Powoli trzeba pakować gary, talerze i
mojego kuchennego pomocnika i pogodzić się z nieuchronnym powrotem
do cywilizacji. Zostałam tu sama i cisza wokół jest
nieprawdopodobna. Liści na jesionach już nie uświadczysz a to
prowadzi do prostego wniosku, że skoro nie ma ich w górze, to
znaczy, że są na dole. Zamiast zielonej trawy, złoty dywan.
Trawnik to ciągła robota. Najpierw regularnie kosisz trawę, potem
bezustannie grabisz liście. Ognisko jakie rozpaliliśmy mogło być
widziane przez zabłąkanych Indian. Słup białego dymu przywabił
zwiad samolotowy. Chyba ktoś się obawiał ogniowej apokalipsy. A to
tylko niewinne liście.
Miejscami łyso, miejscami kolorowo.
Taki jest las. Czasami aż szkoda, że za tydzień, dwa po tych
cyrkowych kolorach zostaną tylko zdjęcia.
Szkoda mi światła na tarasie.
Robienie zdjęć nie wymagało żadnych zabiegów. Piękne światło
dnia zastępowało rekwizyty, tła, i obrusy. Odkryłam w drewutni
starą furtkę i okazało się, że ona jest najlepszym i najbardziej
fotogenicznym stołem.
Po powrocie do miasta znów będę
latać z talerzami i szukać odpowiedniego, dobrze oświetlonego
miejsca.
Dziś wykorzystałam jeszcze i słońce,
i taras, i to co urosło w okolicy.
Sałatka z dynią i bulgurem:
dynia hokkaido
1 szklanka bulguru
2 ząbki czosnku
1 cebula
1 bakłażan
pół łyżeczki kuminu
1 szklanka sosu pomidorowego (lub
pomidorów pelatti)
1 łyżeczka przecieru pomidorowego
2 szklanki bulionu (do ugotowania kaszy
bulgur)
kolendra lub pietruszka
sól do smaku
rukola
przyprawy do posmarowania dyni:
pół łyżeczki garam masala,
pół łyżeczki kuminu,
3 łyżki oliwy,
pół łyżeczki soli
sos:
2 łyżki soku z pomarańczy
pół łyżeczki otartej skórki z
pomarańczy
6 łyżek oliwy
pół łyżeczki soli
szczypta kminu rzymskiego
ćwierć łyżeczki garam masala
szczypta pieprzu
Dynię kroimy na plastry grubości 1 cm
(krojenie dyni nie jest łatwe, ale doskonale radzi sobie z krojeniem
niedużej dyni krajalnica do chleba). Wyjmujemy pestki. Smarujemy
plastry mieszanką przypraw i kładziemy na blasze. Pieczemy w
piekarniku w 180 stopniach przez 20 minut.
W czasie kiedy dynia się piecze
gotujemy bulgur. Zalewamy go 2 szklankami wrzącego bulionu lub wody
i gotujemy 10 minut. Na osobnej patelni rozgrzewamy oliwę i smażymy
czosnek i cebulę. Potem dodajemy pokrojonego w kostkę bakłażana.
Mieszamy i smażymy 5 minut. Dodajemy sos pomidorowy, sól, pieprz i
kumin. Mieszamy i robimy próbę organoleptyczną. Dosypujemy
posiekaną pietruszkę lub kolendrę.
W misce łączymy ugotowany bulgur z
warzywami.
Upieczone krążki dyni kładziemy na
liściach rukoli. Środek dyni wypełniamy mieszanką bulguru i
warzyw. Polewamy sosem i podajemy.
Kaszy po ugotowaniu okazało się dużo
więcej niż było mi potrzebne do sałatki. Jutro MMŻ dostanie ją
na lunch. Sprawdziłam, że na zimno też smakuje bardzo dobrze,
nawet bez dyni.
Smacznego i spokojnego niedzielnego
wieczoru
Mam nadzieje, że mimo zmiany miejsca będę mogla podziwiac oczami, Twoje piekne potrawy i marzyc o wspaniałych smakach. głowa do góry...bedzie dobrze...Ściskam serdecznie...:)))
OdpowiedzUsuńAch, taka salatka to jest to!
OdpowiedzUsuńPozytywnego powrotu życzę! Będzie dobrze, miasto też ma swoje uroki. trochę mniej sielankowe, ale też są :) A sałatka mistrz~!
OdpowiedzUsuń