Mały ale za to ho, ho.
Znacie to powiedzenie? Do dzisiejszej
bohaterki pasuje jak ulał. Stawiając obok siebie z jednej strony
małą sardynkę a z drugiej kawałek tuńczyka czy halibuta nie
będziemy mieli wątpliwości, kto tu rządzi. Smakowo oczywiście.
Nie mamy zbyt wielu okazji, żeby
cieszyć się świeżymi sardynkami, ale jeśli tylko takie
zobaczycie, to nie wahajcie się ani minuty. To maleństwo jest
bardzo wdzięcznym materiałem do pracy. I nie wymaga żadnych
fikuśnych dodatków. Zakup sardynek i pudełka oliwek oraz
upieczenie papryki sprowadzi na wasz stół namiastkę Hiszpanii.
Jeśli schłodzicie do tego jakieś białe wino, to fiesta gotowa.
Wracając do sardynek, pamiętajcie o
kupnie rybek w całości. Te pozbawione główek powinny obudzić
waszą czujność, bo nic tak nie zdradza świeżości (lub jej
braku) ryby jak spojrzenie jej w oczy. No i zapach, oczywiście.
Świeża ryba powinna pachnieć morzem a nie rybą.
Sardynka może być zjedzona w formie
smażonej jak chipsy albo w wersji ugotowanej w soku pomarańczowym.
Brzmi dziwnie? Zeszłoroczny kurs gotowania na Sycylii był może mało udany ale kilka dobrych rad
zapamiętałam. Jedna dotyczyła marynowania ryby i tego, że świeżo
wyciśnięty sok pomarańczowy jest dobry nie tylko do campari.
Dziś nie będzie o sardynkach w stylu
sycylijskim lecz o takich jakie można spotkać w większości barów
tapas w Hiszpanii. Są chrupkie, pyszne i pobudzają apetyt na
więcej.
Marynowane chrupiące sardynki
marynata:
pół kilograma świeżych sardynek
ćwierć szklanki octu z białego wina
sok z jednej pomarańczy
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka cukru
pół łyżeczki soli
pół łyżeczki oregano
oraz:
mąka do panierowania
olej do smażenia
Niestety jedna jest rzecz, która mąci
szczęście związane z jedzeniem ryby. Trzeba ją oczyścić. Wiem,
że taki rybny drobiazg jak sardynka nie zawsze bywa patroszony.
Jednak ja mam pewne opory przed jedzeniem ich w całości. Chcąc nie
chcąc, muszę je oczyścić. Jeżeli nie macie takich problemów jak
ja, po prostu je umyjcie i osuszcie. W innym razie musicie je przed
myciem wypatroszyć. Cała reszta rybki czyli główka, ogonek i
kręgosłup zostaje.
Oczyszczone rybki wkładamy do marynaty
i marynujemy co najmniej godzinę a najlepiej zostawiamy w marynacie
na noc.
Potem sypiemy mąkę do miski.
Rozgrzewamy olej na głębokiej patelni. Sardynki osuszamy papierowym
ręcznikiem i obtaczamy w mące.
Strzepujemy jej nadmiar i kładziemy
rybki na gorący olej. Smażymy do uzyskania złotego koloru czyli
jakieś trzy minuty.
Usmażone sardynki zostawiamy na chwilę
na papierowym ręczniku, żeby pozbyć się nadmiaru oleju.
Podajemy je na gorąco lub zimno z
cząstką cytryny lub sosem majonezowo czosnkowym
Zaręczam wam, że szybciej znikają z
talerza niż zapach po ich smażeniu z kuchni. Ale coś za coś.
Jeżeli nie lubicie zapachu smażonej ryby, sięgnijcie po tuńczyka
czy pangę. One nie pachną ale też średnio smakują. Ja wolę
sardynki.
Smacznego
Czytanie Twojego bloga w czasie lunchu Limonko to samo ryzyko. Klawiature mam obsliniona a sardynek nigdzie w okolicy nie widze!
OdpowiedzUsuńNo to mi brakuje w zasadzie tylko... świeżych sardynek;)
OdpowiedzUsuńNawet wino już schłodzone!
Jeszcze nigdy nie widziałam ich w sprzedaży.
Schrupałabym...
Ja kupiłem świeże w Chorwacji i zamrożone przywiozłem.
UsuńOj u mnie niestety...świeżych sardynek jak...na lekartswo.Niestety nie ma w okolicy, nie ma w sklepach, trzeba odwiedzić większe miasta, może tam, znajde je...i przygotuje tak fantastyczne danie. Pozdrawiam Was wiosennie i cieszę się,że znów jesteś ze swoim fascynującym wpisem...:))Brakowało mi ich!:)
OdpowiedzUsuńWiecie gdzie kupiłam świeże, pachnące morzem sardynki? Nigdy byście nie zgadły! ....W Żarkach na targu! Świat potrafi być zaskakujący.
OdpowiedzUsuńMój mąż będąc we Włoszech za każdym razem kusi się na tak przygotowane rybki. Osobiście jednak wciąż mam awersję do pochłonięcia całej sardynki. No nie wiem dlaczego, ale nie potrafię się zmusić. Może w tym roku wypróbuję :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńjuz się marynuja
OdpowiedzUsuńkupilem mrozone,ogromne,prawie jak sledzie... wypatroszylem,upieklem ... pyyyycha ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo:))
UsuńMialam dzisiaj na obiad, ale nie Sardynki tylko Sardele.
OdpowiedzUsuń