Świadomość faktu, że by się nie
uciekło jest przytłaczająca. Zanim stanę pewnie na nogi (choć
słowo „pewnie” użyte jest tu zdecydowanie na wyrost), musi
upłynąć dłuższa chwila. Znalezienie balansu pomiędzy piętą i
krawędzią stopy trwa zazwyczaj dłuższą chwilę.
Potem i tak nie wiadomo czy zaboli z
prawej czy z lewej strony.
Jak długo nic nas nie boli, tak długo
nie zdajemy sobie sprawy ze swojej fizyczności. Pierwsza zadyszka po
dogonieniu autobusu bądź sforsowaniu 5 piętra powinna być
odebrana jako ostrzeżenie. Dobrze już było. Teraz będzie tylko
trudniej. Autobus będzie coraz częściej uciekał a piąte piętro
zaczniemy zdobywać windą. Na razie będziemy się tłumaczyć
brakiem czasu i osłabieniem np. wiosennym ale to tylko mydlenie
oczu.
Ci, którzy od kołyski dbają o swoją
sprawność fizyczną prychną z pogardą na tych co sapią. Ci
usportowieni są przecież lepsi, zdrowsi, jędrniejsi. Akurat!
Wszyscy słyszeliśmy o kimś, kto zna kogoś, kto ma znajomego,
któremu przy okazji uprawiania sportu coś odpadło lub się
popsuło.
Ale uprawianie sportu (nie mam tu na
myśli jakichś nieludzkich wysiłków) ma jedną dobrą stronę.
Głaszcze wyrzuty sumienia i sprawia, że czujemy się lepsi od
nieruchliwej strony ludzkości.
Fachowcy próbują z mojej smutnej
stopy uczynić wesołą stopę. Coś tam przez nią przepuszczają, w
czymś ją moczą i traktują prądem. I widzę, że nie tylko moje
nieusportowienie przywiodło mnie do tego gabinetu tortur. Obok
zagorzały rowerzysta walczy z bolącym kolanem. W drzwiach mijam się
z ofiarą parkowych przebieżek. Tak, tak, sport to zdrowie... a
potem tylko rehabilitacja.
Bulgur to zdrowie i nie grozi żadną
kontuzją. Kto nie wierzy, niech poszuka u wujka Googl'a.
Bulgur z opiekanymi gruszkami i halloumi
1 szklanka ugotowanego bulguru
1 cebula
1 ząbek czosnku
1 cukinia
2 suszone pomidory w oliwie
3 liście mięty
1 łyżka posiekanej pietruszki
ćwierć łyżeczki mielonej kolendry
sól pieprz do smaku
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka soku z cytryny
otarta skórka z cytryny
dodatkowo:
1 gruszka
dwa plastry haollumi
Na patelni z rozgrzaną oliwą smażymy
pokrojoną w kostkę cebulę i czosnek. Cukinię kroimy w kostkę i
dorzucamy do cebuli i czosnku. Smażymy minutę i dodajemy bulgur.
Mieszamy i zdejmujemy z pieca. Liście mięty drobno siekamy i
wsypujemy razem z pietruszką do bulguru.
Dodajemy kolendrę, suszone, pokrojone
pomidory sok i skórkę z cytryny i mieszamy.
Na patelni z łyżką oliwy kładziemy
ćwiartki gruszki i opiekamy je po minucie z każdej strony. Na tej
samej patelni krótko obsmażamy ser. Na środku talerza kładziemy
porcję bulguru a obok gruszki i halloumi.
To moje drugie podejście do tej kaszy.
Kiedyś przeżyłam zauroczenie kuskusem. Dziś moim faworytem jest
bulgur.
Jestem pewna, że jeszcze nie raz się
pojawi, ale uważam, że jest tego wart.
Zdrowia, słońca i smacznego
Mam nadzieję, że ze stopą będzie lepiej :) Powrotu do zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńPiekna salatka i piekne zdjecia. Szkoda tylko, ze stopa nie chce sie do tego przypasowac... :(
OdpowiedzUsuń