Szybko, szybko, szybko. Widzę, że w ogródku przekwitają
powoli czarne bzy. Na szczęście, poza miastem natura działa nieco wolniej. Koło
domu pod lasem bzy dopiero nabierają rozpędu. Muszą nieco poczekać, bo na razie
nie mogę im poświęcić tyle czasu, na ile zasługują. U Gotowego na prawie wszystko bzy
już szaleją. Bea jak zwykle, czaruje bzowymi przepisami. Ja już pierwsze bzowe
racuszki mam za sobą. Dokumentacja zdjęciowa zrobione, więc gdy tylko czas
pozwoli, podzielę się ich smakiem.
Na razie cofam się w czasie i wyciągam na światło dzienne
nalewkę z czarnego bzu, którą troskliwie schowałam w zeszłym roku. Będziecie
świadkami jej uroczystego otwarcia.
Przyglądam się butelce i co widzę? Osad na dnie jest. Ale
oprócz tego nalewka ma piękny, klarowny miodowy kolor. Jak pachnie? Kwiatowo i
waniliowo. Porównuję z leżącymi obok świeżymi kwiatami i wiem, że w tym roku
historia się powtórzy. Znów zrobię nalewkę.
Czas na próbę.
Oho, mocna jest jak diabli.
To nie jest trunek dla delikatnych panienek. Pali na języku
i nieco dalej, ale zostawia świeży kwiatowy ślad. Pychota.
Już daję przepis na nalewkę z kwiatów czarnego bzu.
30-40 kwiatostanów czarnego bzu
sok z dwóch cytryn
1 laska wanilii
30 dkg cukru (jeśli lubicie nalewki bardziej wytrawne,
dajcie mniej cukru)
pół litra wody
pół litra spirytusu
Bzu musicie poszukać poza miastem. Chyba, że chcecie, żeby
wam w nocy świecił. Jeśli już namierzycie bez ekologiczny, zaopatrzcie się w
nożyczki lub sekator i rankiem lub wieczorem zabierzcie się do zrywania
baldachimów. Po zerwaniu zostawcie je na chwilę w spokoju, żeby wszyscy
ewentualni mieszkańcy mieli czas go opuścić. Nie trzeba kwiatów myć, wystarczy
strząsnąć.
Potem znów posługując się nożyczkami obetnijcie kwiaty, aby
zostawić jak najmniej części zielonych.
Zagotujcie syrop cukrowy czyli cukier z wodą. Do gorącego
wrzućcie rozkrojoną laskę wanilii. Wystudźcie syrop, dolejcie do niego sok z
cytryny i zalejcie bzowe kwiaty. Wszystkie muszą być skrupulatnie zalane
syropem. Postawcie na parapecie przykryte krążkiem papieru np. do pieczenia.
Tutaj uwaga! Syrop trzeba kontrolować. Ma tendencje do fermentowania, więc
codzienne doglądanie, wstrząsanie i obwąchiwanie jest bardzo pożądane. Kiedy po
dwóch tygodniach troskliwości, przyjdzie czas przecedzenia nalewki, dojdziecie
do wniosku, że warto było.
Dalej będzie już z górki. Łączycie syrop bzowy ze
spirytusem, przelewacie do butelek, chowacie w ciemne miejsce i zapominacie na
miesiąc. Po miesiącu przecedzacie nalewkę przez gazę i znów pakujecie do
butelek. Tym razem chowając nalewkę w ciemnicy, zapadacie na amnezję i
zapominacie o swojej butelce co najmniej do świąt Bożego Narodzenia. A wtedy
otwieracie butelkę i nagle w grudniu macie majowe zapachy. Niesamowite!
Trudno nie jest i jeśli się zrobi jedną nalewkę, to potem
wpada się w nalewkowy ciąg. Wiem coś o tym. Za chwilę nastawię swój słój gigant
do nalewki Vieux Garcon czyli starego kawalera. Od truskawek się zaczyna a na
głogu kończy. A w czerwcu nadejdzie czas mojej ulubionej nalewki z orzecha
włoskiego. I tak dalej, i tak dalej…
I za każdym razem jest inaczej.
Na razie pędźcie zrywać bez, bo szybciutko przekwitnie.
P.S
Jeśli robicie konfitury truskawkowe, dodajcie do nich nieco
obciętych bzowych kwiatów i przesmażcie. Zobaczycie poczciwą truskawkę w
zupełnie innym wymiarze.
Smacznego
Piłam rok temu u znajomych, wspaniała jest- w tym roku zrobię i ja :)
OdpowiedzUsuńTo dobry czas, bo właśnie pięknie kwitnie. Powodzenia i pozdrawiam
UsuńJa właśnie wczoraj nastawiłam moją bzową nalewkę, teraz trzeba cierpliwie czekać na efekty :)))
OdpowiedzUsuńCierpliwość w tym przypadku jest najgorsza. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Twoją nalewkę
UsuńPiękne zdjęcia! A nalewki z przyjemnością bym spróbowała!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. Nalewki czekają w ciemnicy na degustatorów.
UsuńWłaśnie czytam Twój post i myślę sobie, że pewnie dziewczyna z południa. Mam mnóstwo czarnego bzu w okolicy, codziennie chodzę na spacer z psem, ale kwitnący czarny bez? Aż wyszłam zobaczyć. U mnie nieśmiałe pączki ledwo co pękają. Ale ciesze się, że wpadłam do Ciebie nim przekwitną. Nigdy nie robiłam nalewki z czarnego bzu. Zawsze smażę placuszki. Są pyszne. A pomysł na nalewkę kupuję w ciemno. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie dziewczyna z południa. Placuszki są pycha. Pierwsze w tym roku już zaliczyłam. Polecam póki kwitnie dawca kwiatów. I bardzo pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniała! U nas też bzów za trzęsienie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Klubu Kwiatożerców!
Pozdrawiam Klub Kwiatożerców! I dziękuję za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńMnie po 8 dniach sfermentowało. Zostawiłam w słoju i nadal pracuje (jak wino w butli).
OdpowiedzUsuńCo z tym zrobić. Nadaje się to do czegoś?
Oj, niedobrze. Kwiaty czarnego bzu są bardzo kapryśne. Po kilku sfermentowanych butlach, wiem, że trzeba gościa pilnować. Wsadzać nos codziennie do butli i wąchać. Jeśli dni są bardzo ciepłe i słoneczne to moczenie kwiatów w syropie trwa krócej (5-7 dni). I jeśli, nie daj Boże, coś nam podpada, to od razu przecedzamy i łączymy ze spirytusem. Tylko w ten sposób da się całość uratować.
UsuńW Twoim przypadku, podejrzewam, na łagodne sposoby jest już za późno. Podobno można z tego wytworzyć wino bzowe. Ale nigdy nie robiłam. Może jakieś strony dla winiarzy warto odwiedzić. Tak czy inaczej, nie martw się. Za chwile będą dojrzałe owoce czarnego bzu. Z nich też można zrobić pyszną nalewkę. Pozdrawiam i życzę powodzenia w produkcji likierów i nie tylko
Dzięki za podpowiedź. Co prawda to ten mój nalew smakuje jak bardzo słabe wino. Już przestało pracować. Zrobiłam kolejną porcję i teraz pilnuję. Mam nadzieję, że mi się uda.
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Witam
OdpowiedzUsuńTrzy lata temu też robiłem nalewkę z kwiatu bzu czarnego ,w sierpniu przypadkiem trafiłem na butelczynę z resztą trunku i sporą ilością osadu na dnie , nie miała wprawdzie tak zacnego koloru jak Twoja, ale posmakowałem i stwierdziłem że znów trzeba coś wyprodukować. Nalewka z jeżyn już rozlana do butelek ,a owoce zostaną do lodów ;-)
Mam problem z nalewką z czarnego bzu. Narwałem około litr owoców, zasypałem kilogramem cukru , chialem poczekać aż puści sok i wtedy dodać spirytusu ale właśnie zacząłem czytać przepisy i wszędzie piszą żeby owoce przegotować ,gdyż mogą być szkodliwe. Czy to prawda???
Z owocami czarnego bzu sprawa wygląda tak. Muszą być absolutnie dojrzałe. Żadnych zieleni czy granatów. Tylko czerń. Czarny kolor daje ci gwarancję udanego napitku. Zakładam, że nie masz zamiaru wytrąbić całej butelki samodzielnie. Skoro masz litr owoców, to ilość nalewki nie powinna być groźna. Wiem, że czarny bez, niezupełnie dojrzały, może spowodować sensacje żołądkowe. Za to taka nalewka, czy sok lub winko to zupełnie inna sprawa. I ciśnienie obniży i organizm oczyści.
OdpowiedzUsuńRobiłam nalewkę bzową zarówno z bzu surowego jak i wcześniej go gotowałam. Przyznam szczerze, że gotowanie kłóci mi się z zasadą robienia nalewek. Wolę na surowo. Podobnie sprawa ma się z nalewką z aronii.
Nie wiem, czy ci pomogłam, ale życzę pięknych i smacznych eksperymentów. I serdecznie pozdrawiam
qobold Co rok żona robi syrop z kwiatów hyćki.Wytłoki wyrzucała.W czerwcu 2012 roku wszystkie wytłoki wrzuciłem do butli 20 litrowej,było tego około1/3butli.Zalałem wodą z cukrem,zatkałem rurką fermentacyjną.Zaczyn pracował bardzo mocno przez około 3 miesiące.W październiku przelałem do butelek. To prawda że wino im starsze tym lepsze.
OdpowiedzUsuń