piątek, 1 czerwca 2012

Co dzieci lubią najbardziej czyli sushi



Dziś dzień Dziecka. A co dzieci jedzą najchętniej? Sushi. Przynajmniej moje dziecko młodsze. Dziecko starsze jest tak daleko, że mogłabym najwyżej chleb upiec i po 6 godzinach tułania się po lotniskach dać jej do rąk własnych.
Skoro mam pod ręką 50% mojego potomstwa, to zrobię to, co lubi najbardziej.
Jakie to szczęście, że upodobania dziecięce ulegają zmianom. Już traciliśmy nadzieję, że oprócz kurczaka z frytkami, dziecko przez całe życie będzie odmawiać eksperymentów. Jedzenie pod każdą szerokością geograficzną wyglądało tak samo. My chińszczyzna, dziecko frytki. My paella, dziecko frytki. My carbonara, dziecko frytki. My krewetki, dziecko frytki. Rozpacz. Chociaż to i tak było szczęście mieć choć jedno dziecko jedzące. Druga pociecha odmawiała zazwyczaj jedzenia czegokolwiek.
Bycie rodzicem to ciężki kawałek roboty. Może ktoś pomyślałby o ustanowieniu dnia Rodziców.
Kochani Rodzice niejadków. Nie martwcie się. Dzieci nie umierają w naszym kraju z głodu. Czym żyją niektóre egzemplarze, nie wiem. Ale na sto procent dają radę. Ja kiedyś przyłapałam moją latorośl, wyjadającą ziarenka śwince morskiej.
Mijają lata i nagle zauważacie, że problemy z marudzeniem macie za sobą. Siadacie do obiadu i okazuje się, że przy stole siedzi nowy, lepszy młody człowiek. I nie grymasi , nie wybrzydza. Chyba, że zażyczy sobie sushi.
Dzisiaj nawet sama zakasuje rękawy i bierze się do roboty. To nic, że jej udział polega na zjadaniu końcówek. Liczą się chęci. A po drugie, to przecież jej święto. Niech je i wspomina czasy kiedy liczyły się tylko frytki.

Ryżowe świnki

Ten rodzaj sushi nie wymaga wprawy ani specjalnych umiejętności. Trzeba mieć ugotowany ryż do sushi, kilka plastrów wędzonego łososia i folię do żywności. Bardziej ambitni mogą próbować pokroić cienkie płatki z surowej ryby.
Folię rozkładamy na desce. Na folii kładziemy plaster łososia. W rękach formujemy kulkę ryżową. Kładziemy ją na łososiu. Łapiemy za folię i otulamy ryż rybką, ciasno ja zwijając za pomocą folii. Potem delikatnie rozwijamy folię i kładziemy zgrabną okrągłą kuleczkę na talerzu. To samo robimy z kolejną porcją.
Nazwaliśmy te kuleczki świnkami, bo na talerzu bardzo były podobne do małych różowych prosiaczków. Fachowo nazywają się temari sushi.


Drugi rodzaj sushi jest podawany na ciepło.



Surowego łososia marynujemy w mirinie, sosie sojowym, winie ryżowym i occie ryżowym. Wystarczy mu jakieś pół godzinki. Potem smażymy rybę na oleju. Robimy to bardzo króciutko i najlepiej tylko z jednej strony. Wyjmujemy łososia na papierowy ręcznik. Wylewamy olej i na patelni odparowujemy marynatę, żeby zgęstniała. Na talerz sypiemy kiełki np. rzodkiewki, kładziemy łososia, polewamy marynatą i posypujemy czarnym sezamem.



I tak można by snuć suharniane opowieści jeszcze kilka godzin.

MMŻ znacząco pokazuje mi zegarek. Za godzinę muszę być na lotnisku. Chleb przecież obiecałam zawieźć starszemu dziecku. A ja zamiast pakować walizkę, do opowieści się wzięłam.
Znikam więc i pojawię się w przyszłym tygodniu.

Życzę wszystkim smacznego i pięknego weekendu

6 komentarzy:

  1. O tak, ja tez lubie sushi. Moze rzeczywiscie dzieci lubia sushi? Te starsze na pewno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie trochę większe dzieci lubią na pewno. Buźki

      Usuń
  2. My próbujemy Zuzkę przysposobić do jedzenia sushi, ale chyba trzeba będzie zastąpić czymś nori, bo najchętniej wydłubałaby wszystko ze środka i zostawiła nori na talerzu.

    Może chciałabyś się podzielić zdjęciami z innymi sushiżercami? Zapraszamy na nasz blog i FB :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Spróbujcie usmażyć cieniutki naleśnik zabarwiony np szpinakiem lub przecierem. Potem już możecie zawijać ryż w naleśnik. Wygląda jak sushi a Młodej na pewno się spodoba. Czas konsumowania suszonych wodorostów też nadejdzie.
    Dziękuję za zaproszenie. Kiedy tylko uporam się z przeprowadzką, na pewno was odwiedzę. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń