piątek, 4 maja 2012

Sernikowa grządka z ciasteczkami oreo




Sadzenie, sianie, podlewanie, wyrywanie chwastów, podlewanie, nawożenie. Ile czasowników trzeba użyć, żeby latem zerwać z krzaka pierwszego pomidora. Jutro będzie ten dzień, kiedy malutkie sadzonki przeniosą się na swoje stałe miejsce. W końcu prace odzyskiwania nowych grządek dobiegły końca. Teraz pozostanie mi regularne odwiedzanie, bo niestety miasto też ma swoje prawa. W tym czasie matką zastępczą dla sadzonek będzie moja Mama.  Najpierw w szklarni zamieszkają pomidory i ogórki, potem dołączą do nich bakłażany i papryczki.
Na odpowiedni czas czekają z energią kiełkujące dynie. Moja pasja do ich uprawy graniczy z obsesją. Obiecuję sobie co roku, że tym razem ograniczę swoje szaleństwo i co roku mu ulegam. Co tam, przecież takie dynie to sama przyjemność. Potem, kiedy jest smutno i szaro, przynajmniej za nimi nie tęsknię. Wiem, że spory zapas mieszka w spiżarni.
Na razie cieszę się jak dziecko widząc, jak posadzone ziarenka zaczynają budzić się do życia .
Nawet młodzieży udzielił się entuzjazm, bo upieczony ostatnio sernik zdecydowanie nawiązuje do konwencji ogrodniczej.
Ciasteczka Oreo aż się proszą o niezwykłe zastosowanie. Ich ciemny kolor i struktura po zmieleniu wyglądają jak zawartość moich skrzynek z sadzonkami.  Ciasto jest niejako kontynuacją tego, co robiliśmy cały dzień, czyli grzebaniem w ziemi i sianiem. Na serniku wysypaliśmy ziemię z oreo, a z niej zaczęły kiełkować roślinki z masy cukrowej.



Kiełkujący sernik z ciasteczkami Oreo:

opakowanie ciasta francuskiego
800 g serka kremowego ( Piątnica sprawuje się bardzo dobrze)
4 jajka
pół szklanki zgęszczonego mleka
pół szklanki cukru
pół szklanki kwaśnej śmietany
2 łyżki mąki kukurydzianej
1 łyżka esencji waniliowej
paczka ciastek Oreo
kulka zielonej masy cukrowej wielkości orzecha

Jak wiecie, na brak rozrywek ostatnio nie mogłam narzekać. Nie dziwcie się zatem, że pieczeniu ciasta nie chciałam poświęcać zbyt dużo czasu. Jednak wyczekujące spojrzenia domowników jednoznacznie dawały mi do zrozumienia, że żadna taryfa ulgowa nie wchodzi w grę. Ciasto ma być i już.
Skorzystałam tym razem z ciasta francuskiego, bo było pod ręką. Ten sernik, podobnie jak większość innych, doskonale zaprezentuje się też na cieście kruchym lub z kruszonych ciasteczek. Wybór zostawiam wam. Ja, ciasto francuskie rozwałkowałam i wyłożyłam nim okrągłą formę (24 cm).

Rozgrzałam piekarnik do 180 stopni.

Wszystkie składniki masy serowej władowałam do miski i po prostu krótko zmiksowałam. Wylałam masę serową do formy wyłożonej ciastem francuskim.

Paczkę ciastek oreo podzieliłam na dwie części. Zostawiłam kilka ciastek (na razie nie miałam sprecyzowanych planów na ich zastosowanie), a większość pokroiłam na ćwiartki i powciskałam  w masę serową.  Owinęłam formę folią z zamiarem upieczenia sernika w kąpieli wodnej.

I tu pojawił się nieprzewidziany problem. Moja forma z sernikiem bez problemu zmieściła się w piekarniku. Niestety, o formie z wodą mogłam zapomnieć. Żadna kąpiel nie wchodziła w grę, bo forma z ciastem wypełniła piekarnik w całości.
Porzuciłam więc plany zapewnienia sernikowi komfortowych warunków. Włożyłam go do nagrzanego piekarnika i piekłam godzinę i dziesięć minut. Potem pozwoliłam mu wystygnąć.

Kiedy przyszła pora na przetestowanie ciasta, przypomniałam sobie o zostawionych na wszelki wypadek ciastkach.  Przed chwilą okazało się, że mój ulubiony butternut squash wykiełkował i pomyślałam, że przeniosę grządkę do świata kulinariów. Dziewczyny, bacznie obserwujące moje poczynania, z radością przejęły zadanie udekorowania sernika.
Pozostawione ciasteczka w liczbie 5 sztuk zmieliłam w blenderze i okruchami wysypałam wierzch sernika. Kiełkami zajęli się moi pomocnicy.
Radości przy tej okazji było co nie miara. Kiedy sernik był gotowy, wszystkie zgodnie stwierdziłyśmy,  że taka zabawa powinna odbywa się częściej.

Sami zobaczcie jak nam się udało upodobnić sernik do grządki. Smakował bardzo sernikowo i kremowo. Tak jak rasowy sernik powinien.



Zachęcam do okazjonalnych happeningów i oczywiście życzę wesołej zabawy i smacznego.

22 komentarze:

  1. Nie idzie się nie uśmiechnąć widząc taki kiełkujący sernik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. To taki żart w formie ciasta. Pozdrawiam

      Usuń
  2. To chyba najbardziej kreatywny sernik jaki widzialam od czasu sernika jasminowego. Bo i pomysl na sam sernik i dekoracje sa super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za miłe słowa. Pomysły na wiosnę kiełkują jak ten sernik.

      Usuń
  3. fajny, w sam raz do kawki w ogrodzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak też został pożarty...w ogrodzie. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Fajnie wygląda! Śliczny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba i dziękuję.

      Usuń
  6. Lubię jak ciasto jest nie tylko smaczne, ale właśnie tak ciekawie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekiedy proste pomysły są najbardziej efektowne. Pozdrawiam

      Usuń
  7. ojej, ojej, ojej! tak realistyczny, że łatwo by się pomylić.
    wspaniały pomysł. efekt? osiągnięty! naprawdę, rozbrajający sernik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za taki entuzjazm. I bardzo gorąco pozdrawiam

      Usuń
  8. Aaaaa zakochałam się w tym serniku!!! Też taki chcę :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do dzieła. Mała rzecz a cieszy. Pozdrawiam

      Usuń
  9. już od samego patrzenia na ten sernik się buzia śmieje!:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest sernik w stylu "poprawiacz nastroju". Dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
  10. hihih super :) wprawdzie jakoś batoni{k)a nie przypomina ale oreo jest ekstra :) dodajemy

    OdpowiedzUsuń
  11. No batonik to na pewno nie jest. Ale gdyby go pokroić w paski, to byłby może trochę podobny?
    To by dopiero były grządki. Z fasolką, rzodkiewką, słonecznikiem.. Dzięki za fajny pomysł na przyszłość. I pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń