wtorek, 29 lipca 2014

Makaron z małżami i chorizo czyli zupełnie nie w włoskim stylu

























Ale ten czas przeleciał! Wiadomo, wakacje!
Może nie do końca takie, jak sobie wymarzyliśmy ale ani w głowie mi narzekanie. Pogoda była...zaskakująca, okoliczności przyrody nie rozczarowujące, jedzenie absolutnie pyszne, a zakupy udane. Czyli wszystko jest na plus.
Ilość wody jaka na nas spadła w drodze powrotnej napełniłaby niejeden spory basen. Spowodowała korek gigant na drodze do Triestu i była przyczyną wielu frustracji i opóźnień w powrocie do domu.
Nie tylko my wpadliśmy na pomysł jazdy przez sobotnią Europę. Myślę, że zamknięcie w blaszanym pudełku na kilka godzin jest świetnym miernikiem stosunków panujących w stadzie. Jeżeli wychodzi się z tej próby zwycięsko, to znaczy, że już żaden kataklizm nie będzie straszny.
Jedyny minus takiej mozolnej jazdy, to potrzeba przedłużenia urlopu.
A tu koniec pieśni. Poniedziałek nadszedł bezlitosny. I cieplejszy niż te toskańskie. Czas pożegnać się rozmemłaniem i wziąć się w garść. Robota sama się nie zrobi. Im wcześniej pożegnamy wakacje, tym szybciej czas upłynie do następnych.
Nie będę opowiadać o pięknie włoskich miasteczek i niezrównanych toskańskich lodziarniach. Przynajmniej nie dzisiaj. Na to przyjdzie czas, kiedy zajmę się zdjęciami.
Na dowód, że całkowicie wróciłam do rzeczywistości zrobię dziś makaron zupełnie nie we włoskim klimacie. Raczej bliski Hiszpanii niż Italii.
To nie znaczy, że mam po dziurki w nosie pasty, mozzarelli i parmezanu. Ten moment nie nadejdzie nigdy. 
Przyczyna utworzenia tego dania była prozaiczna. Lodówka po przyjeździe zazwyczaj świeci pustkami. To, co przywieźliśmy z Włoch na razie traktowane jest jak święte relikwie więc obiad trzeba było wykreować z tego, co leżakowało w chłodzie.
Na użycie pecorino z Pienzy i prosciutto z Parmy przyjdzie czas, kiedy dopadnie nas tęsknota (czyli najpóźniej pod koniec tygodnia).
Na razie sprzątamy lodówkę.



Makaron z małżami i chorizo

garść makaronu (ulubionego)
paczka małży bez muszli (moje były zamrożone)
kawałek kiełbasy chorizo (około 5 cm)
1 papryczka peperoncino (lub pół łyżeczki suszonej)
1 cebula
2 ząbki czosnku
4 łyżki oliwy
łyżeczka posiekanych igiełek rozmarynu
sól, pieprz

Na oliwie podsmażamy pokrojone na półplasterki chorizo, dorzucamy pokrojoną w kostkę cebulę i posiekany czosnek. Dorzucamy drobno pokrojoną papryczkę (lub odrobinę suszonej).
Smażymy do zeszklenia się cebuli. Wsypujemy rozmrożone małże i posiekane igiełki rozmarynu. Mieszamy, podgrzewamy i doprawiamy solą.
Zdejmujemy z ognia.
Gotujemy makaron i przecedzony wsypujemy do garnka z sosem. Dolewamy 3-4 łyżki wody z gotowania się makaronu i mieszamy.
Doprawiamy do smaku według upodobań.
Nalewamy kieliszek zimnego prosecco i przymierzamy się do powrotu w realny świat.





Smacznego

12 komentarzy:

  1. Pecorino z Pienzy jest wyborne. Mam wrażenie, że kupiłam niemalże identyczną deskę do krojenia. Czyżby z Toskanii? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi mówi, że chodzimy tymi samymi ścieżkami:)))
      Deska kupiona w Cortonie:)

      Usuń
  2. Świetne danie, smakowite połączenie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam pięknie u mnie:)) I dziękuję za dobre słowo:)

      Usuń
  3. Jak dobrze, że jesteś dobrze ze wrociliscie cali i zdrowi. Teraz czekam na wysp pysznych potraw włoskich:)

    Miło mi, że lektura się przydała;)))
    Ściskam Was

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka paste moglabym jesc codziennie. Na przemian z jakims risotto!

    OdpowiedzUsuń
  5. To danie musi być wyborne, jestem głodna od samego patrzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najwyższy czas ruszyć do kuchni:)) W mig będzie na stole:)

      Usuń
  6. Uwielbiam małże! Chętnie wypróbuję Twój przepis, wygląda mega smakowicie :) na pewno bęstę stałą bywalczynią Twojego bloga! Bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam u mnie serdecznie i gorąco zapraszam. Pozdrawiam:))

      Usuń