wtorek, 14 stycznia 2014

Chleb pszenny na zakwasie z pestkami dyni i zrzucanie piżamy























Przymusowe L4 skutkuje niespodziankami. Skoro już mam siedzieć w domu i walczyć ze swoimi słabościami, to niech będzie z tego jakiś pożytek. Wczoraj pożytku nie było, bo każda próba zabicia czasu czytaniem kończyła się spaniem. Ale dziś to co innego.
Dziś wstałam rano z postanowieniem, że w końcu będę zdrowa. Życie przepływa mi za oknem a ja utknęłam między syropami i piżamą.
Nie wiem czy też tak macie, ale mój wewnętrzny czujnik od razy wyłapuje moment, kiedy mi się polepsza. I zaraz rzucam desusy a przez głowę pędzi jedna myśl za drugą. Co tu począć z takim oceanem czasu. Jeszcze wczoraj zwłoki a dziś zdobywca. Na razie, co prawda, zdobywca niewielkich przestrzeni i na krótkich dystansach ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Bojowe zadanie przydzielone mi przez MMŻ, to wyzdrowieć. Skupiłam się jak mogłam i , taaa taaaa....oto jestem. Prawie zdrowa.
Zrobiłam sobie krótki test. 
- Czy mam ochotę na zrzucenie piżamy? O tak, ogromną.
- Czy przeszkadza mi sterta prania do wyprasowania? Średnio (ale to żaden miernik, bo prasowania nienawidzę najbardziej na świecie).
- Czy kusi mnie sterta książek na nocnym stoliku? Jeszcze jak!
- Czy mam ochotę na kawę? Chyba jeszcze nie.
- Czy zrobienie obiadu kojarzy mi się z wyprawą wysokogórską? Tak było wczoraj dziś mogę zdobyć każdy Everest.
- Czy z zazdrością patrzę na zalane deszczem ulice? Zdecydowanie tak.
A teraz wyniki testu. Jestem zdrowa na 80 %. Czyli jestem prawie cała zdrowa.
Co zrobiłam z tą radosną wieścią? Upiekłam chleb.
To zawsze jest czynność optymistyczna. Stoi tu przede mną namacalny dowód na to, że idzie ku dobremu i za chwilę 80 % zmieni się w 100. Jeszcze go nie kroiłam, bo jest bardzo gorący.























Chleb pszenny na zakwasie z pestkami dyni
(niestety nie pamiętam skąd spisałam przepis)

zaczyn:

100 g mąki pszennej
60 g letniej wody
pół szklanki zakwasu żytniego

Mieszamy wieczorem, przykrywamy folią i zostawiamy do rana.
Następnego dnia dodajemy:

275 g mąki pszennej chlebowej
125 g mąki pszennej razowej
cały zaczyn
300 g wody
10 g soli
3 łyżki uprażonych i wystudzonych pestek dyni

Do misy wsypujemy obie mąki przesiane przez sito. Dodajemy zaczyn i wodę. Wyrabiamy ciasto chlebowe 5-7 minut. Przykrywamy misę ściereczką i zostawiamy na 15 minut w spokoju. Potem znów wyrabiamy i dodajemy sól i pestki dyni. Wyrabiamy około 10 minut. Sporą miskę natłuszczamy olejem i kładziemy do niej ciasto. Przykrywamy, odkładamy w spokojne i ciepłe miejsce a po 50 minutach składamy ciasto jak kopertę. Znów je przykrywamy i zostawiamy na kolejne 50 minut. Potem formujemy bochenek i pozwalamy mu wyrosnąć. Mój chleb zazwyczaj rośnie w durszlaku, do którego wkładam bawełniany ręczniczek kuchenny i obficie oprószam go mąką.
Kiedy chleba jest dwa razy więcej, włączamy piekarnik i rozgrzewamy go do 240 stopni. Spryskujemy ściany wodą i wkładamy chleb. Po 15 minutach zmniejszamy temperaturę do 210 stopni. Pieczemy jeszcze 45 minut. Potem wyjmujemy chlebek i studzimy na kratce.

To ostatnio nasz ulubiony chleb. Za każdym razem dodaję do niego coś innego. Poprzednio były to suszone jagody goji, które nadały miąższowi ciepły miodowy kolor. Jeszcze wcześniej dodatkiem były orzechy pistacjowe i pięknie się zieleniły na kromkach. Dodanie daktyli spowodowało, że najlepiej jadło się go z serkiem kozim i miodem.
Wariantów jest tyle, ilu piekących.
























Smacznego, nie tylko chleba.

3 komentarze:

  1. Chlebek wyglada smakowicie. A taki cieply z maselkiem... mmmm! Zdrowa na 80% to nie najgorzej. Chleb jak najbardziej swiadczy, ze idzie ku lepszemu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chlebek wspaniale się prezentuje, tak jak MIdnightCookie napisala....mmm poezja, świeży, ciepły z maselkiem, z chrupiącą skórką..Skoro zabralaś się za pieczenie i kucharzenie to znaczy, ze jest z Tobą coraz lepiej Limonko,co mnie bardzo cieszy.U mnie ok, dzis zaliczylam wizytę w klinice stomatologicznej i zyję więc jest ok.Cieple i pachnącejak ten chleb pozdrowienia przesyłam:))))i zdrowiej, zeby następnym razem bylo 101%:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda bosko! Ach, te chleby na zakwasie... Marzę o nim nieustannie :)
    Jak najszybszego powrotu do zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń