poniedziałek, 21 maja 2012

O tym jak zostałam skorumpowana kozim serem i o pysznej sałatce





Pobliska hodowla kóz otwarła przede mną serowe niebo. Pod latarnią najciemniej. I cudze chwalicie, swego nie znacie. 
Niedaleko naszej polany, rozłożyła się hodowla kóz. Miałam z nią do czynienia w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Kozy, pod naszą nieobecność zżerały wszystko co napotkały na swojej drodze. Wystarczyło jedno popołudnie a maliny, porzeczki i cały ogródek wyglądały jak po przejściu tornado. Ogrom tego nieszczęścia nietrudno sobie wyobrazić, kiedy wam powiem, że stado liczy ponad tysiąc zwierzaków. Dowody tej zbrodni w postaci świeżych bobków zaprowadziły mnie do sąsiadów. Z żądzą mordu w oku popędziłam przez pola do głównego podejrzanego. Zaprzeczać nie zaprzeczał, ale chyba wyczuł we mnie serojada, bo z miejsca zaproponował serową rekompensatę. I tu mnie miał. Serki z pieprzem, papryką, macierzanką, bunc i twaróg. Hulaj dusza, piekła nie ma. 
W ten oto sposób, drogą serowego przekupstwa stałam się nie wrogiem a fanem koziego gospodarstwa.
Od tego czasu ja ogrodziłam swój ogródek a właściciel koziej bandy utrzymuje swoich ulubieńców  z daleka.
Jeśli będziecie kiedyś w pobliżu Myszkowa zajrzyjcie do hodowli. W okolicznych sklepach próżno szukać ich produktów. Trzeba się pofatygować samemu. I nie przerażajcie się dorodnymi indykami i gęsiami, panoszącymi po podwórku. One tylko tak zaczepnie wyglądają.
Moim faworytem wśród serowej obfitości jest bunz. Kiedy znajdzie się w mojej lodówce, to dobra wszelakie przestają istnieć. Jem go na śniadanie, jako przekąskę, na ciepło, w sałatkach, daniach głównych i jako deser (zamiast cukierka). Kilogramowej gomółce daję radę w tydzień. Dobra jestem, prawda? 
Serek dobrze brzmi solo ale skojarzony z karmelizowaną cebulą lub prażonymi orzechami jest uwerturą do rozbuchanej smakowej symfonii.



Oto sałatka, gdzie główne skrzypce gra kozi serek. Nadaje się każdy (no może nie twaróg), więc nie musicie jeździć daleko. Wystarczy pierwszy sklep w okolicy.

Potrzebujemy do sałatki z grillowanym kozim serem:

Mieszankę sałat np. masłową, lodową, radiccio, małe liście szpinaku, nieco rukoli, młode liście buraków
serek kozi , dający się grillować
1 czerwoną cebulę
1 łyżkę masła

sos do sałatki: 

6 łyżek oliwy
2 łyżki octu balsamicznego
1 łyżeczka musztardy (np. dijon)
1 ząbek czosnku
1 łyżka miodu
sól i pieprz
podprażone orzechy włoskie (opcjonalnie)

Do dużej miski wkładamy umyte i osuszone liście. W słoiczku mieszamy wszystkie składniki sosu. Patelnię rozgrzewamy i na łyżce masła karmelizujemy pokrojoną w półplastry cebulę. Potem odkładamy ją na bok aby wystygła.
Na rozgrzaną patelnię (jeśli macie grillową, to jej użyjcie) kładziemy dwa (lub więcej) krażki sera. Przypiekamy, aby zrobił się w środku aksamitnie miękki  a na zewnątrz chrupiący.  Nie podziwiamy w tym czasie widoków za oknem, bo serek nam odpłynie.
Sos wlewamy na sałaty i paluszkami delikatnie mieszamy. Na wierzchu układamy karmelizowaną cebulę a na nią rumiany serek.
Kto wymagający, posypie całość podpieczonymi orzechami włoskimi.  Pycha.
Zachęcam do wycieczek po okolicy. Nigdy nie wiadomo, co ciekawego możemy znaleźć za rogiem.
Pozdrawiam i życzę smacznego




P.S
A jeśli o kozich smakołykach chcecie wiecie więcej, zajrzyjcie tu : http://www.sery-kozie.pl

2 komentarze:

  1. Och, jakie pysznosci! A jakie zielone pole i białe kozki

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne kózki jako zapowiedź nadciągającej klęski żywiołowej. Po nich zostają tylko suche badyle. Ale serek dają pyszny.

    OdpowiedzUsuń