środa, 4 grudnia 2013

Tydzień zaczyna się w środę czyli tunezyjskie danie rybne


Weekend tak mnie rozleniwił, że niczego twórczego jeszcze w tym tygodniu nie osiągnęłam.
Mama moja co prawda delikatnie daje mi znaki, że kolęda za progiem i może jakieś porządki świąteczne czas zacząć, ale chyba na razie jestem odporna na znaki.
Wracając do weekendu to był pod każdym względem udany. Poznałam przemiłą osobę. Nie zdziwiło mnie, że jest przemiła, bo spodziewałam się tego. Jednak przyjemnie jest mieć rację. Ktoś, kto potrafi w tak piękny sposób ujarzmić papier musi mieć w sobie światełko. Kasiu, jeszcze raz dziękuję ci bardzo.

Odwiedziłam piękny i jak zwykle zatłoczony Kraków. Niestety w tempie ekspresowym, bo wieczorem czekała nas niespodziewana porcja śmiechu. W Potworach i Spółce ładuje się akumulatory strachem. Myślę, że gdyby Korez miał akumulatory magazynujące śmiech, to w sobotę na Swingu by ich zabrakło. Takiego huraganu śmiechu już dawno nie słyszałam. Po spektaklu usłyszałam uwagę jednej z oglądających, że na plakatach powinna być uwaga, by kobiety darowały sobie makijaż. I tak spłynie. Jeśli jesteście w okolicy Katowic, idźcie koniecznie na Swing do Koreza. Za niewielkie pieniądze dostaniecie ogromną porcję radości.
W weekend zaczął się grudzień i dzięki temu wszedł do mojego życia trochę tylnymi drzwiami. Sobota i niedziela to takie małe urlopy. Nieważne są wtedy kalendarze i zegarki. Przy takim podejściu zawsze jestem zaskoczona, kiedy okazuje się, że w poniedziałek jest już całkiem inny miesiąc niż w piątek. Nie tylko się zmienił ale już nawet rozhulał, bo dziś jest przecież Barbórka.
Kto to widział w środę rozpamiętywać miniony weekend. Do następnego zostały dwa dni, więc najwyższy czas wziąć się za coś pożytecznego.
Co tam dziś gotujemy?



Tunezyjskie danie rybne:

pół kilograma ryby np. dorsza, morszczuka lub łososia
2 szklanki upieczonej dyni
1 puszka pomidorów
1 cebula, pokrojona na kawałki
3 ząbki czosnku, drobno posiekane
2 łyżeczki harissy
pół łyżeczki mielonej wędzonej papryki
1 łyżeczka mielonego kuminu
2 liście laurowe
skórka otarta z jednej wyszorowanej cytryny
sok z połowy cytryny
pół litra bulionu
2 łyżki oliwy
natka pietruszki
kilka liści mięty
pieprz

Na patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy cebulę i czosnek. Dodajemy przyprawy: 1 łyżeczkę harissy, paprykę, kumin, liść, skórkę z cytryny. Wlewamy bulion i pomidory. Zagotowujemy i trzymamy na małym ogniu 10 minut. Następnie dorzucamy do gotującego się wywaru dynię i pokrojone kawałki ryby. Znów gotujemy 5-7 minut. Ryba pokrojona na kawałki nie wymaga długiego gotowania. Ugotowaną zupę zdejmujemy z ognia i dodajemy do niej sok z cytryny i posiekaną pietruszkę i miętę. Doprawiamy pieprzem i ewentualnie łyżeczką harissy, jeśli lubimy płomienne smaki.
Bardzo dobrze smakuje z kuskusem, choć świeże pieczywo też dobrze wypadnie w roli dodatku.




Po takim daniu mogę z całym zapałem rozpocząć tydzień. Że późno? Lepiej późno niż później.

Smacznego

3 komentarze:

  1. Kochana, to ja dziękuję za to, że mogłaś pojawić się w tak szczególnym dniu dla mnie, że mogłyśmy się zobaczyć. Dziękuję!:))
    A TWOJA potrawa dzisiejsza..hmmm..mm... bardzo apetycznie wygląda i na pewno wypróbuję, jeśli tylko będę miała składniki.Pozdrawiam Was ciepło:)))...od NAS::)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie wygląda, taki gulasz rybny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzies zniknal moj komentarz o tym, ze zdjecia piekne i ze zaraz sobie to zrobie na kolacje. Zrobilam wczoraj i jestesmy oczarowani. Odstawiamy nasz tradycyjny tagine na chwile i bedziemy jesc to. A dynia do tego dania jest pomyslem BOMBA! Naprawde pyszne danie. My dalismy na koniec troszke wiecej harrisy :)

    OdpowiedzUsuń