niedziela, 6 maja 2012

Zapach konwalii i zapach czekolady czyli ciasteczka z chili




Na skraju sadu zakwitły konwalie. Nie znam kwiatów upojniej pachnących. Właściwie cały rok czekam na moment, kiedy kwitną bzy i konwalie.  Nie mogę się nadziwić jak rewelacyjnie może pachnieć powietrze wiosną. Jeśli do tego dodać wieczorną wilgoć w powietrzu, to aromat jest niewyobrażalny. 
Kiedy dawno temu pojechaliśmy na pierwsze rodzinne wczasy na Kretę, byłam kosmicznie rozczarowana brakiem zapachów. Nie mieściło mi się w głowie, że to szaleństwo kwiatów dookoła naszego hotelu jest takie bez wyrazu. Owszem, ładnie wyglądała kwitnąca buganvilla, zazdrościłam Grekom powodzi frezji, ale dlaczego mój nos nie czuł nic oprócz rozgrzanego asfaltu?
Zagadka wyjaśniła się wieczorem. Świat po zachodzie słońca oszalał a ja razem z nim. Zapachy wybuchły z taką siłą, że aż mnie zemdliło. To tak wygląda (a raczej pachnie) świat na południu Europy?
Od tamtej pory wąchałam różne miejsca na ziemi, ale to pierwsze wspomnienie ciągle jeszcze tkwi w pamięci wyjątkowo żywo. A wszystko dzięki wilgoci.
Znacie zapach ziemi po pierwszym wiosennym deszczu? A po długim okresie suszy? A zapach ulic zmytych ulewą? Każdy jest inny. Wilgoć w nieprawdopodobny sposób uwalnia aromaty.
Czasami ten zapach mnie paraliżuje. Zatrzaskuje się wokół mnie jak pułapka. Stoję i chłonę. Zamykam oczy i nic nie widzę, nic nie słyszę. Jeśli możecie sobie wyobrazić wielki nos, to wiecie już jak wyglądam (czasami ; )).
To ma swoje dobre i złe strony.
Na razie, czując zapach konwalii, nie myślę o tym co jest tą złą stroną.
Ktoś kiedyś powiedział, że muzyka i gwiazdy to najlepsi pośrednicy wspomnień. Ja dodałabym do tego zapach.
Czy konwalie i czekolada to dobre połączenie? Czy jakiś perfumiarz stworzyłby flakon będący połączeniem tak ryzykownym? Niezbadane są meandry ludzkiego umysłu.
Mnie aromat z sadu doprowadził prostą drogą do szuflady z czekoladą i do półki z chili.
Ciasteczka  stojące w opozycji do słodkiego zapachu wpadły mi do głowy zupełnie niespodziewanie.
Raz słodko, raz gorzko. To mdląco, to orzeźwiająco.  Pełnia doznań. Hm….. to jest to.



Ciasteczka z gorzką czekoladą i chili

1 kostka miękkiego masła
pół szklanki białego cukru
pół szklanki brązowego cukru
2 szklanki mąki
1 jajko
4 łyżki kakao
1 łyżeczka wanilii
pół łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
1 tabliczka gorzkiej czekolady
pół łyżeczki bardzo drobno posiekanego chili (ilość jest rzeczą bardzo indywidualną)

Jak zwykle w takich wypadkach zaczynamy od włączenia piekarnika i przygotowania blachy, a najlepiej dwóch.  Piekarnik nastawiamy na 180 stopni a blachy wykładamy papierem do pieczenia.

Miękkie masło ucieramy z białym i brązowym cukrem oraz szczyptą soli. Nie liczcie na to, że uda wam się osiągnąć postać puszystej piany. Nie z brązowym cukrem te numery. Wystarczy jeśli wszystko się ładnie połączy. Teraz wbijamy do masy jajko i znów miksujemy. Jeśli natraficie na problem w postaci zwarzonego masła, to po prostu postawcie na chwilę michę z masą na garnek z gotującą się wodą. Tylko niech dno misy nie dotyka powierzchni wody . Chwilę ubijacie zawartość miski nad parą a zobaczycie, że problem został rozwiązany.

W następnej kolejności wsypujemy przesianą mąkę z kakao, proszkiem do pieczenia i cynamonem. Mieszamy i dosypujemy chili oraz posiekaną czekoladę. Trochę się napracujecie, bo masa jest gęsta. Na szczęście zapachy unoszące się nad miską wprawią was w pewien rodzaj euforii, więc praca będzie rozkoszą.  A najlepsze jeszcze przed nami.

Nabieramy porcję ciasta wielkości orzecha włoskiego i formujemy kulkę, którą spłaszczamy i kładziemy na blasze. Powinno się ich zmieścić 12. Wstawiamy blachę do piekarnika i pieczemy 10 minut. W czasie, kiedy pierwsza porcja się piecze, my przygotowujemy drugą porcję. Po 10 minutach wyjmujemy ciastka i wkładamy kolejną blachę.
Mnie udało się w ten sposób zrobić cztery komplety. Oszałamiająco pachniało.

Świat sterylny, świat bez woni byłby nie do zniesienia. No bo czy można być szczęśliwym bez konwalii i czekolady?



Pięknych zapachów i smakowitych potraw wam życzę i dobranoc

4 komentarze:

  1. Połączenie gorzkiej czekolady i chilli jest mmmmmm. Ciacha apetycznie wyglądają, zapisuję do zrobienia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Takie mariaże są zawsze udane. Tylko trzeba uważać, żeby nie przesadzić z chili. Ja niedokładnie rozmieszałam ciasto i w efekcie jedni dziwili się, że ciastko z chili a takie nieostre a inni lecieli do lodówki po mleko. Dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
  2. Ciasteczka wygladaja pychotnie! I tez musialy pachniec pieknie w calym domu!

    A dobry nos dobrze miec. Moze nie w kazdej sytuacji ale w wiekszosci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach ciastek konkurował z wazonem bzu na stole. Szaleństwo po prostu! Wiesz jak wygląda i pachnie nasza wieś o tej porze.

      Usuń