Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kolumbia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kolumbia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 12 marca 2013

Rozmrożony szpinak i różne sposoby podróżowania



12 godzin autobusem. Potem krótka (!) podróż samolotem do Madrytu. Tam strajk pracowników lotniska. I już można wsiadać do samolotu lecącego do Bogoty. Stamtąd niecałe 4 godziny samolocikiem na wyspę. Szybka kalkulacja i wyszło mi, że potrzeba marnych 40 godzin, żeby dołączyć do chłopców z Medelin. To nic, że długo. To nic, że w ostatniej chwili. To nic, że bagaż za ciężki. Na miejscu czeka upał, palmy, morze rumu i dreszczyk emocji.

Niektórzy potrafią sobie zorganizować życie.

Zanim wyjadę w podróż jakąkolwiek, kupuję kilkanaście opracowań naukowych, okopuję się w Internecie i wysysam wiedzę z wszechświata na wszelkie możliwe sposoby. No tak, ale ja mam wpisane do karty zdrowia: „uwaga, ona musi wiedzieć wszystko”.
Dlatego z taką ciekawością przyglądam się innym, wyruszającym w świat. 
Nasi znajomi w piątek wybierali się do Kolumbii. Przy lampeczce wina opowiadali, że jeszcze nie zdecydowali, że może za jakiś czas. W sobotę zadzwonili, żeby się pożegnać, bo lecą. W niedzielę.
Pojechaliśmy poobserwować ich zmagania z bagażem i odstawić na dworzec. Chyba nie bardzo wierzyliśmy, że oni tak serio.
A oni spakowali dwa plecaki, dwie walizki, zabrali butelkę żubrówki i kanapki, i zniknęli. Odezwą się w okolicy środy. Oczywiście jeśli prosto z lotniska nie porwie ich jakaś kokainowa banda.

Ciągle jestem pod sporym wrażeniem. Dziś decyzja, jutro realizacja. Ludzie jednak są różni. I chyba dobrze. Jest się czemu dziwić.

Po naszych podróżnikach zostało pudełko lukrecji (nie zdążyli zjeść), Żołądkowa Gorzka (zdecydowanie obciążyła bagaż), paczka w połowie rozmrożonego szpinaku (wyłączyli lodówkę).
Z lukrecji najbardziej lubię…imię. Jako cukierek jest nieakceptowalna. Żołądkowa poczeka do szczęśliwego powrotu a szpinak wyląduje na talerzu.


Makaron ze szpinakiem, serkiem i wędzonym łososiem
na dwie porcje

paczka mrożonego szpinaku w liściach
szklanka jakiegoś ulubionego makaronu
2 ząbki czosnku
opakowanie serka philadelphia
100 dkg łososia wędzonego
2 łyżki masła
sól
pieprz
nieco startego parmezanu

Zaczynamy od przygotowania sobie bazy czyli szpinaku.
Rozmrożony szpinak wykładamy na sitko by ociekł z nadmiaru wody.
Na patelni rozgrzewamy masło i dodajemy odsączony szpinak i przeciśnięty przez praskę czosnek. Smażymy, mieszając przez 5-7 minut. Dokładamy serek i solimy do smaku. Zagotowujemy szpinak z philadelphią. Wyłączamy ogień.
Pora na makaron. Do sporego gara z gotującą się wodą z łyżeczką soli wkładamy makaron i gotujemy al dente (lub jak kto lubi). Gotowy makaron odcedzamy i wkładamy do rondla ze szpinakiem. Mieszamy. Rwiemy na kawałki łososia i dodajemy do makaronu.
Nakładamy porcje na talerze i posypujemy parmezanem i świeżo zmielonym pieprzem.




I wracamy myślami do różnych sposobów podróżowania.
Smacznego