czwartek, 21 listopada 2013

Do czego służy bok choy czyli bliskie spotkania III stopnia



Może będzie dziś nudno ale konsekwencja nigdy nie jest specjalnie podniecająca. Tydzień miał być w azjatyckim klimacie,więc będzie. Na szczęście nie katuję świata codziennymi przepisami. Z tego powodu mam nadzieję, że świat będzie wyrozumiały.
Oprócz domowego miłośnika chińszczyzny, koreańszczyzny czy japońszczyzny mam jeszcze lodówkowe zapasy, które przytargałam w walizie zza wody. Tym razem nie ograniczyłam się butelkami i słoikami ale poszłam o krok dalej. Postanowiłam przywieźć coś zielonego. A propos zielonego, przypomniała mi się anegdota domowa.

Siedzimy w pokoju we trzy rozmawiając na tematy ogólne. Nagle Młodsza pyta - „co to jest to zielone na oknie?”
Ja odpowiadam, nie odwracając głowy – „to mistrz Yoda.”
„Aha” – odpowiedziała Młodsza i wróciła do rozmowy.
Nieco dziwna jest nasza rodzina.

Wracając do zielonego, przywiezionego w walizie, wiadomo, że takie zielone za czas niedługi przestanie być zielone. Skoro jego czas jest policzony, trzeba mu znaleźć cel w życiu. A nawet dwa cele czyli zupę i dodatek do drugiego.
Pora przedstawić „trawę”, która będzie dziś bohaterem wpisu. Bok choy.
Człowiek żyje na tym świecie już trochę lat a wciąż zdarzają mu się pierwsze razy. Po raz pierwszy kupiłam bok choy'a i galangal. Tego pierwszego dotychczas zdarzało mi się jeść a jeszcze częściej o nim czytać ale kontakt III stopnia był wciąż w moich planach.
Niby taka kapusta a trudno ją kupić. Chyba, że macie chiński sklep za rogiem. W takim wypadku zazdroszczę.
Moja kapusta przyjechała zza kanału i oto do czego posłużyła.




Zupa z wontonami i bok choy'em

2 litry wody
2 łodygi rozgniecionej trawy cytrynowej (widziałam w większości supermarketów)
2 centymetry galangala (nie spotykam go na naszych półkach)
2 centymetry imbiru
4 liście kafiru (można u nas kupić suszone)
1 liść laurowy
1 łyżeczka soli
1 ząbek czosnku
6 pierożków wonton
1 kapusta bok choy
zielona cebulka

Zdaję sobie sprawę, że opisywanie tej zupy może być odebrane jak relacja ze spotkania z Yodą. Część składników jest raczej trudno dostępna. Jeżeli w waszym sklepie galangal czy wontony są pieśnią przyszłości, potraktujcie ten przepis jak dobrą wróżbę. Jeśli są na świecie miejsca, gdzie galangal leży obok marchewki, to i my kiedyś obudzimy się w podobnej rzeczywistości.

Wrzucamy do wody pokrojoną i rozgniecioną trawę cytrynową, pokrojony na kawałki galangal i imbir, rozgnieciony czosnek, kafir i liść laurowy i gotujemy 45 minut. Potem przecedzamy bulion, solimy i wrzucamy do niego pokrojoną na pół kapustę. Znów gotujemy 3 minuty i wrzucamy pierożki wonton. Gotujemy kolejne 3 minuty. Zupa jest gotowa. Posypujemy zieloną cebulką i jemy.





Bok choy z sosem ostrygowym:

3 kapusty bok choy
2 litry lekko posolonej wody
pół szklanki sosu ostrygowego
2 krople oleju sezamowego


Do gotującej się wody wkładamy połówki umytych bok choy'ów. Gotujemy 3 do 5 minut. Wyjmujemy i odsączamy na sicie. Potem przekładamy na talerz i polewamy sosem ostrygowym z dodatkiem oleju sezamowego. Podajemy do dowolnego chińskiego dania.



Smacznego

6 komentarzy:

  1. Bardzo żałuję, że w Polsce nie da się łatwo kupić tej kapusty - lubię ją :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie to nowosć, ciekawe jak smakuje....:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smak jest sałatowo kapuściany ale tutaj chodzi o fakturę łodyg i liści. Są jednocześnie i jędrne i aksamitne w dotyku. Dotykając językiem, oczywiście:)) Nie znam podobnej w dotyku rośliny podobnej do bok choya. Warto go choć raz spróbować:))) Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  3. Zielony alien w zupie. Ja lubie jak mnie zaskakuje w veg-boxie. Wtedy wrzucam bok choya do stir-fry'a :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ja zazdroszczę galangala. Musisz mi opisać smak :) Bardzo czesto występuje w przepisach a bez szans żeby go dostać :(. Bok choy mam możliwość kupienia w pobliskim sklepie z ziołami, więc już testowałam w tym roku. Fajny do dań azjatyckich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawało mi się, że galangal będzie subtelniejszym bratem imbiru. A okazało się, że jest odwrotnie. Galangal jest bardziej gorzki bardziej włóknisty niż imbir. Co dziwniejsze aromat ma delikatniejszy. Można go zamrażać, więc jeśli uda ci się go kupić, to spokojnie można go podzielić i odłożyć na przyszłość. Pozdrawiam serdecznie:))

      Usuń