czwartek, 19 września 2013

Chwila buntu i rydze w śmietanie z babką ziemniaczaną




Wszystkiego jest za dużo. Śliwek, brzoskwiń, jeżyn, malin i grzybów. Piec w kuchni zastawiony garami. Produkcja przetworów wkroczyła w swoją szczytową fazę.
Jestem człowiekiem niekonsekwentnym, łamiącym samej sobie składane obietnice.
Łatwo jest obiecywać w czerwcu, że tym razem zero powideł ze śliwek, żadnych konfitur brzoskwiniowych a grzyby będę omijać z daleka. Do jesieni były wtedy całe trzy miesiące i wydawało mi się, że wytrwam w postanowieniu bez problemu.
Kto się spodziewał, że okoliczne chaszcze zasypią nas jeżynami i malinami? Czy ktoś podejrzewał, że na łące pod domem zakwitną (w sensie jak najbardziej dosłownym) rydze?
I co? Miałam pozwolić się zmarnować takiemu dobru? Zakasłam rękawy, zaprzęgłam do roboty część rodziny i jakoś poszło. Tylko teraz końca nie widać. Jeżyny dalej owocują jak w transie. Zaczynają spadać śliwki. Wiecie co to znaczy? że nie będę mogła spokojnie przejść przez sad.
W zeszłym roku suszyłam te węgierki i suszyłam i wydawało mi się, że obdaruję nimi pół miasta. Teraz zapowiada się podobnie.
Na dodatek znajomi przytaszczyli wór aronii i wywrotkę cukinii. Zapowiada się długi sezon przetwórczy.
A tu chłód zagląda przez ramię. Powinnam raczej pakować manatki i ruszać do miasta.
Ktoś ostatnio rozpuścił hiobową wieść na mojej wsi o przymrozku. 
Jak to się dzieje, że ten czas pędzi jak szalony? Dopiero co wypatrywaliśmy pierwszych poziomek i zaglądaliśmy bocianom do gniazd a tu z dnia na dzień wszystko pożółkło, przekwitło lub odleciało. Jesień budzi we mnie średni entuzjazm. Jakbym była małą myszką, która uwija się wokół norki i robi zapasy na koniec świata.
Podobno ciśnienie dziś jest rekordowo niskie. Może ono tłumaczy mój sceptycyzm. Tłukę się garami z konfiturą jeżynową, rzucam po tarasie obieranymi rydzami. Czuję irytację, że zbierając ostatnie brzoskwinie zapadam się w dziury zostawione przez dziki. Ojejku! Jak historia lubi się powtarzać. Co roku to samo! Śliwki, grzyby, dziki, powrót do miasta, moje marudzenie. Może rzucić to wszystko w diabły, spakować szpilki, bikini i krem do opalania, zdefraudować nasze oszczędności i wyruszyć w świat? A może razem z MMŻ zamiast budować domy i fabryki, zamiast pakować do słojów rydze w occie zamkniemy dom na głucho i zostawimy kartkę „ teraz nas nie ma bo pojechaliśmy znaleźć siebie”.
No i pięknie. Pobuntowałam się trochę, wypiłam kawę i chyba jest mi lepiej.

Aha, przecież powinien być wpis o jedzeniu.
Dziś babka ziemniaczana i rydze w śmietanie.


Babka ziemniaczana:

1 kilogram ziemniaków
2 cebule
4 ząbki czosnku
3 jajka
1 łyżka pszennej mąki
3 łyżki posiekanego koperku
3 łyżki topionego masła
1 łyżeczka soli
sporo pieprzu
szczypta gałki muszkatołowej
1 łyżka oleju

Babkę robi się jak placki. Moja pierwsza babka była produktem ubocznym właśnie placków ziemniaczanych.
Trzeba zetrzeć na tarce ziemniaki. Potem wyłożyć je na sito, żeby nieco odkapały. Cebulę i czosnek kroimy drobno i szklimy na gorącym oleju. Nieco odwodnione ziemniaki łączymy z cebulą i czosnkiem. Dodajemy jajka, przyprawy i mąkę. Wsypujemy koperek i chłodne masło. Mieszamy dokładnie. Foremkę smarujemy masłem i wlewamy masę ziemniaczaną. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni i pieczemy godzinę.
Podajemy z kwaśną śmietaną lub jako dodatek do rydzów.


Rydze* w śmietanie:

kilogram rydzów
1 cebula
1 ząbek czosnku
dwie łyżki natki pietruszki
skórka otarta z połowy cytryny
1 łyżka oliwy
spora szczypta soli
pieprz
1 szklanka śmietany kremówki

Dokładnie myjemy rydze, żeby nic nam nie zgrzytało między zębami w czasie jedzenia. Osączamy je na sicie. Na patelni rozgrzewamy oliwę i krótko smażymy pokrojoną w piórka cebulę i czosnek. Wrzucamy grzyby i smażymy wszystko do odparowania się wody. Wtedy solimy i pieprzymy rydze. Wlewamy śmietankę,wsypujemy pietruszkę i skórkę z cytryny. Zagotowujemy i zdejmujmy z ognia.
Wykładamy na talerze posypując grzyby jeszcze jedną porcją świeżo mielonego pieprzu.
Podajemy z plastrem babki ziemniaczanej lub bez niego.


Pozwólcie, że zrobię osobistą uwagę. Babka ziemniaczana była tu całkowicie zbędna. Same rydze są tak wyśmienite, że pal licho babkę.



*Rydze można z powodzeniem zastąpić kurkami czy podgrzybkami. Unikajcie maślaków bo są za mokre do tego dania.


Smacznego i nieco wyższego ciśnienia

6 komentarzy:

  1. Mnie od rana zamykają sie uczy, takie to ciśnienie i ciągle mi sie ziewa. a u Ciebie jesiiennie nie tylko w przyrodzie ale i w kuchni....apetycznie i kolorowo i napewno ..ściskam Cię serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Same pysznosci i jakie piekne buntowanie sie! Zaloze sie Limonko, ze na sliwki znajda sie chetni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dostanę babkę ziemniaczaną i rydze w śmietanie
    to mogę przyjechać i pomóc w tym przetwarzaniu;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro sobota czyli dobry czas na grzyby. Przyjeżdżaj to usmażymy i rydze w śmietanie i powidła śliwkowe. Pozdrawiam cieplutko:))

      Usuń
  4. Zrobię taką babkę :) Bo uwielbiam placki, ale nie lubię w nich smażenia. Więc babka jak znalazł :)
    Zazdroszę takiej obfitości, ale pewnie pracy przy niej nie mało :)
    A rydze uwielbiam, tylko czemu są najdroższe na targu? Szczęście mieć je pod nosem :)

    OdpowiedzUsuń