czwartek, 24 maja 2012

Rola kapelusza i ciastka z orzechami, wiśniami i białą czekoladą




Patrząc z boku na moje zmagania z materią można się popukać w głowę. Najpierw cały tydzień w mieście krążę jak mrówka załatwiając miejskie sprawy, a potem zamiast leżeć bykiem na kanapie i oglądać Most nad Sundem, ja wsiadam na swojego rączego czerwonego rumaka i pędzę na wieś. Zamieniam szpilki na tenisówki, sukienkę na krótkie spodnie a jedyne co mnie łączy z porzuconym życiem to kapelusz. Choć na wsi noszę go częściej niż w mieście. I to z zupełne prozaicznego powodu. Cały dzień na słońcu może spowodować w mojej głowie niepowetowane straty. A szkoda by było, bo przecież oprócz rycia w ziemi, od czasu do czasu korzystam też z szarych komórek. Przydatność kapelusza jest więc nieoceniona.
Wracając do prozy życia, dzisiaj się tak zagalopowałam w pracach polowych, że musiałam wieczorem zająć się czymś subtelnym. Absolutnie nie związanym z wiązaniem pomidorów, walką z mszycami, sadzeniem papryk i wyrywaniem chwastów spomiędzy fasolki. Kurcze, kiedy pomyślę, co robię tutaj a czym zajmuję się przez pięć dni tygodnia, to mam wrażenie rozdwojenia jaźni. Jak dr Hyde i Mr Jekyll. Nie latam co prawda po mieście w amoku siejąc zgrozę i przerażenie, ale ja miejska i ja wiejska, to dwie różne osoby.
Dziś postanowiłam zignorować brud za paznokciami i wrócić do miejskich przyzwyczajeń. Na zmęczenie mam sposób. Słodki, pachnący i czekoladowy. Na dodatek łatwy, szybki i gwarantujący sukces. To właściwie wariacja na temat ciastek czekoladowych z chili.

Ciasteczka czekoladowe z suszonymi wiśniami, orzechami i białą czekoladą

Na około 20 ciastek
1 szklanka mąki
2 łyżki kakao
1/2 łyżeczki cynamonu
0,5 łyżeczki sody
szczypta soli
125 g masła
1/3 szklanki białego cukru
1/3 szklanki brązowego cukru
1 jajko
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1 tabliczka połamanej białej czekolady
garść suszonych wiśni
garść orzechów włoskich


Praca jest niezbyt skomplikowana. Miękkie masło z dwoma rodzajami cukru ubijamy na pianę. Wbijamy jajko i dodajemy ekstrakt waniliowy. Miksujemy ponownie. Wsypujemy mąkę z sodą. Jeśli mogę coś doradzić, to nie używajcie do tej czynności miksera, bo wzbijecie w powietrze obłok mąki. Lepsza będzie drewniana łyżka. W ostatnim etapie dosypujemy połamaną czekoladę, wiśnie i orzechy. Mieszamy i formujemy kuleczki wielkości orzecha. Kładziemy na blasze wyłożonej papierem i rozpłaszczamy np. łyżką. Pamiętajcie o zostawieniu odstępów między ciastkami, bo w trakcie pieczenia urosną. Na mojej standardowej blaszce zmieściło się 12 ciastek.
Wkładamy ciastka do piekarnika i pieczemy 10 – 12 minut. Po upieczeniu są miękkie, ale w miarę stygnięcia staną się twardsze.
Czyli mam teraz to, co w obu rzeczywistościach najlepsze. Piękny sielski widok na wieczorny las i słodką przegryzkę jako dodatek. Zarówno ja wiejska jak i ja miejska jesteśmy teraz absolutnie zadowolone.


Pozdrawiamy was obie serdecznie i  życzymy smacznego

                            To maleństwo będzie kiedyś dynią

2 komentarze:

  1. Ja miejskie i ja wiejskie czyli jakby dwie rozne limonki, ale jednak limonka ta sama.

    Ciastka mniam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Limonka tu Limonka tam. Podejrzewam, że Limonek jest więcej

      Usuń