piątek, 10 stycznia 2014

Tupiące słonie i skrzydełka z Luizjany























W głowie stadko słoni przytupuje w rytm mojego smarkania. W gardle ktoś rozpalił ognisko jak się patrzy. W sztafecie pod tytułem zaziębienie zajmuję trzecią pozycję. Każdy z wcześniejszych uczestników zawodów w kichaniu i chrząkaniu zupełnie bezwiednie oddawał pałeczkę następnemu. I każdy następny był pewien, że to on będzie wygranym, że jego bakterie ominą i wybiorą inne ofiary.
Piątkowy wieczór jest stworzony do zakopania się w pościeli z workiem chusteczek i wiadrem imbirowej herbaty. Stan mojego umysłu i ciała najlepiej dokumentuje moje podejście do literatury. Na stos książek przy łóżku nawet nie spoglądam. Samo patrzenie w bok przyprawia mnie o ból głowy. Myśl o tym, że miałabym poskładać literki w słowa, te w zdania i jeszcze na dodatek zrobić to ze zrozumieniem powoduje, że z miejsca czuję się gorzej.
Poleżę sobie, pojeczę, porozczulam się nad sobą. Wpakuję w siebie opakowanie rutinoscobiny, garść echnacei i doprawię to mlekiem z siemieniem lnianym. I pomacham słabą rączką MMŻ, wychodzącemu z uśmiechem do pubu. No, ale on chorował w poprzedni weekend.

Mój katar jest bardzo dobrym usprawiedliwieniem, żeby się wymigać od przepisu. Jednak poczucie obowiązku całkiem we mnie nie przysnęło. Już wczoraj, będąc jeszcze w pełni sił smakowo- węchowych napisałam przepis na skrzydełka. I dobrze zrobiłam, bo dziś mogłabym się z wami podzielić jedynie przepisem na cebulę z cukrem (to sposób na kaszel mojej Babci).
Robię więc ostatnie dziś „klik” i wracam do kontemplowania mojego samopoczucia.
























Skrzydełka z Luizjany grzechu warte

1 kg skrzydełek z kurczaka

ciasto:

1 szklanka wody
100 g mąki pszennej plus 2 łyżki do obsypania
3 łyżki mąki kukurydzianej
1 łyżeczka soli
pół łyżeczki chilli
olej do smażenia

sos:

6 łyżek sosu sojowego
3 łyżki sosu worcestershire
1 łyżeczka tabasco
1 łyżka harissy lub jedno drobno poszatkowane chilli
4 łyżki keczupu
4 łyżki sosu Jack Daniels (można zastąpić sosem barbecue)
pół łyżeczki pieprzu
1 łyżka melasy z buraków lub z trzciny cukrowej albo miodu

Skrzydełka myjemy i dzielimy na części. Wkładamy do wody i gotujemy z łyżeczką soli pół godziny. Potem wyjmujemy skrzydełka i dokładnie je osuszamy i studzimy.

Do miski wsypujemy obie mąki, sól i chilli i wlewamy wodę. Mieszamy by nie było grudek i odstawiamy na bok. W tym cieście będziemy smażyli skrzydełka.

W drugiej misce mieszamy 3 łyżki mąki ze szczyptą soli i chilli. Osuszone skrzydełka panierujemy w mące. Strząsamy nadmiar mąki i rozgrzewamy w rondlu olej.
Zanurzamy skrzydełka w cieście i kładziemy na gorący olej. Robimy to partiami, żeby skrzydełka miały miejsce i olej nie obniżył temperatury. Smażymy aż staną się złociste. Wtedy wyjmujemy je na papierowe ręczniki.

Mieszamy wszystkie składniki sosu. Blachę do pieczenia wykładamy papierem. Skrzydełka układamy na blaszce i polewamy sosem. Potrząsamy blaszką lub używamy rąk by dokładnie obtoczyć skrzydełka w sosie.
Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni. Jeżeli macie funkcję grill, to teraz jej użyjcie. Pieczemy skrzydełka 10 minut aż zaczną się z góry karmelizować. Potem wyjmujemy.
Gdybym miała, posypałabym je pokruszonymi orzechami ziemnymi, ale nie miałam.
Były pyszne a z sałatką Cezar smakowały genialnie. W sam raz na takie wiosenne popołudnie jak wczoraj.

Jak widzicie, pisząc wczoraj o skrzydełkach, nawet nie spodziewałam się, że dziś ani wiosna, ani jedzenie nie będzie mi w głowie. Tylko tupiące słonie.




Dużo zdrowia i smacznego

5 komentarzy:

  1. Łącze się z Tobą z wielką głową i ogromnym katarem, .....koszmar!A Twoje dzieło...wygląda obłednie, choć zapachu bym nie poczuła, nie ma szans. Życzmy więc sobie duuuuużo zdrowia, i..na zdrowie imbirowo-cytrynową herbatą:)))!Pozdrawiam Was:))

    OdpowiedzUsuń
  2. To jakiś łańcuch ludzi zarażonych! Ty też pociągasz nosem? No to jest jakaś pociecha, że mam towarzyszkę w niedoli. Zdrówka ci Kasiu życzę jak najprędzej, bo bolący noc to żadna przyjemność:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, niestety też, ale coraz mniej,....herbata z imbirem, miod ,czosnek pomogły...i lekura Twojego bloga :))))

      Usuń
  3. Zdrówka Limonko! Skrzydełka super, ale pewnie nawet nie wiedziałaś jak smakowały. Nie machaj słabą rączką (super) tylko leż i się kuruj :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepis warty grzechu, wierzę! Zapisuję:) A Tobie Kochana życzę powrotu do zdrowia! :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń