Może moje ja „zimowe” wylęgało
się powoli z jesiennej poczwarki? Listopadowy śnieg – duch,
pojawiający się i znikający nim na dobre umościł się między
liśćmi nie był wiarygodnym zwiastunem zimy.
Może do pełnego pogodzenia się z
kalendarzem potrzebowałam prawdziwie grudniowych okoliczności.
Po etapie naiwnej nadziei (że w ogóle
nie przyjdzie), wypierania (przecież jest jedenaście stopni czyli
mamy jesień), zaprzeczania (to białe rankiem to nie może być
przymrozek), przyszedł moment akceptacji.
Taki dzień jak wczoraj bardzo mi w tym
pomógł. Był bardzo „comme il faut” jak mawiają Francuzi. Był
śnieg, lekki mróz, pierwsze świąteczne dekoracje na latarniach i
nieśmiertelne Last Christmas usłyszane w sklepie.
Jak my nienawidzimy tej piosenki. Ale
bez niej przygotowania do świąt chyba nie byłyby ważne.
Możemy w nieskończoność marudzić
że znowu jest, że nie da się jej słuchać, ale jeśli chcemy
oficjalnie rozpocząć świąteczną gorączkę, to bez niej nie da
rady.
Czyżby to ona była tym malutkim
guziczkiem uruchamiającym zmianę? Jaki obciach!
Wczoraj po raz pierwszy coś we mnie
drgnęło. Coś, co pachnie wanilią, cynamonem, goździkami,
choinką. Już wiem, że od poniedziałku przełączam się na tryb
„Boże Narodzenie”.
Jeszcze rano obawiałam się, że
pozostanę w tej jesiennej postaci a święta przepłyną obok
niezauważenie. Wieczorem, uf, odetchnęłam z ulgą. To tak, jakby
obudzić się z sennego koszmaru.
Nawet świąteczne porządki nie wydają
mi się dziś takie straszne. Kupiłam bombkę na choinkę i uważam,
że tym sposobem przypieczętowałam swoje przepoczwarzenie.
Żegnam dziś jesień jesiennym
ciastem. Jednak zimowa nuta w postaci imbiru już w nim występuje.
Takie ciasto na pograniczu.
Ciasto z orzechowym kremem, gruszkami i
imbirowym dodatkiem
100 g masła zimnego
1 żółtko
szczypta soli
4 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka mielonego imbiru
1,5 szklanki mąki
2 łyżki kwaśnej śmietany
4 gruszki, obrane i pokrojone na
plasterki
Masło kroimy na kostkę i wrzucamy do
misy. Dodajemy resztę składników i miksujemy do ich połączenia.
Lekko spłaszczamy ciasto ręką i wkładamy na godzinę do lodówki.
Potem rozwałkowujemy i wykładamy ciastem formę do tarty. Znów
kładziemy na pół godziny w chłodzie.
Robimy krem orzechowy.
180 g mielonych orzechów laskowych
100 g drobnego cukru
100 g miękkiego masła
2 jajka lekko roztrzepane
1 łyżka likieru imbirowego lub wódki
imbirowej
Wszystkie składniki kremu miksujemy
na gładką masę. Wyjmujemy ciasto z lodówki i wylewamy na nie krem
orzechowy. Plasterki gruszek wtykamy w krem.
Pieczemy ciasto w piekarniku rozgrzanym
do 180 stopni przez 45 minut.
Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem
zmieszanym z odrobiną mielonego imbiru.
Smacznego i pięknej niedzieli
Poproszę taki kawałeczek do popołudniowej kawki :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo:))
UsuńTwoje ciasto Limonko musi smakować równie obłednie jak wyglada..Ja osobiscie nie czuje swiąt...jeszcze, mimo, ze za oknem bialo, a wczorajsza wichura śnieżna doprowadzała mnie do szalu.Dzis za oknem...piekne slonce, ale zimno. Wiec chyba jescze nie pora...jak dla mnie, choć..Last Christmas jezcze w tym roku nie zagoscilo w mych uszach.....powodujac...malutką agresję we mnie samej:)Pozdrawiam Was...mimo wszystko....zimowo:)z kubkiem cieplej herbaty:)))
OdpowiedzUsuńHerbata w taki dzień jak dziś jest idealna. Ja z katarem i naparem imbirowym oglądam świat zza okna. A nastrojem się Kasiu nie martw. W pewnym momencie spadnie na ciebie jak śnieg z dachu:))) Pozdrowienia dla was ogromne
UsuńAle fajne ciasto. Moze takie upieke na przyszly weekend. Do herbatki popoludniowej bedzie w sam raz! A napis na nim jest super!
OdpowiedzUsuńA propos przygotowan swiatecznych, to my juz mamy choinke :D
No, no. Choinkę mieć na początku grudnia... Znaczy święta przyjdą w tym roku 24. Tak mówi znajoma wróżka:))) Buźki
UsuńCudowne to ciasto :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że się przepoczwarczyłaś :) Dużo lepiej wejść w grudzień w prawdziwie grudniowym nastroju :)