Słowo się rzekło. W zeszłym
tygodniu postanowiłam zrobić przymiarkę do pierwszych świątecznych
pomysłów. Zbieram od początków listopada bakalie wszelakie i
suszone owoce, bo jestem ich zimowym wyznawcą. Wieczór z książką
i suszonymi śliwkami to dla mnie jeden z symboli zimy. Pomysł by
moczyć je w alkoholu a potem dodawać do ciasta powinien zostać
upamiętniony specjalnym dniem. Na przykład 26 listopada mógłby
być w kalendarzu zaznaczony jako Dzień Podchmielonych Owoców.
W tym roku wzięłam się za robienie
kruchych pomarańczowych babeczek z bakaliowo korzennym nadzieniem.
Trzy tygodnie temu wszystkie odwiedzone
przeze mnie londyńskie sklepy oferowały takie ciasteczka. W
sporych słojach można też było kupić samo nadzienie czyli
mincemeat. Ja chciałam zrobić je sama. Zwróciłam się do źródeł
z prośbą o zrobienie wywiadu u autochtonów na dany temat.
Poprosiłam o wypróbowany przepis. Kto jak kto ale Oni będą
wiedzieć.
Ha, ha, ha. Najpierw po drugiej stronie
zaległa cisza. Długa cisza. Wywnioskowałam, że poszukiwania
przepisu weszły w fazę selekcji. Potem dostałam odpowiedź: nikt
nie robi mincepies'ów domowym sposobem. Te sklepowe też są dobre.
Po drugie dookoła mam Estonkę, Czeszkę, Szweda, Włocha, Norweżkę
i Rumuna. Co oni wiedzą o mincepies'ach?
No masz, człowieku. Czy w tym Londynie
mieszkają jacyś Anglicy? Ja wiem o jednym na pewno, ale on jest
Korwalijczykiem, więc nie wiem czy to się liczy.
Porzuciłam poszukiwania za kanałem i
wróciłam do książek. Jak zwykle niezastąpiona Nigella okazała
się deską ratunkową. Mroki niewiedzy mi się rozjaśniły. Można
zabrać się za pieczenie.
Kruche ciasto do mincepies'ów
100 g zimnego masła
200 g mąki
otarta skórka z jednej pomarańczy
1 żółtko
50 g cukru pudru
szczypta soli
1-3 łyżki kwaśnej śmietany
Kruche ciasto lubi pośpiech. Wszystko
szybko zagniatamy i chłodzimy godzinę w lodówce. Potem
rozwałkowujemy cienko ciasto i wylepiamy nim wnętrze malutkich
foremek. Znów chłodzimy pół godziny a potem nadziewamy
mincemeat'em. Z reszty ciasta robimy wieczka, którymi przykrywamy
nadzienie. Mocno sklejamy i dla pewności oklejamy wałeczkiem ciasta
brzegi foremek.
Pieczemy w temperaturze 180 stopni
przez 15 minut.
nadzienie czyli mincemeat
pół szklanki rodzynków jasnych,
sułtanek
ćwierć szklanki rodzynków ciemnych,
koryntek
pół szklanki suszonej żurawiny
pół szklanki suszonych wiśni
2 łyżki kandyzowanej skórki
pomarańczowej
1 łyżka kandyzowanego imbiru
3 łyżki suszonych śliwek (nie
wędzonych)drobno pokrojonych
1 łyżka suszonego physalisu
oraz:
starta skórka z jednej pomarańczy
2 łyżeczki cynamonu
2 goździki, utłuczone w moździerzu
lub zmielone
1 łyżeczka mielonego imbiru
1 strączek zielonego kardamonu,
wyłuskany i zmiażdżony
szczypta gałki muszkatołowej
dwa obroty młynku z czarnym pieprzem
1 łyżka miodu
1,5 szklanki słodkiego porto lub wina
masala
ćwierć szklanki brązowego cukru
2 łyżki brandy lub rumu
Porto wlewamy do garnka i wsypujemy
cukier. Podgrzewamy do rozpuszczenia się cukru i dosypujemy
wszystkie składniki nadzienia, bez przypraw. Powoli doprowadzamy do
wrzenia i na małym ogniu gotujemy aż wino całkowicie odparuje. W
połowie gotowania dodajemy przyprawy. Nie dodajemy miodu, brandy i
pieprzu. Dodajemy je dopiero po zdjęciu garnka z ognia.
Mieszamy, przekładamy do słoika lub miseczki, zamykamy. W
odpowiednim czasie wypełniamy nadzieniem ciasteczka.
Jak w przypadku keksów czy pierników
kruche ciasteczka z nadzieniem bakaliowym z upływem czasu nabierają
głębi smaku i mogą się przechowywać tygodniami. Wystarczy je
zamknąć w puszce i otworzyć na święta. Jeśli ktoś ma choinkę
z zeszłego roku, to może pod nią już dziś położyć pięknie
zapakowaną paczuszkę z mincemeat'ami. Ale najlepiej obdarować kogoś
w odpowiednim czasie.
Takie prezenty mają ogromną zaletę w
postaci zaoszczędzonego czasu. Do świąt wciąż jeszcze daleko a
my już mamy zalążek prezentu. Nie mówcie, że to nie nastraja
optymistycznie.
Smacznego i może zróbmy sobie kubek
gorącej czekolady bo dzisiejsza gołoledź zdrowo mnie wystraszyła.
Domowej roboty mince pie'e to bylby w Anglii przeboj dekady! Wygladaja pieknie! Podejrzewam, ze smakuja rownie super!
OdpowiedzUsuńJakie pysznosci, już do mnie doleciały wspaniałe zapachy...cudo, nad cudami:))A jak muszą smakować..mm:D
OdpowiedzUsuńzazdroszczę czasu,ktory masz aby te wszystkie pyszności przygotować.Jak zwykle pięknie,pysznie i elegancko.POzdrawiam.Majka
OdpowiedzUsuńZROBIŁAM !!! Trochę zmodyfikowałam przepis; gotowe spody babeczkowe napełniam pomarańczowym lemon curd i dołożyłam mincemeat. Bajka :)
OdpowiedzUsuńMuszę jeszcze trochę dopracować przepis, ale dziękuję za inspirację :)))