Leje jak z wiadra. W powietrzu wyczuwam
lekką irytację. Co to za wakacje? Dlaczego leje? Jak ja się pokażę
koleżankom nie opalona?
Zawoalowane pretensje skierowane są do
mnie.
Czy ja odpowiadam za pogodę?
Poniekąd tak, bo to w mojej głowie
powstała myśl o wakacjach w Toskanii. Na mnie spoczywa ciężar
odpowiedzialności za pogodę, a raczej jej brak. To mnie obarcza
chłodna woda w basenie i marudzące dzieci. To ja muszę wziąć na
swoje sumienie rozczarowane spojrzenia w bure, chmurne niebo.
Mnie te drobiazgi w postaci burz i
deszczu nie przeszkadzają. Nie mam też presji zdobycia soczystej
opalenizny. Basen w deszczu może być równie ekscytujący jak ten w
pełnym słońcu. Wszystko jest kwestą interpretacji.
Powietrze po burzy jest tak czyste, że
robienie zdjęć jest niewyobrażalną przyjemnością.
Kiedy pada można wykorzystać to, co
rośnie na pobliskich krzakach. Mała wycieczka do pobliskiego
marketu, zakup butelki i mocnego alkoholu i już na półce stoi
zalążek nalewki, której nie zrobiłabym w kraju.
Żadne najsłoneczniejsze dni i
optymistyczne prognozy nie dadzą mi możliwości robienia nalewki
zielonej jak absynt.
Tutaj jej główny składnik rośnie
jako basenowe zarośla. To laur czyli wawrzyn. Robiliście kiedyś
laurową nalewkę?
Jeśli dostaną się w wasze ręce
świeże liście laurowe, to oprócz wykorzystania ich do obłożenia
mięsa, zalejcie je spirytusem i obserwujcie jak bieleją z każdym
dniem.
Laurowa nalewka toskańska
15 świeżych liści laurowych
pół litra spirytusu
po dwóch miesiącach:
pół litra wody
300 g cukru ( ilość cukru jest
uzależniona od waszego gustu)
Świeże liście zalewamy spirytusem i
odstawiamy na 2 miesiące. Wstrząsamy butelką od czasu do czasu.
Liście z każdym dniem są coraz bledsze a nalewka coraz zieleńsza.
Po dwóch miesiącach przecedzamy nalew
laurowy i wyrzucamy liście.
Cukier zagotowujemy z wodą i studzimy.
Przestudzony syrop cukrowy łączymy z
nalewem laurowym.
Mieszamy, zamykamy i chowamy w
spiżarni. Po trzech miesiącach rozlewamy do kieliszków w celach
badawczych.
Nie powiem wam jak smakuje moja
nalewka, ponieważ ma dopiero 7 dni. Ta, którą próbowałam miała
dwa lata i była....boska.
Moja jest naiwnie zielona i daje
nadzieję na atrakcyjny produkt końcowy. I będzie moją pamiątką
z burzowej, licowej Toskanii.
Pozdrawiam
Dzisiaj u mnie pochmurno i deszczowo, ale jak tylko słonce wyjdzie to...wyślę Ci w piękne okolice Toskani, tam gdzie Ty jestes..Z ciepłymi pozdrowieniami...:)
OdpowiedzUsuńCóż, wiele rzeczy to kwestia interpretacji. Jeśli ma się pozytywny stosunek do deszczu, to nie będzie przeszkadzał :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że nalewka wyjdzie Ci wyśmienita :)