Chyba coś jest na rzeczy skoro takie przepisy zaczynają się
pojawiać. Ranki zaczynają się mgliście a słońce jakby nieco senne nam świeci
(jeśli w ogóle świeci). Czas zup gorących i pachnących, gęstych i
energetycznych nadchodzi. Boję się
wymienić nazwę tej, która nadchodzi, żeby jej nie sprowokować do pośpiechu. Zawsze
we wrześniu mam nadzieję, że w tym roku będzie inaczej. Tym razem jesień o nas
zapomni i pójdzie się rządzić pod inną szerokością geograficzną. Chyba tylko ja
mam nadzieję, bo cała przyroda wokół już się przygotowała. Śliwki spadają, gruszki jeszcze się trzymają
ale widzę, że już niedługo. Dziki postanowiły zrobić jesienne wykopki i z pięknego trawnika, jak co roku, zrobiły
jesień średniowiecza. W jeżyny nawet się nie zapuszczam, bo pająków tam więcej niż
liści. Siedzą takie opasłe i tylko czyhają, żeby wleźć na spodnie. Dziękuję pięknie.
A najgorsze jest to, że wczoraj wypatrzyłam pierwszego
czerwonego muchomora. Zgroza mnie ogarnęła. Jak nic idą zmiany. Na pocieszenia
obok rósł piękny kozaczek.
Dwie rzeczy mnie jeszcze trzymają w nadziei. W sadzie rośnie
brzoskwinia. Jest obsypana owocami ale na razie niedojrzałymi. Po raz pierwszy
się zdarzyło, że gruszki dojrzały a brzoskwinia się leni. Czyli może coś wie?
Po drugie, nasze koty nie przeniosły się jeszcze pod dach. Nawet deszcz nie
jest w stanie ich zniechęcić. Tylko Panna Kota woli ciepłą poduszkę od
wilgotnych spacerów.
Może lato jeszcze trochę z nami zostanie?
Jako osoba przezorna lubię mieć plan awaryjny. Na wypadek
porannego lub wieczornego przymrozka. Krótkich gaci jeszcze nie chowam, ale zupę
dyniową mam przygotowaną. Licho nie śpi.
Zupa dyniowo gruszkowa z szałwią
1 gruszka
1 cebula
2 ząbki czosnku
2 szklanki upieczonej
dyni (hokkaido lub butternuta)
kilkanaście liści szałwii
ser manchego do starcia
litr bulionu
2 łyżki topionego serka
2 łyżki śmietanki kremówki
1 łyżka oliwy
1 łyżka masła
sól
pieprz
Piekarnik rozgrzewamy
do 180 stopni. Dynię kroimy na ćwiartki i pieczemy polaną oliwą i lekko
posoloną aż będzie miękka.* Obieramy cebulę i gruszkę a potem kroimy w kostkę.
Na patelnię wlewamy oliwę i wrzucamy 4 liście szałwii. Podgrzewamy
oliwę, żeby nabrała szałwiowego aromatu (około 4 minut) i wyjmujemy liście.
Dodajemy masło i kiedy się stopi wrzucamy pokrojoną cebulę i gruszkę.
Kiedy będą lekko karmelizowane, wlewamy bulion i dodajemy
dynię. Gotujemy dwie minuty i miksujemy zupę. Ostrożnie, bo gorąca zupa jest
niebezpieczna.
Do miksowanej zupy wlewamy śmietanę i dodajemy serek.
Doprawiamy solą i pieprzem.
Jeżeli zupa jest za gęsta, dolewamy do niej bulionu.
Na patelni rozgrzewamy kilka łyżek oleju i wrzucamy liście
szałwii. Nie spuszczajcie patelni z oka. Szałwia powinna pozostać zielona.
Gorący olej sprawi, że liście będą chrupkie.
Wlewamy porcję zupy na talerz. Ścieramy obieraczką do warzyw
kilka pasków sera i kładziemy na środek talerza. Obok kładziemy chrupkie liście
szałwii. Jeszcze nieco świeżo zmielonego pieprzu i jemy ze smakiem.
* nadmiar dyni możemy zamrozić
Druga zupa to pomidorówka z anyżem. Ta zupa była produktem
ubocznym sosu pomidorowego. Dzieci za dyniową raczej nie przepadają za to pomidorowa to zawsze celny strzał.
Potrzebujemy na zupę pomidorową:
2 kilogramy pomidorów
1 gwiazdkę anyżu
1 gałązkę bazylii
1 łyżeczkę soli
pół łyżeczki cukru
3 łyżki serka mascarpone
bulion
ewentualnie parmezan lub makaron
2 kilogramy pomidorów zalewamy wrzątkiem, żeby się pozbyć
skórek. Zalane gorącą wodą pomidory przykrywamy i odstawiamy do przestygnięcia. Kiedy wystygną skórka zejdzie bez
problemów.
Potem wrzucamy je do garnka z łyżeczką soli, połową łyżeczki
cukru, jedną gwiazdką anyżku i gałązką bazylii. Gotujemy pół godziny i wyjmujmy
anyż i bazylię. Miksujmy i dolewamy tyle bulionu, żeby całość miała waszą
ulubioną gęstość. Na koniec miksujmy z dwiema łyżkami mascarpone. Doprawiamy
(jeśli trzeba) solą i pieprzem.
Wlewamy na talerz. Na widelec nabieramy mascarpone i
zataczamy kręgi w zupie. Sypiemy na górę nieco parmezanu i podajemy.
Dzieci
zadowolą się nieco bardziej płynną wersję z dodatkiem makaronu.
Obie zupy spełniają wszystkie oczekiwania zupowe na zbliżającą się, "sami wiecie kogo".
Smacznego i kolorowego środka tygodnia
Mmmm uwielbiam ciepłe rozgrzewające zupy, twoje maja kolory jesienne, takiej ciepłej jesieni, wiec mam nadzieje, że to coś...jeszcze nie przyjdzie...a przynajmniej nie tak szybko.Mimo tego co się dzieje za oknem....wierze w ciepłe jeszcze trwające lato, a potem...wspaniała ciepłą i kolorową jesień.Ściskam Cię serdecznie i dziekuję za odwiedziny u mnie:)))
OdpowiedzUsuńP.s...a u mnie były znôw Twoje racuszki:)))
Ja osobiście nie przepadam za tego typu daniami,jednakowoż to wygląda bardzo zachęcająco ;)
OdpowiedzUsuńWykorzystam w wolnym czasie ;)
Zapraszam do mnie.Do komentowania i dodania bloga do obserwacji ;)
właśnie kupiłam dynię ,czytasz w moich myślach Limonko,jutro będzie zupka z Twojego przepisu.Futrzste są cudne mogę na nie patrzeć,patrzeć i patrzeć,masz dużo futerka do przytulania.Co się tyczy pogody chodzą słuchy,że pażdziernik będzie bardzo ciepły i suchy.Pozdrawiam.Majka.
OdpowiedzUsuńZupa dyniowa, gorąca herbata i kot do miziania to są podstawy przetrwania jesieni!
OdpowiedzUsuń