czwartek, 3 kwietnia 2014

Wiosna w kuchni, wiosna w przyrodzie czyli bułeczki jak różane pączki























Podobno są tureckie. Piekłam kiedyś chleb turecki z rodzynkami i ciągle sobie obiecuję, że do niego wrócę.
Te bułeczki wpadły mi w oko ze względu na wygląd. Są bardzo adekwatne do tego co teraz w przyrodzie. Rosną w oczach i wyglądają jak pączki. Nie te na tłusty czwartek ale te na drzewach.
Śliwy i czereśnie zaczynają kwitnąć w mieście. Mam takie ulubione miejsce, gdzie przeplatają się drzewka kwitnące na różowo i kwitnące na biało. Czysta poezja.
Kasztany też mnie zaskoczyły swoim pośpiechem. Na wsi mojej jedyny kasztan w okolicy ma dopiero zapowiedź pączków. Ale stoi sam i nikt mu nie powiedział, że jego miejska rodzina wyprzedza go o dwa tygodnie.
Wszystko na mojej wsi jest opóźnione. I nie ma się czemu dziwić, skoro wczoraj w okolicach porannej siódmej termometr pokazywał minus siedem!!!
Forsycja zapomniała o kwitnieniu a magnolia ciągle jeszcze śpi snem zimowym. Tylko róże zachowują się nieodpowiedzialnie i wypuszczają wszystko, co się da. One chyba nie spodziewają się się mroźnych niespodzianek albo mają lepszą (niż kasztan i magnolia) komunikację z miastem.
Skoro róże pączkują, to i bułeczki są na czasie. Pełno ich internecie. Raz wymagają użycia jogurtu innym razem odrobiny oleju. Tutaj i tutaj i tutaj możecie znaleźć różne wersje.
Moje są bardzo tradycyjne, czyli mąka, drożdże, cukier, masło i jajko. Prawie włoskie panettone.
Nie wiem czy są tureckie czy irlandzkie ale wiem, że są pyszne.










































Bułeczki różyczki z serem

na 8 sztuk bułeczek

250 g mąki pszennej
50 g cukru
2 żółtka
70 ml ciepłego mleka
4 g suchych drożdży
50 g rozpuszczonego masła
szczypta soli
otarta skórka z połowy pomarańczy

nadzienie serowe:

20 dkg twarogu
50 g cukru
1 jajko
1 łyżeczka esencji waniliowej
pół szklanki mielonych migdałów
otarta skórka z drugiej połówki pomarańczy

Jajko roztrzepujemy i dzielimy na dwie części. Jedną dodamy do nadzienia a drugą będzie służyła do posmarowania bułeczek.
Wszystkie składniki nadzienia mieszamy i odstawiamy na bok.

Przygotowujemy ciasto drożdżowe.
Ze zrobieniem tych bułeczek poradziłby sobie nawet przedszkolak (przy niewielkiej naszej pomocy).
Mieszamy mąkę z drożdżami. Żółtka ubijamy z cukrem i solą i skórką pomarańczową. Mieszamy z mlekiem.
Żółtka z mlekiem wlewamy do mąki. Wyrabiamy ciasto. Kiedy składniki są już dobrze połączone dodajemy powoli wystudzone masło i wyrabiamy jeszcze 10 minut. Ciasto powinno być sprężyste i gładkie.
Przykrywamy miskę z ciastem folią i zostawiamy do wyrośnięcia czyli około godziny. Kiedy ciasto podwoi swoją objętość ,wyjmujemy je na stół i rozwałkowujemy je na grubość kilku milimetrów. Dzielimy je na osiem części (jak tort). Każdy kawałek formujemy w kulkę i ją rozwałkowujemy na placek o przekątnej około 20 cm. Nacinamy placek na krzyż, zostawiając środek nie przecięty (jak na zdjęciu). W ten środek nakładamy łyżkę nadzienia serowego. Nadzienie otulamy najpierw jednym płatkiem ciasta a potem resztą płatków.
Gotowe bułeczki odkładamy do wyrośnięcia na pół godziny, przykryte ręcznikiem.
Rozgrzewamy piekarnik do 190 stopni.
Wyrośnięte bułeczki smarujemy rozmąconym jajkiem i posypujemy płatkami migdałowymi. Pieczemy bułeczki pół godziny.





Zarumienione i pachnące bułeczki i szklanka mleka to wymarzone śniadanie czy podwieczorek. Nie tylko dla przedszkolaka.


Smacznego

3 komentarze:

  1. Zaciekawiły mnie te bułeczki. Przypominają mi francuskie brioche - a je uwielbiam nad życie. Następny weekend spędzam w domu, może upiekę Twoje bułeczki :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Limonko, twoje buleczki wyglądają niezwykle apetyczne, wspaniale i pewno smakują tak jak wyglądają,czyli obłędnie.wspaniale...moze i ja takie zrobie.Pozdrawiam Cię Wiosennie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekne buleczki i jak pieknie uwiecznione!

    OdpowiedzUsuń