesteś bardzo dumna ze swoich Absolwentów:))Tort przepiękny i za pewne bardzo smakowity.Powodzenia..i wracaj do nas szczęsliwie:))!!!Pozdrawiam i gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cie nie moge - jaki tort! Dekoracje super a jak ma w sobie na dodatek trzy rodzaje czekolady to juz w ogole stanelabym w kolejce!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję wszystkiego,wspaniałych córeczek jak i talentu cukierniczego.Majka.P.S.MyślałAm,że w zimie będę miała więcej czasu, o naiwności.Szczęśliwego powrotu do domciu .Gorąco pozdrawiam.Majka

    OdpowiedzUsuń
  5. 13 lat temu mój młodszy syn i my razem z nim uczestniczyliśmy w takim rozdaniu dyplomu ukończenia uczelni,toga i biret do dzisiaj wiszą w szafie w pokoju syna.Niestety od 12 lat mieszka bardzooooo daleko.Starszy ukończył z wyróżnieniem ale na jego uczelni nie bylo już togi niestety nie dojechaliśmy,dlatego rozumiem Limoneczko Twój zapas chusteczek.Gratulacje.Majka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękny ten tort! Musiał być przepyszny :)

    OdpowiedzUsuń