Wczoraj bawiłam się w zawijanie, dziś będzie nadziewanie.
Będę robić dziurki, grzebać w pomarańczowym środku, używać kapelusika i malować
na zielono. Czyli będę obrabiać dynię.
Ktoś może powiedzieć, że niewarta skórka wyprawki. Dynia
jest z rodzaju tych maciupeńkich i jedzenia z niej tyle co nic. Ale za to jakie
nic. Przykryte kapelusikiem, polane zielonym sosem, z bazyliowym wnętrzem wygląda
bardzo kusząco.
Kolej więc na drugie zastosowanie poczciwego mielonego. Wczoraj były sajgonki a dziś zapraszam na
faszerowaną dynię.
Baza do wszystkiego:
20 dkg mięsa mielonego indyczego
1 torebka ryżu, ugotowanego i wystudzonego
1 jajko
1 nieduża cebula, posiekana drobno
2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1 łyżeczka sosu sojowego
pół papryki czerwonej, pokrojonej w drobną kostkę
2 łyżki posiekanej natki pietruszki
Mieszamy wszystkie składniki i dzielimy mniej więcej na trzy części. Pierwsza, jak wiecie, posłużyła do sajgonek.
Druga część farszu napełni jedną niedużą dynię.
Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają taki sentyment do
dyni, że zachomikowali sobie kilka sztuk. Ale przecież kolejny sezon dyniowy w
tym roku i przepis będzie jak znalazł.
1 dynia typu Pumpkin Red lub Sweet Dumpling
1 porcja naszej mieszanki farszowej
kilka liści bazylii
2 łyżki bazyliowego pesto
1 łyżka oliwy
szklanka bulionu warzywnego
świeżo zmielony pieprz
Do farszu dodajemy porwaną na kawałki bazylię i pieprz. Dyni
ścinamy czubek i usuwamy ze środka pestki. Faszerujemy dynię i przykrywamy
obciętym czubkiem (pełni funkcję kapelusika). Rozgrzewamy rondel z łyżką oliwy
i wkładamy do niego dynię. Po minucie dolewamy pół szklanki bulionu i
przykręcamy ogień. Przykrywamy rondel. Dusimy dynię około 50 minut, dolewając
resztę bulionu w razie potrzeby. Kiedy jest już miękka, wyjmujemy ją na talerz.
Bulion odparowujemy do kilku łyżek, następnie dodajemy do niego pesto i łyżkę
oliwy. Posłużą nam za zielony sos. Posypujemy
np. uprażonymi dyniowymi pestkami lub parmezanem.
Drugie wcielenie mielonego wyszło całkiem zgrabne. I
zaskakująco smaczne.
To moje pożegnanie z dynią. Został mi jeszcze jeden butternut i chyba nie starczy mi odwagi, żeby się z nim pożegnać.
Dużo powodów do uśmiechu dzisiaj życzę i smacznego
Jakies ono estetyczne! Kto by pomyslal, ze mielone moze sie tak elegancko prezentowac!
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od interpretacji tematu. Buźka
UsuńMielone, dynia..jedyne co jadłam z dyni to...zupę i była przepyszna..ale czegoś takiego jak Twoja potrawa to nie widziałam i nie smakowałam. Cud artystyczny, ciekawe jak smakuje.....?:)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować. Szczególnie, kiedy ma się mniejszy egzemplarz dyni:). Pozdrawiam bardzo
UsuńZazdroszczę Ci tej dyni, ja czekam do lata na takie smakołyki :(
OdpowiedzUsuń