Wizyty na cmentarzu są pouczające.
Lubię tutaj przychodzić ponieważ nigdzie w mieście nie jest tak
spokojnie. Kawałek cichej ziemi w środku miejskiego ula. Odwiedzam
Dziadków i przy okazji ładuję akumulatory. Nie mam żadnych
skłonności do makabry. Nie sypiam w trumnie i nie maluję paznokci
na czarno.
Po prostu cmentarna atmosfera mnie
uspokaja. Lubię przejść się alejkami i poczytać napisy na
nagrobkach. Wiele można się dowiedzieć .
Będąc w obcym miejscu zazwyczaj
odwiedzam kościół. Jego historia wiele mówi o okolicy i jej
mieszkańcach. I obowiązkowo zaliczam cmentarz. Wiecie, że z wizyty
na cmentarzu można odczytać polityczne preferencje mieszkańców.
Nie cmentarza, ale miasteczka, wioski, osady, dzielnicy. Pomniczki,
pomniki, obeliski stawiane z okazji różnych ważnych wydarzeń czy
ku pamięci dają do myślenia.
Niektóre odkrycia wprawiają mnie w
pewną zadumę (na przykład błędy ortograficzne) a niektóre
szczerze rozśmieszają. Popatrzcie.
Generalnie cmentarze są jak ludzie. Tu
też liczy się miejsce w szeregu i to, co masz nas sobie: skromną
płytę czy barokowy nagrobek. Tu też obowiązują mody nie tylko na
kolor kamienia ale na rodzaj wiechcia w wazonie.
Droga prowadząca na "mój" cmentarz jest obrośnięta jeżynami. Czyli wyprawa na jeżyny jest połączona
z wycieczką w przeszłość. Takie połączenie przyjemnego z
pożytecznym. Zbieram te jeżyny i myślę nad....i tu się
rozczarujecie. Nie „memento mori” zajmuje moją głowę. Tam po
drugiej stronie muru panuje niczym nie zmącony spokój. Ale też
absolutny brak jakichkolwiek możliwości.
Ja odpłynęłam w kierunku na wskroś
materialnym. Kombinuję z czym pożenić jeżyny. Same w sobie są
smakowo neutralne. Jedna łyżka malin na garnek jeżyn powoduje, że
konfitura nabiera malinowego wyrazu. Jedna brzoskwinia zmienia
konfiturę jeżynową w konfiturę brzoskwiniową w kolorze
jeżynowym.
Słabą siłę przebicia mają jeżyny.
Najlepsze są na surowo. A wino z nich jest absolutną rewelacją.
Ale w tym roku jest ich takie mnóstwo, że nie można wybrzydzać. Zawsze mogę czymś te jeżyny podrasować.
Robimy konfiturę?
konfitura jeżynowa z dodatkiem likieru
porzeczkowego
1 kilogram jeżyn
75 g cukru
sok z jednej cytryny
2 kieliszki (1/3 szklanki) cassis czyli
likieru porzeczkowego
Obrane jeżyny wrzucamy do garnka o
nieprzywierającym dnie. Sypiemy cukier i wlewamy sok z cytryny.
Mieszamy i zostawiamy aż jeżyny nie puszczą soku. Stawiamy garnek
na nieduży ogień i gotujemy je 15 minut często mieszając.
Ja jestem zwolenniczką smażenia
konfitur w dwóch, trzech etapach. Smażę je przez kolejne dwa dni
po 15 minut.
W przypadku jeżyn okazało się, że
po pół godzinie smażenia, konfitura była gotowa. Jej gęstość
była idealna, więc nie zostało mi nic innego, tylko dodać do niej
likieru, zamieszać i na gorąco zapakować do słoików. Potem mocno
zakręcić i postawić słoiki na głowie a właściwie na nakrętce.
Aby temat konfitur zamknąć opowiem
wam jeszcze o niesamowitej konfiturze z dyni i brzoskwiń. To moja
pierwsza konfitura dyniowa. Tak mi się podoba jej kolor, że na
pewno w przyszłości jeszcze pokombinuję z dynią. Każdy dodatek
do niej sprawia niespodziankę czy to brzoskwinia, czy wanilia, czy
cynamon, czy marchewka. Ta ostatnia wydaje mi się najbardziej
niesamowita. Wszystko przede mną. Na razie smażę dynię z
brzoskwinią.
konfitura brzoskwiniowo dyniowa z wanilią
1 kilogram dyni
pół szklanki wody
4 brzoskwinie
75 dkg cukru
1 łyżeczka esencji waniliowej
(niekoniecznie)
Obieramy dynię i po usunięciu pestek,
kroimy ją na kawałki. Kładziemy ją do rondla i wlewamy pół
szklanki wody. Kiedy się zagotuje, wsypujemy cukier. Gotujemy dynie
na niewielkim ogniu aż zmięknie. Wtedy dodajemy brzoskwinie obrane
ze skórki i pokrojone w ćwiartki. Smażymy dynię z brzoskwinią
jak konfiturę jeżynową. W tym przypadku potrwa to dłużej. Moja
smażyła się dwa dni.
Na koniec, po zdjęciu konfitury z
ognia dodajemy wanilię. Na gorąco zamykamy w słoikach i odwracamy
do góry dnem.
Już sobie wyobrażam placek z taką
konfiturą i kremem waniliowym.
Smacznego i pysznego smażenia
;)))Cmentarz,a wlasciwie to co tam jest napisane zostawie bez komentarza, ale zgodze sie to miejsce do zadumy...i reflekcji.Konfitura, apetyczna, wspanialy jesienny kolor..pozdrawiam cie jesiennie ;)
OdpowiedzUsuń"Zajete" jest takie zyciowe. Cmentarz troszke jak sala koncertowa ;) Dyniowa konfitura to dla mnie zaskoczenie, a jezyny... ach jezyny!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie bardzo widzę tu błąd ortograficzny.
OdpowiedzUsuńZa to na Twoim blogu znalazłam kilka.
Anonimie, Limonce nie o ten nagrobek chodzi, wiem bo widzialam.
UsuńA jesli chodzi o bledy ortograficzne, to moze pomozesz Limonce i pokazesz gdziez to te bledy znalazles? W koncu od tego sa zyczliwi czytelnicy.
Cóż, nikt nie jest doskonały:)
UsuńPani Anonim przydałyby się lekcje z czytania ze zrozumieniem. ;)
UsuńHmm... Przezorny zawsze ubezpieczony, jakby powiedział Tatuś...
OdpowiedzUsuńA konfitury wspaniałe :) Ja jeżyny lubię, i na ich nadmiar z pewnością bym nie narzekała :)
Ciekawe jakie są warunki rezerwacji :)
OdpowiedzUsuń