Niektórzy potrafią sobie zorganizować życie.
Zanim wyjadę w podróż jakąkolwiek, kupuję kilkanaście
opracowań naukowych, okopuję się w Internecie i wysysam wiedzę z wszechświata
na wszelkie możliwe sposoby. No tak, ale ja mam wpisane do karty zdrowia:
„uwaga, ona musi wiedzieć wszystko”.
Dlatego z taką ciekawością przyglądam się innym,
wyruszającym w świat.
Nasi znajomi w piątek wybierali się do Kolumbii. Przy
lampeczce wina opowiadali, że jeszcze nie zdecydowali, że może za jakiś czas. W
sobotę zadzwonili, żeby się pożegnać, bo lecą. W niedzielę.
Pojechaliśmy poobserwować ich zmagania z bagażem i odstawić
na dworzec. Chyba nie bardzo wierzyliśmy, że oni tak serio.
A oni spakowali dwa plecaki, dwie walizki, zabrali butelkę
żubrówki i kanapki, i zniknęli. Odezwą się w okolicy środy. Oczywiście jeśli
prosto z lotniska nie porwie ich jakaś kokainowa banda.
Ciągle jestem pod sporym wrażeniem. Dziś decyzja, jutro
realizacja. Ludzie jednak są różni. I chyba dobrze. Jest się czemu dziwić.
Po naszych podróżnikach zostało pudełko lukrecji (nie
zdążyli zjeść), Żołądkowa Gorzka (zdecydowanie obciążyła bagaż), paczka w
połowie rozmrożonego szpinaku (wyłączyli lodówkę).
Z lukrecji najbardziej lubię…imię. Jako cukierek jest
nieakceptowalna. Żołądkowa poczeka do szczęśliwego powrotu a szpinak wyląduje
na talerzu.
Makaron ze
szpinakiem, serkiem i wędzonym łososiem
na dwie porcje
paczka mrożonego szpinaku w liściach
szklanka jakiegoś ulubionego makaronu
2 ząbki czosnku
opakowanie serka philadelphia
100 dkg łososia wędzonego
2 łyżki masła
sól
pieprz
nieco startego parmezanu
Zaczynamy od przygotowania sobie bazy czyli szpinaku.
Rozmrożony szpinak wykładamy na sitko by ociekł z nadmiaru
wody.
Na patelni rozgrzewamy masło i dodajemy odsączony szpinak i
przeciśnięty przez praskę czosnek. Smażymy, mieszając przez 5-7 minut.
Dokładamy serek i solimy do smaku. Zagotowujemy szpinak z philadelphią. Wyłączamy
ogień.
Pora na makaron. Do sporego gara z gotującą się wodą z
łyżeczką soli wkładamy makaron i gotujemy al dente (lub jak kto lubi). Gotowy
makaron odcedzamy i wkładamy do rondla ze szpinakiem. Mieszamy. Rwiemy na
kawałki łososia i dodajemy do makaronu.
Nakładamy porcje na talerze i posypujemy parmezanem i świeżo
zmielonym pieprzem.
I wracamy myślami do różnych sposobów podróżowania.
Smacznego
Kocham ten makaron!
OdpowiedzUsuńA ja kocham ciebie:)))
OdpowiedzUsuń❤
UsuńUwielbian...makaron i podróże, podróże i makaron pod każdą postacią, więc pewno ta potrawa byłaby jedną z moich ulubionych:) Dziękuję bardzo, za serdeczny komentarz na moim blogu:)) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńPołączenie podróży i makaronu już dobrze brzmi. Ja też uwielbiam i jedno i drugie. Uściski wysyłam
UsuńOj i ja bym chciała tak spontanicznie gdzieś wyjechać , Kolumbia to coś cudownego 1:)
OdpowiedzUsuńTwój przepis prezentuje się przesmacznie mimo ,że nie przepadam za szpinakiem to łososia wręcz uwielbiam !! :)
Szpinak to zimowa zielenina, dająca wiele możliwości. Skuś się kiedyś. Zacznij od tego co lubisz czyli łososia...z małą porcją szpinaku. Pozdrawiam:)
UsuńTo jest najlepszy makaron na świecie!
OdpowiedzUsuńI to mi się podoba. Całuski
Usuń