Szkoda, że wcześniej
nie brałem kanapek do pracy- powiedział MMŻ odkrywczo. Zawsze mu
mówiłam, że robię najlepsze kanapki na świecie. W szkole, nasze dziewczyny
robiły kokosowe interesy wymieniając swoje śniadania na cudze. Z nawiązką. I
nagle, po ponad ćwierćwieczu, okazuje się, że nawet MMZ można czymś zaskoczyć.
I pomyśleć, że właściwie został zmuszony do zabierania ze
sobą drugiego śniadania. Racjonalne żywienie versus nieracjonalna waga. Koniec
z żywieniem godnym drapieżnika czyli raz dziennie ale za to wiadro. Nastały
czasy małych ale częstych posiłków. Stąd wzięło się drugie śniadanie.
Lubię robić kanapki. To zestawianie ze sobą składników.
Dobieranie faktur i kolorów, smaków. Dwie kromki chleba są jak zagruntowane
płótno. Wszystko może się na nim pojawić. Nie znoszę się powtarzać. Po tygodniu
nigdy nie pamiętam czego użyłam do poniedziałkowej kanapki, a czego do
wtorkowej.
Nikt nigdy nie robił dla mnie kanapek. Do szkoły robiłam je
sobie sama, bo moja Mama wychodziła bardzo wcześnie do pracy. Potem nawet mi do
głowy nie wpadło, żeby ktoś miał mi je zrobić. Ale wyobrażam sobie jak musi być
przyjemnie i ekscytująco otworzyć pudełko z drugim śniadaniem i poczuć jego
zapach a potem zgadywać jego skład.
Myślę, że taka sytuacja wywołuje uśmiech, bo kanapka też
jest rodzajem informacji, którą szyfrujesz dla drugiego człowieka.
Podstawą każdej dobrej kanapki jest chleb. Warto
poeksperymentować z mąką. W blogosferze aż kipi od przepisów jak upiec swój
pierwszy chleb. Nawet wymówka „ja nie ma czasu” straciła na wartości od kiedy
pojawiły się maszynki do pieczenia. W tym przypadku obecność piekarza jest
zbędna.
Jakkolwiek byście tego chleba nie upiekli, satysfakcja jest
równa zdobyciu Mont Blanc.
A musielibyście widzieć dumną minę MMŻ, kiedy tłumaczy
znajomym, że w naszym domu chleb jest pieczony a nie kupowany.
Dziś więc pierwszy etap zrobienia kanapki, czyli dobry
chlebek poranny, jeden z moich faworytów.
Chleb z morelami i rodzynkami czyli totalna łatwizna
400g mąki pszennej razowej
150g mąki pszennej białej
50g mąki żytniej razowej
7g suchych drożdży
300ml letniej wody
2 łyżki miodu
1,5 łyżeczki soli
garść drobno pokrojonych suszonych moreli
garść rodzynek
W wodzie rozpuszczamy miód i sól.
W dużej misce mieszamy wszystkie mąki i drożdże. Wlewamy
powoli wodę i wyrabiamy ciasto. Podejrzewam, że większość z nas używa miksera.
Przynajmniej w tej fazie pierwszej, klejącej. Jeśli tak, to miksujemy ciasto
pięć minut powoli a potem zwiększamy prędkość i miksujemy jeszcze 7 minut. Pod
koniec wsypujemy suszone owoce.
Pamiętajcie, że dolewanie wody najlepiej robić stopniowo.
Jakieś tajemnicze siły sprawiają, że mając ten sam przepis, za każdym razem
bywa inaczej. A to mąka jest bardziej sucha, a to warunki zewnętrzne bardziej
wilgotne. Ćwiczenie czyni mistrza.
Zgrabną kulkę ciasta wkładamy do wysmarowanej oliwą miski i
przykrywamy folią. Zostawiamy w spokoju na godzinę. Po godzinie składamy ciasto
jak kopertę i znów zostawiamy na godzinę. Potem smarujemy olejem foremkę i
wysypujemy ją otrębami. Tak przygotowana forma jest gotowa na przyjęcie ciasta
chlebowego. Znów przykrywamy formę np. workiem foliowym i pozwalamy chlebkowi
wyrosnąć. Trwa to około 1,5 godziny. Kiedy chleb podwoił swoją masę, włączamy
piekarnik do 230 stopni. Do tak gorącego pieca wkładamy chleb (bez woreczka
foliowego J).
Pieczemy z lodem czyli obok formy z chlebem stawiamy
miseczkę z kostkami lodu.
Pieczemy w temperaturze 230 stopni 10 minut a potem
zmniejszamy temperaturę do 210 i dopiekamy jeszcze 35 minut. Potem wyjmujemy z foremki i smarujemy
pędzelkiem zamoczonym w wodzie. Dzięki temu skórka będzie lśniąca.
Teraz czeka nas najtrudniejsze kilkadziesiąt minut. Chleb
musi wystygnąć. Ale później już sama radość.
Smacznego a jutro zaproponuję wam dodatki do chleba
strasznie lubię robić dla Kogoś drugie śniadanie :)) i wyobrażać sobie jak będzie się uśmiechać jedząc je.
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że są i inni maniacy gustujący w robieniu kanapek.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Musi byc pyszny!
OdpowiedzUsuńMusi! nie ma innej opcji.
UsuńPozdrawiam
A ja zrobilam swoj pierwszy chlebek przedwczoraj! Co prawda byl z mieszanki z Ikei (kto by sie spodziewal, ze Ikea sprzedaje nie tylko meble!) i nie jest szczytem marzen, ale i tak bije na glowe kazdy kupny chlebek.
OdpowiedzUsuńDrugie sniadania robione przez kogos... ach! To byly czasy!
Znając skład przeciętnego angielskiego śniadania, z absolutną pewnością twierdzę, że nawet chleb i Ikei jest lepszy. A upieczony samodzielnie jest najlepszy. Tak trzymać Ciasteczko!
UsuńBuźka
Pięknie piszesz o tych kanapkach Limonko :)
OdpowiedzUsuńPiękny chleb upiekłaś i piękny ten twój blog
Dziękuję bardzo. Aż mi się buzia śmieje, kiedy czytam takie miłe słowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie