Taka jesień jak dzisiaj jest równie
piękna na wsi jak i w mieście. Przeszłam dziś po raz pierwszy od
kwietnia przez pobliski park i po raz kolejny zachwycił mnie
kolorami i światłem.
Stoją w nim ogromne buki i dęby a pod
nimi szaleją wiewiórki. Oczywiście wtedy, kiedy drzewa nie są
obsikiwane przez kudłate stwory.
Poznałam ten park nieco przymusowo w
zeszłym roku i chyba na zawsze będzie mi się kojarzył z jesienią.
Nawet stanie na światłach w centrum
miasta było przyjemne. Słońce świeciło, ktoś do mnie pomachał
z sąsiedniego auta. Zanim mu odmachałam, zapaliło się zielone.
Ciekawe co wzbudziło taką sympatię? Ja czy może samochodzik?
A potem było tylko piękniej. Wyjazd
za miasto był jak otwarcie bloku z dziecięcymi rysunkami. Przyroda
używa kolorów na granicy kiczu.
Czy ja niedawno przypadkiem nie
narzekałam, że nie lubię jesieni?
Nie wierzcie kobiecie. Kobieta to
hormony, nastroje i widzimisię. Pod słowem „kobieta” mam na
myśli siebie. Niech nikt nie poczuje się urażony.
Dzisiaj wszystko jest odpowiednie,
zsynchronizowane. Pogoda, słońce, mój nastrój i optymistyczne
prognozy na przyszłość. Dziś jest pięknie.
Brzmi nieco entuzjastycznie? No cóż..
zawsze można o to obwinić hormony.
Jako dodatek do takiego lukrowanego
obrazka dziś będzie owoc idealny, kwintesencja jesieni. Jabłko.
Kto jest innego zdania też ma rację. Dziś jestem ugodowa.
Proponuję deser najprostszy: pieczone
jabłko. Moje młodsze Dziecko niedawno orzekło, że nie wiedziało,
że jabłko można upiec. Czy ja czegoś nie zaniedbałam? Jak można
przeżyć dzieciństwo i nie jeść pieczonych jabłek?
Czas to nadrobić.
Pieczone jabłko z orzechami i
rodzynkami
2 jabłka
1 łyżka orzechów włoskich
1 łyżka rodzynków
2 łyżki miodu
Szczypta cynamonu
Z jabłek wydrążamy środek z
pestkami. W miseczce mieszamy rodzynki i połamane orzechy. Dodajemy
cynamon. Mieszamy. Mieszanką napełniamy środek jabłek.
Wstawiamy jabłka na blaszkę lub do
ramekinów i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni.
Pieczemy jabłka około pół godziny. Na pięć minut przed końcem
pieczenia, na górę farszu dajemy do łyżce miodu.
Upieczone jabłka najlepiej smakują
kiedy nieco przestygną. Ja lubię podjadać je z łyżką jogurtu.
W taki dzień jak dzisiaj, nic więcej
nie jest mi na deser potrzebne.
Smacznego
Mlodsze dziecko nie wiedzialo, bo starsze ich nigdy nie lubilo. I tak mlodsze stracilo ;) Jablka pieczone lubie najbardziej w szarlotce, ale kto wie - moze od czasow przedszkola troszke mi sie gust zmienil? ;)
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba wracać do zapomnianych smaków. A nuż się coś nieoczekiwanego odkryje? Buźka
UsuńJa również wybrałam się na spacer dzisiaj..ale bardziej nożny...Pogoda była tak piękna, że wzięłam aparat fotograficzny i zrobiłam kilka...dziesiąt zdjęć. Część z nich pokaże na blogu. A co do machania..cieszę się, że są i tacy ludzie, którzy bezinteresownie potrafią...się uśmiechnąć i pomachać.
OdpowiedzUsuńJabłko pieczone..mmmm.-cud miód...i nic mi nie trzeba..oprócz błękitnego nieba i tak pięknej jesieni jak dzisiaj..Serdeczności Limonko wysyłam w Twoją stronę:)
Widziałam piękne efekty tego spaceru:)) Jesień u ciebie na całego. Dużo słońca i uśmiechów życzę:))
Usuń