sobota, 8 września 2012

Ciasto z malinami, jeżynami i budyniową pianką





Wieje zimnem. Chmury są wyjątkowo dramatyczne. Czy  ktoś przewidywał taką pogodę na dziś. Zamiast obejrzeć co też meteorologia nam wróży na ojczystym skrawku podłogi, ja ustawiłam sobie  pogodę we Florencji. A tam jak byk dzisiaj rano 25 stopni. Siłą sugestii myślałam, że u nas będzie podobnie. Tymczasem machając MMŻ na pożegnanie dziś rano, obserwowałam niepokojące krople deszczu wiszące na gałęziach. Czyżby w nocy padało? Wyjście w giezełku na taras było dużą nieostrożnością. Zmroziło mnie do szpiku kości. A tego bardzo nie lubię.
Co to się dzieje? Koniec lata? Niedoczekanie. Nadejściu jesieni mówię stanowcze nie. Grzybów nie ma, czarny bez jakiś taki marniutki, listki na wiśni żółciutkie, jeżyny jak malowane  a nawłoć żółci się na złość kalendarzowi. Nie lubię jej, bo ona jest ostatnim kwitnącym zielskiem w okolicy. Za chwilę zostaną z niej tylko brązowe badyle. To co się dzieje w pajęczym świecie mogę tylko porównać do frontalnego natarcia. Pajęczyna jest wszędzie. Tylko poeta może pisać o „skrzących się wisiorach pajęczyn”. Dla mnie to śmiertelne zagrożenie.  Wszystko mi mówi, że czy mi się to podoba czy nie, pora wyjąc z szuflady szalik. Na razie taki cieniutki, niepoważny, ale już będący zwiastunem czegoś cieplejszego.  Chyba się rozpłaczę.
E… a może nie? Założę kalosze, rękawiczki, czapkę (no i całą resztę też) i pójdę zerwać malin i jeżyn. Zignoruję opasłe pająki i spróbuję znaleźć resztki lata.
Najważniejsze, to nie dać się zwariować. Ignoruję kalendarz i wracam do prognozy pogody we Florencji. Proszę, całe 28 stopni. Czy ktoś tu mówił o jesieni? 




Ciasto z malinami i jeżynami oraz pianką budyniową znalazłam na blogu Moje wypieki. Za pierwszym razem nie wiedzieć dlaczego pływało w tłuszczu. Zresztą ścieranie na tarce zamarzniętego na kość ciasta też nie było łatwe. Piekąc ciasto po raz kolejny uczyłam się na błędach.  I wyszło idealnie. Przepiękne połączenie słodkiego budyniu z bezą i lekko kwaśnych owoców.
Teraz, po gruntownym przetestowaniu, serdecznie polecam.

kruche ciasto:

2,5 szklanki mąki pszennej
250 g zimnego masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki cukru pudru
5 żółtek
2 łyżki kwaśnej śmietany

budyniowa pianka:

2 budynie śmietankowe
5 białek
1 szklanka cukru pudru
1 cukier waniliowy
pół szklanki oleju

2 szklanki malin i jeżyn

Jak najszybciej zagniećcie kruche ciasto. Najlepiej skorzystajcie ze sprzętu miksującego lub zagniatającego. Ciepłe ręce to wróg kruchego ciasta. Zagniecione ciasto podzielcie na dwie części w stosunku  1:3. Obie części włóżcie do woreczków a woreczki do lodówki.
Blaszkę wyłóżcie papierem do pieczenia. Po godzinie wyjmijcie ciasto z lodówki i rozwałkowujcie na placek wielkości blaszki. Nakłujcie widelcem i jeszcze na  pół godziny cschowajcie w lodówce. W tym czasie niech wam się nagrzewa piekarnik do 190 stopni.
Ciasto wyjmijcie z lodówki i pieczcie 15-20 minut aż nabierze złotego koloru. Wyciągnijcie z piekarnika i wystudźcie.
Kiedy ciasto stygnie przygotujcie budyniową piankę.
Białka ze szczyptą soli ubijcie na sztywno. Potem, jak przy tworzeniu bezy, dosypujcie po łyżce cukru aż do jego rozpuszczenia. Miksujecie cały czas jak szaleni. Kiedy beza jest sztywna i błyszcząca dosypujecie cukier waniliowy i znów po łyżce proszek budyniowy. Nie ma mowy o obijaniu. Nie zwalniacie tempa i wciąż miksujecie na całego. Kiedy ostatnia łyżka budyniu zostanie wchłonięta przez bezę, wlewacie bardzo cienką strużką olej. Jak przy robieniu majonezu.
Może się to wydać dziwne, ale ta nieprawdopodobna mieszanka bezy, budyniu i oleju da w rezultacie fantastyczną piankę.
Wylejcie pianę na ciasto, posypcie owocami i lekko je podtopcie. Teraz pora na drugą część ciasta, chłodzącą się w lodówce. Wyjmujemy ją z woreczka i ścieramy na tarce. Posypujemy w miarę równomiernie  ciasto w blaszce i wstawiamy całość do piekarnika. Tu w temperaturze 190 stopni powinno się piec przez 30 minut.
Potem wyjmujemy ciasto i studzimy. Kto lubi posypie je cukrem pudrem lub zje z lodami cytrynowymi.



Niech żyje lato i jego owoce!



Smacznego




10 komentarzy:

  1. Wygląda obłednie, szkoda że nie mam malin;/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maliny to tylko wariant. Mogą być równie dobrze jeżyny, kawałki brzoskwiń, śliwek czy gruszek. Cały stragan możesz tu zmieścić. :D Powodzenia

      Usuń
  2. WITAJ LIMONKO.CZYTAM CIĘ CODZIENNIE NIESTETY CIERPIĘ NA CHRONICZNY BRAK CZASU BY COŚ NAPISAĆ CIASTO OBŁĘDNE SAME DUŻE LITERY ZNOWU COŚ NACISNĘŁAM KURRCZE BLADE TO CAŁA JA POZDRAWIAM MAJKA

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Majka. Już myślałam, że gdzieś zaginęłaś w czeluściach wirtualnych. Problemami się nie przejmuj. Powoli ujarzmisz tę bestię. Dzięki za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam. I zwolnij trochę;D

    OdpowiedzUsuń
  4. codziennie sobie patrzę na to cudo i jem oczami ale też sobie takie zrobię jak wrócę w pażdzierniku ,teraz idę piec mięsiwa,pakować jabłka do sloików,buraczki a jutro pakowanie i w niedzielę wyjazd na nic nierobienie.Ja też Limonko mam syna aż w Hiszpani już od ponad 10 lat wiem doskonale co czujesz ale to może zrozumieć tylko druga matka.pozdrawiam ciepłio Ciebie i całą Twoją Rodzinkę jesteście super.Majka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Slodkiego nicnierobienia i samych pogodnych wrazen. Dzieki w imieniu swoim i rodzinki.

      Usuń
  5. jeśli chodzi o zwolnienie tempa to tak jak gdybym słyszała swojego lekarza .Ja całe życie jestem na najszybszych obrotach wydaje mi się że ja zrobię wszystko najlepiej najdokładniej jestem pedantką a to już jest następna choroba .W lipcu minął rok jak miałam ablację serca było nieciekawie ale wszyscy mówią że takiej optymistki jak ja ciężko znależć,nic się nie przejmuję żyję sobie po swojemu robię to co lubię a tego właśnie nie powinnam i grunt to do przodu.Usciski Majka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och. Ty po prostu jestes twarda sztuka. A na dodatek pozytywnie myslaca. Tak trzymac a wszystko bedzie dobrze. Pozdrawiam bardzo

      Usuń